REKLAMA

Policyjny system rozpoznawania twarzy w Londynie myli się w 86 proc. albo w 0,08 proc. przypadków. Zależy kto liczy

W centralnej części Londynu 27 lutego zainstalowano kamery wyposażone w technologię rozpoznawania twarzy. Twarze uchwyconych przez nie przechodniów były porównywane z listą poszukiwanych przez policję osób. Jeśli twarz pasowała do bazy, policja interweniowała, a funkcjonariusze prosili wskazane przez algorytm osoby o wyeligitymowanie się. 

05.03.2020 18.23
kamery w Londynie
REKLAMA
REKLAMA

Z danych upublicznionych przez londyńską policję metropolitalną wynika, że rozmieszczone przez nią kamery w ciągu weekendu przeskanowały ok. 8600 osób. W 8 wypadkach system zgłosił dopasowanie twarzy do bazy osób poszukiwanych, w 7 zrobił to niepoprawnie, pięcioro przechodniów poproszono o pokazanie dokumentów. System raz miał rację, złapano 37-kobietę, którą oskarżono następnie o zaatakowanie policjantów.

Spór o rozpoznawanie twarzy w Londynie trwa.

W połowie lutego szefowa MET broniła wykorzystywania technologii rozpoznawania twarzy przez służby. Jak argumentowała, już 8 kryminalistów zostało złapanych dzięki jej wykorzystaniu. Jedyne osoby, które mogą skorzystać na tym, że nie będziemy korzystać z tego narzędzia zgodnie z prawem i proporcjonalnie do potrzeb, to kryminaliści, gwałciciele i terroryści – twierdziła.

Aktywiści nie do końca się z tą opinią zgadzają.

Wszyscy chcą, żeby rozpoznawanie twarzy było wykorzystywane proporcjonalnie do potrzeb, czyli tylko wtedy, gdy korzystanie z niego podniesie bezpieczeństwo na tyle, że wątpliwości związane z ochroną prywatności będą takie działania uzasadniać. To jednak jedyny punkt, co do którego wszyscy się zgadzają. Osią sporu jest ustalenie zarówno granic proporcjonalności, jak i skuteczności systemu.

MET twierdzi, że umieszczenie kamer wyposażonych w rozpoznawanie twarzy w jednym z najbardziej tłocznych miejsc w Londynie, to najlepszy pomysł na zwiększenie bezpieczeństwa mieszkańców angielskiej stolicy. Krytycy tego pomysłu zaprzeczają, a od siebie dodają, poza wątpliwościami co do skuteczności systemu, także obawy o wykorzystanie go w celach inwigilacji i dyskryminację związaną z jego niedoskonałym działaniem.

Spektakularna porażka czy ogromny sukces?

REKLAMA

Pytaniem także pozostaje, jak mierzyć sukces narzędzia. Czy ważniejsze jest to, ilu kryminalistów zidentyfikuje poprawnie, czy to, jak wielu zwykłych przechodniów zostanie zatrzymanych i poproszonych o dodatkowe wylegitymowanie się przed władzą?

Według policji system tylko w 0,08 proc. procentach przypadków wskazał błędny wynik, według aktywistów z Big Brother Watch zrobił to w 86 proc. przypadków. Tak dramatyczna rozbieżność wynika z tego, jak w obu wypadkach zdefiniowano dokładność. Policja skonfrontowała liczbę błędnych zgłoszeń z liczbą zeskanowanych twarzy, aktywiści z kolei tę samą liczbę z liczbą wszystkich zgłoszeń.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA