Ogoliłem się, żeby uniknąć sesji terapeutycznej ze sztuczną inteligencją. Recenzja golarki Braun Series 8
Jeśli szukasz najtańszej golarki, to tu jej nie znajdziesz. Ale jeśli szukasz Mercedesa wśród maszynek do golenia - oto on.
Wjeżdżając na autostradę A2 zawsze czuję taki delikatny dreszczyk emocji. W drodze do i z Warszawy muszę nią pokonać ok 100 km i nigdy nie wiem, ile to potrwa. Sprawdzam w nawigacji, czytam w grupie A2 STOI na Facebooku, czy aby przypadkiem nie pakuje się w korek, ale przez te 100 km wiele się może wydarzyć. I się zdarza, że się wydarza i ja kwitnę w korku. Mój rekord to 2 godziny, ale znam takich, którzy stali dłużej.
Ostatnio wymuszona przerwa przytrafiła mi się, gdy przywoziłem z Warszawy Mercedesa EQC do testu na Autoblogu. Nie spieszyło mi się, więc grzebałem w inteligentnym systemie multimedialnym MBUX. Odkryłem np. zestaw ćwiczeń rozluźniających mięśnie, przeprowadziłem dziesięciominutową sesję rozciągającą, a później z głośników usłyszałem o „strategii świadomej obecności podczas jazdy oraz w życiu codziennym”. Tak, jest coś takiego, to element pakietu Energizing Plus. Damski głos zaczął mi opowiadać o tym jak ważny jest uśmiech i zaczął pytać o to jak czuję się w swoim ciele – no nie, musiałem poszukać innego zajęcia.
Zainteresowałem się pudełkiem, podświetlanym przez oświetlenie ambientowe na podłodze, przed fotelem pasażera. Zabrałem je z Warszawy dla Piotrka Baryckiego, który miał napisać kolejną recenzję na Spider's Web – maszynki do golenia Braun 8385cc. Takie wielkie pudełko z maszynką?!
Elektryczna maszynka do golenia i elektryczny samochód.
Ale to się wszystko pozmieniało. Pamiętam jak mój ojciec wieki temu robił pianę z mydła i golił się maszynką ze żyletkami, co to nie można ich było ruszać. Maszynka elektryczna? W życiu! To do niczego przecież. I tak mnie nauczył - chociaż ja zamiast żyletek wybierałem jednorazówki, a zamiast piany z mydła - gotową piankę z puszki. Potem krem po goleniu i po sprawie. Do maszynek elektrycznych podchodzę z dystansem – trochę podobnie jak większość kierowców do elektrycznych samochodów. Wielu jest takich, którzy uważają, że trzeba trzymać się sprawdzonych rozwiązań, a te na prąd to zawracanie gitary.
Pomyślałem, że zanim sprawdzę, do czego nadaje się elektryczny Mercedes, zobaczę co potrafi elektryczna maszynka. Bary na Slacku odpisał, że nie ma nic przeciwko, więc zabrałem się do roboty. Z ciekawości i dla zabicia czasu.
Najpierw sprawdziłem o co chodzi z tym kartonem.
W środku było to:
Generalnie nic co by mnie specjalnie zaskakiwało, poza tym wielkim czarnym pudłem i jakimś pojemnikiem z cieczą. Przeczytałem w instrukcji, że to Baza Clean & Charge służąca do czyszczenia i smarowania głowicy, a przy okazji pełniąca funkcję ładowarki. A ten niebieski płyn to detergent, który odpowiada za to czyszczenie. Pojemnik wkłada się do bazy, zamyka i ma służyć przez 8 tygodni. Potem trzeba go wymienić na nowy - sześciopak takich na Allegro kosztuje poniżej 100 zł. I jak dobrze liczę, powinien starczyć na rok.
Dodatkowo w pudełku mamy etui podróżne, ładowarkę, instrukcję obsługi i jakiś mały pędzelek. No i samą maszynkę.
Ona idealnie pasuje do EQC.
Aluminium, plastik wykończony fortepianową czernią, a nawet niebieskie dodatki - jakby zamiast napisu Braun w dolnej części ładowarki pojawił się celownik Mercedesa, wcale bym się nie zdziwił - ta maszynka wygląda jakby nad jej wykończeniem pracowali ci sami ludzie, którzy konfigurowali mojego Mercedesa. Niebieskie dodatki w aucie to tylko ambientowe podświetlenie, można zmienić je na dowolny inny kolor, ale menu systemu ma z natury niebieską tonację.
Maszynka dobrze leży w dłoni, sprawia wrażenie porządnie wykonanej i jest elegancko wykończona. Aluminiową kasetę z folią i nożykami można zdjąć i po goleniu oczyścić stukając o twardą powierzchnię, a pędzelkiem odkurzyć głowicę. To rozwiązanie przydatne np. gdy zabieramy maszynkę na wyjazd, a stacja czyszcząca zostanie w domu.
Na wierzchu urządzenia znajduje się jeszcze wysuwany trymer - może służyć do podcięcia wąsów, czy uformowania bokobrodów.
Wskaźnik naładowania wbudowanego akumulatora pokazywał 3 na 5 dostępnych poziomów naładowania. To w sumie podobnie do mojego EQC, które po 120 km jazdy też pokazywało, że w akumulatorach zostało trochę ponad połowa energii. Jednak czas ładowania mają zupełnie inny - Mercedes na ładowanie aku od 0 do 100 proc. z domowego gniazda potrzebuje 46 (!) godzin, Braunowi wystarczy jedna. To biorąc pod uwagę pojemność akumulatorów oczywiście tylko ciekawostka. W Mercedesie mają 80 kWh, Braun nie podaje jak duży jest akumulator w maszynce. Ale ma wystarczyć na godzinę pracy.
Mercedesa w godzinę rozładować się chyba nie da, nie ma szans by w tym czasie pokonał 450 km, a taki ma teoretyczny zasięg. Na szybkiej ładowarce do 80 proc. naładuje się w 40 minut. Na opakowaniu maszynki piszą, że jeśli potrzebujesz na szybko użyć rozładowanego Brauna, na jedno golenie trzeba go ładować przez 5 minut.
W przeciwieństwie do Mercedesa maszynka do golenia pracuje dość głośno.
To pierwsze, co mnie w niej zaskoczyło in minus. Metalowe folie tnące i ostrza wprawiane w ruch przez głowicę przesuwają się 10 tysięcy razy na minutę, powodując bzyczący hałas. To dla mnie nowość, bo jednorazówkami goliłem się w ciszy. Zdążyłem przeczytać, że tak ma być - dźwięk i wibracje mają pomagać ostrzom w wyłapywaniu włosów na twarzy. Dwie zaokrąglone folie tnące mają obcinać włosy przy samej skórze, a trymer w środkowej części ma radzić sobie z dłuższymi włoskami, leżącymi płasko na ciele.
Zajrzałem do środka kasety z ostrzami - elementy tnące zamontowano na niewielkich sprężynkach, dzięki czemu mogą niezależnie od siebie nawzajem dostosowywać się do kształtu twarzy - Braun nazywa to adaptacją 8D.
Mój trzydniowy zarost nie stanowił żadnego problemu dla tego ustrojstwa.
Na polikach mam tzw. zarost kolejowy - włosy rzadkie i raczej miękkie, ale ich miękkość nie była przeszkodą dla folii tnących Brauna. Pod nosem mam włosów więcej, są twardsze i druciane, ale i one bez oporów poddały się ekstrakcji. Natomiast włosy na brodzie lubią mi się pokładać i z tymi mam największy kłopot - zwykłą maszynką muszę próbować je łapać „pod włos”. Braun po kilku powtórzeniach poradził sobie i z nimi. Golenie do lusterka w daszku przeciwsłonecznym zajęło mi niecałą minutę. Bez szarpnięć, czy wyrywania włosów. Do tego aluminiowa głowica była przyjemnie chłodna. Byłem ciekaw, czy cięcie na sucho nie podrażni mi skóry na twarzy, ale okazało się, że nie.
Pierwsze wrażenie Braun zrobił bardzo dobre. OK – hałasuje, ale nie tak, żeby był nie do zniesienia. Szczególnie, że golenie zajmuje dużo mniej czasu, niż w klasycznym wydaniu, ze zwykłą maszynką i pianką do golenia. Co jeszcze lepsze, jest wodoodporna i można z niej korzystać np. pod prysznicem, a po wszystkim wstawić do stacji, która sama ją wyczyści i zadba o ładowanie akumulatora.
Braun serii 8 ma jeszcze jeden punkt wspólny z Mercedesem.
Nie należy do najtańszych. Elektryczne EQC kosztuje 328 300 zł. Da się kupić dużo tańsze auto. Elektryczna maszynka Brauna kosztuje 1500 zł. Da się kupić tańszą maszynkę. Dla niektórych przyjemność obcowania z Mercedesem, którego kupują na dłuższy czas i którego naładują sobie z gniazdka w garażu, warta jest wydania takich pieniędzy. Na pewno są tacy, którzy mają tak samo z maszynkami do golenia.
Do elektrycznej maszynki prawie się już przekonałem. Teraz czas przekonać się do elektrycznego samochodu. Ale na ponowną sesję „strategii świadomej obecności podczas jazdy oraz w życiu codziennym” napewno nie dam się namówić!