REKLAMA

Kolejne aktualizacje iOS i iPadOS to wizerunkowa katastrofa. Apple zmieni metodę rozwoju własnych systemów

Apple zmieni sposób tworzenia, rozwoju i testowania swoich systemów operacyjnych. To z pewnością pokłosie porażki wizerunkowej, jaką są kolejne aktualizacje iOS i iPadOS.

21.11.2019 14.47
deep fusion, iphone 11, ios 13.2
REKLAMA
REKLAMA

8 aktualizacji od premiery - iOS i iPadOS biją rekordy pod względem liczby aktualizacji. Większość z nich naprawia błędy utrudniające życie użytkownikom, jak choćby ta oznaczona numerem 13.2.3 i rozwiązująca między innymi problem z pobieraniem wiadomości e-mail przez Mail.app.

Użytkownicy iOS i iPadOS, do których sam się zaliczam, notują każdego dnia kolejne mniejsze lub większe błędy. Po prawdzie, nie ma dnia od premiery iOS-a 13, w którym nie odkryłbym jakiejś usterki po stronie systemu lub aplikacji Apple'a zauważalnej dla zwykłego użytkownika.

Apple zdaje sobie sprawę z tego, jak najeżone błędami są iOS, iPadOS i inne systemy.

To oczywiste z dwóch powodów: po pierwsze, świadczy o tym liczba aktualizacji. Od 19 września, kiedy ukazała się finalna wersja iOS 13, udostępniono ich 8, czyli użytkownicy otrzymali aktualizacje mniej więcej raz w tygodniu. Po drugie, Bloomberg donosi, że Apple bierze się za zmianę sposobu tworzenia, rozwoju i testowania swojego oprogramowania. Serwis donosi, że odbyło się spotkanie na szczycie, podczas którego Craig Federighi ogłosił nowe podejście.

Zmiana zostanie wprowadzona wraz z iOS-em 14. Apple da swoim inżynierom możliwość selektywnego wyłączania funkcji, które nie działają poprawnie. Każdą pojedynczą funkcję będzie można wyizolować, pozostawiając ją bez wpływu na stabilność systemu operacyjnego.

Korekta podejścia ma dotyczyć wszystkich systemów operacyjnych Apple'a: iOS-a, iPadOS-a, watchOS-a, macOS-a i tvOS-a.

Apple może opóźnić wdrożenie nowych funkcji w iOS 14.

Oprócz zmiany sposobu tworzenia oprogramowania Apple ma również rozważać spowolnienie wdrożenia kolejnych funkcji w iOS 14 i skupić się na zoptymalizowaniu systemu. Jest to o tyle interesujące, że firma zastosowała tę metodę już w przypadku iOS-a 12.

Co prawda, podczas konferencji zapowiadającej tę wersję nie padły przeprosiny i nie przyznano się otwartym tekstem do błędów w iOS 11, to ewidentnie „wyhamowanie” z wdrażaniem nowych funkcji było sposobem na poprawę stabilności iOS-a. Nie jest jednak pewne czy firma zdecyduje się ponownie na takie podejście w przypadku iOS-a 14.

Jedno wiemy na pewno: zmiany są konieczne.

REKLAMA

Zaledwie kilka dni temu mój redakcyjny kolega, Maciej Gajewski, popełnił felieton, w którym wskazuje, że błędny jest sposób, w jaki Apple wprowadza poprawki w swoich systemach. „Do załatania drobnej usterki w kliencie pocztowym naprawdę nie trzeba aktualizować całego systemu” - argumentuje i przypomina, że inne firmy dokonują poprawek przez swoje repozytoria oprogramowania. Google robi to za pośrednictwem Google Play.

Trudno się z tym argumentem nie zgodzić. Apple oferuje, co prawda automatyczne aktualizacje systemu, ale mechanizm, po pierwsze, działa z opóźnieniem, a po drugie nie zawsze jest skuteczny i chcąc mieć ostatnią wersję oprogramowania trzeba uruchomić ręczną aktualizację, która trwa od kilkunastu do kilkudziesięciu minut w zależności od wersji i od urządzenia. Ponadto podczas jej trwania sprzęt jest wyłączany i uruchamiany ponownie. Gdy mamy takich urządzeń wiele, proces jest bardziej niż uciążliwy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA