REKLAMA

Samsung QLED Q950R to najlepszy telewizor, z jakiego korzystałem w życiu. I to pomimo braku treści w 8K

Moi stali czytelnicy zapewne wiedzą, że jestem wielkim entuzjastą techniki OLED. Zdania nie zmieniam. Trudno jednak przeciwstawiać się faktom, a sztandarowy telewizor Samsunga miażdży resztę konkurencji.

04.09.2019 18.19
QLED Q950R recenzja
REKLAMA
REKLAMA

No i stało się. Mój salon domowy na kilkanaście dni stał się miejscem z przyszłości. Stanął w nim piękny, 65-calowy Samsung QLED Q950R. Pierwszy na rynku telewizor z matrycą 8K. Problem w tym, że treści 8K w zasadzie to jeszcze nie ma. Co właściwie ma nam ten telewizor do zaoferowania i za co płacimy? Cóż, jak się okazuje, matryca 8K zapewnia korzyści również i w innych treściach. Do tego jednak dojdziemy w swoim czasie.

Zacznijmy od wyposażenia.

Już po wyjęciu z kartonu QLED Q950R robi wrażenie. Wszystko za sprawą jego… grubości. Co prawda zwykło nam się kojarzyć, że im smuklejszy telewizor, tym nowocześniejszy, ale mając w świadomości cenę tego urządzenia i widząc, jak ono jest głębokie, mamy też świadomość ilości elektroniki, jaka w nim drzemie. Przekonamy się zresztą o tym również i podczas użytkowania: QLED Q950R to całkiem skuteczny piecyk, rozgrzewający nasz salon w chłodne, jesienne wieczory. Ten telewizor raczej nie wpłynie korzystnie na kwotę waszych rachunków za prąd. Choć prawdopodobnie, jeśli w ogóle stać was na jego zakup, to to nie będzie dla was problemem.

QLED Q950R recenzja class="wp-image-996459"

Jak zawsze w przypadku telewizorów Samsunga z półki premium, również i QLED Q950R zawiera w sobie całe jedno złącze, i to licząc zasilanie. Wszystkie złącza HDMI, USB, Ethernet i zasilania są przeniesione do skrzyneczki One Connect, którą możemy schować gdzieś w szafce RTV razem z całą związaną z tym plątaniną przewodów. Do telewizora prowadzimy tylko cieniutki, półprzeźroczysty przewód.

One Connect oferuje jedno złącze HDMI 2.1, trzy złącza HDMI 2.0b, dwa USB 2.0, jedno USB 3.0, złącza antenowe, slot na kartę CI, wyjście optyczne i Ethernet. Te złącza HDMI w starszym standardzie są i tak zgodne z obrazem 4K@120Hz, HDR10+, VRR i ALLM, więc nie powinno to stanowić większego problemu. Niestety, z niezrozumiałych powodów, Q950R nie obsługuje eARC, choć i to nie do końca jest problemem: bo i tak potrafi podać dalej kinu domowemu dźwięk nawet w Dolby Atmos.

QLED Q950R recenzja class="wp-image-996456"

Wyposażenie uzupełnia zgrabny i wygody pilot z wbudowanym mikrofonem i w metalowej obudowie. Dobrze leży w dłoni i spełnia swoją rolę. Choć wbudowany mikrofon raczej nam się nie przyda. Służy on do kontroli głosowej przez asystenta Bixby, a ten nie rozumie polskiej mowy. Można co prawda używać angielskiego, ale Bixby’ego musiałem szybko wyłączyć: średnio co kilkadziesiąt minut mylnie interpretuje dialog z filmu jako swoją frazę wywoławczą.

To jednak tylko jeden z dwóch programowych braków QLED-a Q950R. Jego oprogramowanie jest rewelacyjne.

Tizen to obok webOS-a w mojej skromnej ocenie najlepiej zaprojektowany i najwygodniejszy telewizyjny system na rynku. Przegrywa z koreańskim konkurentem w kwestii kontroli głosem, ale za to jest chyba jeszcze lepiej zaprojektowany pod względem interfejsu. Plus to w zasadzie jedyny mi znany telewizyjny system, który działa niemal automatycznie. Sam przełącza odpowiednie tryby, sam się dopasowuje do podłączonego sprzętu, sam też sugeruje zmianę innych ustawień. Oczywiście działanie automatu można korygować.

Samsung to też jeden z wiodących producentów telewizorów pod względem liczby sprzedawanych egzemplarzy. To oznacza, że Tizen cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem zewnętrznych deweloperów. Możemy być pewni, że każda usługa VoD ma najlepszą dostępną wersję aplikacji na samsungową platformę – w tym Apple TV. Nie zabrakło też Ambient Mode, a więc energooszczędnego trybu działania, w którym telewizor zamienia się w wyświetlający statyczne bądź nieznacznie dynamiczne obrazy, by nie być czarnym, smutnym prostokątem na ścianie, będąc wyłączonym.

QLED Q950R recenzja class="wp-image-996471"

Wspomniałem jednak, że asystent głosowy to jeden z dwóch programowych braków tego urządzenia. Do oprogramowania zaliczam też obsługę formatów obrazu i dźwięku, a Samsung niezmiennie buntuje się przed wprowadzeniem obsługi płatnego i własnościowego formatu Dolby Vision. Producent stawia na otwarty i uznany za standard HDR10+, co jest chwalebne, ale… większość treści w HDR drugiej generacji masterowanych jest w Dolby Vision. Te treści QLED Q950R wyświetli w starszym formacie HDR10.

A co jeśli chodzi o obraz? Zacznijmy od natywnych treści 8K.

Próba odtworzenia wideo w takiej rozdzielczości okazało się nie lada zabawą. Na dziś żadna usługa VoD na Tizena nie odtwarza wideo w tym formacie, nawet YouTube. Zdecydowałem się więc poszukać stosownych plików w Internecie i znalazłem takowe bez większego problemu. Jednak po nakarmieniu cudownymi nagraniami prosto od NASA tego telewizora, ten stwierdził, że nie ma stosownego kodeku. Próbowałem z wieloma różnymi plikami z różnych źródeł – bez powodzenia. Dopiero kontakt z przedstawicielem Samsunga zaowocował dostępnością odpowiednich plików wideo.

No i cóż, wygląda to cudownie. Klarowność i ostrość obrazu jest absolutnie niesłychana. Wielokrotnie powtarzałem, że rozdzielczość 8K nie ma sensu, że różnicy ludzkie oko nie jest w stanie dostrzec. Cóż, myliłem się. Różnica nie jest przesadnie dramatyczna, ale te drobne detale, pisząc kolokwialnie, robią robotę. Niesamowite wrażenie, zachęcam do spróbowania samemu w jakimś elektromarkecie czy sklepie Samsunga.

QLED Q950R recenzja class="wp-image-996486"

Problem w tym, że poza takimi materiałami demonstracyjnymi niczego w 8K nie uświadczymy. Netflix i Amazon nie zapowiedziały żadnego zaangażowania w 8K. Po co więc nam to wszystko? Zwykły szpan dla bogatych? Oj nie.

QLED Q950R to połączenie niesamowitego sprzętu z przełomowym oprogramowaniem. Efekty robią gigantyczne wrażenie.

Stworzenie matrycy o tak dużej gęstości pikseli wymagało od inżynierów Samsunga bardzo drobiazgowego podejścia do wszystkich elementów składowych matrycy. Niesamowicie precyzyjny system podświetlenia, powłoka quantum dot i wiele innych mechanizmów zapewniają nabywcy tego urządzenia obraz na niespotykanym u Samsunga poziomie. A przecież producent ten należy do topowej ligi.

Q950R zapewnia jasność 4000 nitów bez absolutnie żadnego mapowania tonów i 1000 nitów przy pełnym mapowaniu. To oznacza, że jest to w tej chwili najjaśniejszy telewizor na rynku, który doskonale sprawdzi się nawet w jasnych pomieszczeniach. I który sprosta nawet najbardziej wymagającemu materiałowi HDR.

To, co jednak zdumiewa, to skuteczność mechanizmu lokalnego wygaszania – co zazwyczaj jest piętą achillesową telewizorów LCD. Te nie są w stanie nie powinny być w stanie wyświetlić czarnego koloru tuż obok białego. I ogólnie zapewnić doskonałego kontrastu, co wynika z konieczności podświetlania pikseli na matrycy zewnętrznym mechanizmem. Nie to co telewizory OLED, w których każdy piksel świeci własnym światłem. Tymczasem Q950R niemal w każdej scenie zapewniał kontrast na OLED-owym poziomie. Nie zawsze, raz na kilkadziesiąt scen system podświetlenia się pogubi, niedoświetlając części ekranu lub powodując efekt łuny przy jasnych elementach, zdarza się to jednak zaskakująco rzadko. OLED w kwestii kontrastu nadal górą, choć o parametr prawie że nieistotny.

QLED Q950R recenzja class="wp-image-996492"

Niesamowita jasność i nadspodziewanie dobry kontrast są uzupełnione przez doskonałe kąty patrzenia i równie rewelacyjną reprodukcję kolorów. QLED Q950R zapewnia pełne, stuprocentowe pokrycie palety DCI-P3. Innymi słowy, na ten telewizor nie ma mocnych. No ale przecież nie on jeden jedyny oferuje tak dobre parametry – no, poza jasnością. I tu do akcji wkracza oprogramowanie.

Sztuczna inteligencja Samsunga to nie ściema czy puste hasełko marketingowe. To działa. I to jak!

Podczas testów wypożyczonego egzemplarza miałem kilkoro gości. Ta część zainteresowana technicznymi nowinkami oczywiście chciała zobaczyć samsungowe cacuszko w akcji. Pierwszy film i już słyszę ochy i achy, i to nie z grzeczności. Tyle że za każdym razem, w ramach eksperymentu, na 65-calowym Q950R puszczałem… skompresowany materiał z YouTube’a, w 1080p. To skąd właściwie te zachwyty?

Samsung w tegorocznych QLED-ach zaimplementował niesamowicie sprawny mechanizm rekonstrukcji obrazu, bazujący na technikach sztucznej inteligencji. Oprogramowanie dokładnie analizuje otrzymany obraz, porównuje go z bazą wzorcową i dorysowuje brakujące piksele przy okazji innych czynności post-processingu. Po pierwsze i najważniejsze: mechanizm nie powoduje żadnych przekłamań w obrazie czy innych artefaktów. Po drugie, to działa.

samsung qled 8k class="wp-image-846644"

Wideo w efekcie jest ostre i klarowne (no, chyba że zmiękczone stosownym obiektywem przez twórcę), zapewniając bardzo dobrą iluzję wyższej rozdzielczości. Odtwarzając na Q950R materiał w 4K, w pewnym uproszczeniu, otrzymujemy go w wersji 6K. Przy czym wartość 6 jest oczywiście przeze mnie zmyślona, symbolizując sztuczną rekonstrukcję obrazu z 4K do 8K. Nie może się to równać z natywnym materiałem 8K, jednak różnica jest zauważalna nawet dla niewprawnego oka.

Input lag? Niezauważalny. Nie będzie żadnych opóźnień podczas zabawy z grami wideo.

Kwestia dźwięku? Stara śpiewka: dokup coś.

Zwłaszcza że Q950R nawet jak na telewizyjne głośniki nie brzmi dobrze. Decydując się na Q950R, od razu zaplanuj zakup kolumn, soundbara czy kina domowego. Do takiego sprzętu po prostu trzeba dokupić odpowiednie nagłośnienie. A zestawy Samsunga są akurat bardzo dobre, jeżeli bardzo chcemy mieć wszystko w ekosystemie jednego producenta.

Na dziś jedynym rywalem dla Samsunga QLED Q950R może być tylko Sony.

Piszę to przy tym asekuracyjnie. Niebawem na Spider’s Web pojawi się materiał o telewizorze Sony ZG9 8K, choć niestety producent nie wypożycza go mediom do testów. Mój materiał bazuje na wizycie w sklepie Sony, a więc siłą rzeczy będzie bardzo powierzchowny. I zdecydowanie nie jestem w stanie ocenić różnic pomiędzy Samsungiem a Soniaczem.

QLED Q950R recenzja class="wp-image-996495"
REKLAMA

Jestem jednak w stanie porównać ten telewizor do czołowych modeli innych producentów. Subiektywnie, gdybym wygrał duże pieniądze na loterii, miałbym duży zgryz. QLED 950R rywalizowałby o mój portfel z Panasonikiem GZ2000, którego recenzja pojawi się na dniach (i właśnie sprzedałem wam spoilera, że będzie wysoce entuzjastyczna). OLED 4K tego japońskiego producenta zapewnia więcej pożądanych przeze mnie cech niż Q950R, jednak ma kilka innych wad, przez które w ujęciu obiektywnym stawiają go w klasie niżej od Samsunga i (prawdopodobnie) Sony.

Samsung QLED Q950R to najjaśniejszy telewizor na rynku. Pracuje jako jeden z pierwszych w ekstremalnej rozdzielczości 8K. Resztę parametrów, a więc kontrast i kolory, to również topowy poziom. A całość uzupełnia genialnie zaprojektowany Tizen z plejadą nowoczesnych aplikacji. A to sprawia, że QLED Q950R to obiektywnie najlepszy telewizor, jaki kiedykolwiek testowałem. Co stanowi niezłe uzasadnienie jego ceny: najtańsza, 65-calowa edycja, to wydatek okrągłych 20 tys. zł.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA