W wyścigach katamaranów liczą się już nie tylko pomyślne wiatry. Istotna jest również chmura – ta obliczeniowa
Nie spodziewałem się, że tak analogowy pojazd, jakim jest wyścigowy katamaran, może być naszpikowany tak dużą ilością elektroniki. Co więcej, nie są to zbędne bajery i gadżety, a technologia, która pozwala załogom wygrywać kolejne wyścigi.
Zamiłowanie Larry’ego Ellisona – założyciela firmy Oracle – do jachtów i wszelkiego rodzaju żeglugi jest w środowisku technologicznym powszechnie znana. Nie ukrywam jednak, że gdy Oracle Polska zaprosił mnie do Marsylii na obejrzenie zawodów SailGP na własne oczy byłem nieco zdziwiony. Zaproszenie przyjąłem, wszak żagle i Marsylia to dwie bardzo piękne rzeczy. Nie byłem jednak pewien co właściwie z tego wyjazdu mogę przywieźć ciekawego dla czytelników Spider’s Web. Na szczęście ta niepewność wynikała wyłącznie z mojej ignorancji w temacie wyścigów katamaranów.
F50 – bo tak nazywają się katamarany biorące udział w SailGP – to arcydzieła nie tylko inżynierii marynistycznej, ale również i efekt błyskotliwości inżynierów Oracle’a. Łodzie są wypełnione wręcz elektroniką, która pomaga załodze trenować, wyciągać wnioski i wygrywać. W zasadzie to F50 można określić jako kolejny gadżet Internetu rzeczy. Polegający w istotnej mierze na chmurze obliczeniowej.
Zacznijmy od samego katamaranu. Czym właściwie jest F50?
Konstrukcja F50 była dopieszczana przez ostatnie 10 lat. Katamaran napędzany jest przez 24-metrowy żagiel, a po osiągnięciu prędkości operacyjnej unosi się na wodzie, ślizgając się po jej powierzchni wyłącznie na wodolotach. Jak przekonują jego konstruktorzy, ma on o mniej więcej 15 proc. lepsze osiągi od katamaranu klasy AC50. Jego prędkość maksymalna przekracza 50 węzłów, a więc 90 km/h.
Niemal wszystko w tej łodzi zostało zaprojektowane z myślą o jak najlepszych osiągach. Od steru, przez hydraulikę, układ kokpitu (F50 przeznaczony jest dla pięcioosobowej załogi) aż po system sterowania. Skok steru jest aktywnie kontrolowany, co umożliwia ustawienie trymu i położenia łodzi niezależnie od wysokości ślizgu. Hydroskrzydła zbudowane są z włókna węglowego o wyższym module, a ich geometria została zmodyfikowana w celu zwiększenia momentu prostującego i zwiększenia prędkości łodzi przed kawitacją. Z kolei dolna część sterów jest wykonana ze stali nierdzewnej o wysokiej wytrzymałości, by zredukować opór. Cały katamaran ma długość 15 metrów i szerokość 8,8 metra.
To jednak dopiero połowa historii. Jej ważnym elementem jest… Oracle Cloud.
Na pokładzie F50 znajduje się 1200 (sic!) czujników, a także kamery i mikrofony. Co 200 milisekund wysyłają one około 20 MB danych do stacji bazowej wyścigów SailGP, gdzie następnie przekazywane są w szybki i bezpieczny sposób do Oracle Cloud, gdzie są błyskawicznie przetwarzane. Całość trwa mniej niż sekundę, a korzyści z tego całego zamieszania są dwojakie.
Po pierwsze i istotniejsze dla samych sportowców, dane te w czytelny sposób są prezentowane trenerom. Mają oni od razu informacje na temat osiągów łodzi i załogi, a nawet dane na temat kondycji i wysiłku poszczególnych załogantów. Dzięki temu mogą oni na bieżąco przekazywać informacje załodze, podejmując niejednokrotnie kluczowe dla wyścigu taktyczne i strategiczne decyzje. Co więcej dane te służą również do analizy już po samym wyścigu (bądź treningu), pozwalając na wyciągnięcie wniosków i lepsze przygotowanie do kolejnego wydarzenia. Każda decyzja jest ważna, wszak główną nagrodą w SailGP jest okrągły milion dolarów.
Nie zapominajmy jednak, że SailGP to również (a może przede wszystkim) wydarzenie dla fanów tego sportu. Te same dane z Oracle Cloud (choć inaczej dobierane i przetwarzane) są przekazywane kibicom do zainstalowanych na ich telefonach mobilnych aplikacji. Mogą oni na bieżąco słuchać konwersacji radiowych między załogą i trenerem, a także podglądać parametry i osiągi łodzi, której kibicują – czy dowolnej innej. Chmura obliczeniowa przekazuje również informacje komentatorom wyścigu i wozom transmisyjnym, oferując im gotowe i aktualizowane co milisekundy wizualizacje wideo i wykresy analityczne.
To bez wątpienia otwiera oczy na możliwości, jakie otwiera chmura obliczeniowa.
Instynktownie i rozumując laicko, chmura kojarzy się ze zdalnym dostępem do danych i aplikacji – a także możliwością przekazania workloadu (danych do przetworzenia) znacznie wydajniejszemu od lokalnej maszyny centrum danych. Tymczasem technologia Oracle i jego konkurentów już teraz potrafi w niewyobrażalny jeszcze kilka lat temu sposób znacząco usprawnić nawet coś tak analogowego, jak wyścigi katamaranów.
SailGP to wydarzenie głównie rozrywkowe. Nietrudno jednak sobie wyobrazić jak ta sama technologia może być wdrożona do czegoś znacznie poważniejszego – w przemyśle, nadzorze strategicznej infrastruktury czy nawet monitorowaniu na żywo istotnych danych korporacyjnych. No i nie zapominajmy, że przecież ta technologia nadal się rozwija. Sieć 5G, która otworzy drogę do nieporównywalnie większych możliwości zbierania danych, nowe algorytmy do przetwarzania danych – to przecież tylko część innowacji, które lada moment pojawią się w powszechnym użytku. Jeżeli myśleliście, że chmurowa rewolucja już nastąpiła, to jest to – delikatnie rzecz ujmując – duże niedopowiedzenie. To dopiero się zaczyna.