Canon EOS M6 Mark II i EOS 90D nadchodzą. Producent zaserwował nam duży wyciek
Canon niespodziewanie i prawdopodobnie niecelowo pokazał dwa nowe aparaty. To bezlusterkowiec EOS M6 Mark II i lustrzanka EOS 90D. Oto wszystko, co o nich wiemy.
Australijski oddział Canona, najpewniej na skutek ludzkiego błędu, opublikował informacje o dwóch nowych aparatach. Do sieci trafiły filmy przedstawiające kluczowe cechy bezlusterkowca Canon EOS M6 Mark II i lustrzanki EOS 90D. Filmy zostały szybko usunięte, ale co raz trafia do internetu, szybko z niego nie znika.
Zebrałem wszystkie informacje, jakie zostały opublikowane w filmach. Materiały wyglądają jak oficjalne filmy Canona, więc najprawdopodobniej specyfikacja i wygląd aparatów są prawdziwe.
Canon EOS M6 Mark II to 32 megapiksele i nagrywanie 4K w poręcznym korpusie.
Canon EOS M6 Mark II będzie następcą bezlusterkowca EOS M6, zaprezentowanego w nieco ponad dwa lata temu. Jest to przedstawiciel średniej półki bezlusterkowców APS-C, plasujący się powyżej tanich modeli M100 i M50, ale nieco poniżej EOS-a M5, który jest wyposażony w cyfrowy wizjer.
Canon EOS M6 Mark II, wzorem poprzednika, również będzie zwartym i niewielkim aparatem pozbawionym wizjera, ale korpus jak i ergonomia przycisków zostały mocno przemodelowane. Aparat będzie miał dwa kółka nastaw, ale dodatkowe kółko kompensacji ekspozycji zostanie zamienione na przycisk Dial Func., znany z pełnoklatkowych bezlusterkowców. Do tego na obudowie pojawi się przycisk z przełącznikiem MF/AF.
Ważniejsze jest jednak wnętrze. Aparat będzie wyposażony w matrycę APS-C o rozdzielczości 32,5 megapiksela z technologią Dual Pixel AF, wspieraną przez procesor Digic 8. Ten zestaw pozwoli na fotografowanie z szybkością do 14 kl./s z autofocusem i aktywnym śledzeniem oka. Pojawi się też tryb RAW Burst Mode, w którym aparat zrobi 30 kl./s, a serię rozpocznie jeszcze przed pełnym wciśnięciem przycisku migawki. Aparat pozwoli na nagrywanie obrazu 4K/30p i 1080p w 120 kl./s.
Na obudowie znajdzie się odchylany o 180 stopni dotykowy ekran, wbudowana lampa błyskowa i gorąca stopka, do której będzie można podłączyć nie tylko zewnętrzna lampę, ale też wizjer OLED. Zdjęcia będą mogły być przesyłane na smartfon na bieżąco, tuż po zrobieniu ujęcia.
Drugim aparatem jest lustrzanka Canon EOS 90D.
Na pierwszy rzut oka Canon EOS 90D wygląda na lustrzankowy odpowiednik EOS-a 6D Mark II. Aparat będzie działał w oparciu o tę samą matrycę CMOS o rozdzielczości 32,5 megapiksela, wyposażoną w Dual Pixel AF. Wspierać ją będzie procesor Digic 8, ale w przypadku lustrzanki ta kombinacja pozwoli na zdjęcia seryjne z szybkością do 10 kl./s. Autofocus będzie wykrywał oko, co jest unikalną cechą w segmencie lustrzanek.
Wizjer optyczny zapełni stuprocentowe pokrycie kadru i będzie wyposażony w warstwę z sensorem EOS iTR AF, który wykrywa twarz. Podobny system pojawił się już w lustrzankach 1D X Mark II, 7D Mark II, 5Ds/5Ds R i 5D Mark IV. Z technicznego punktu widzenia to bardzo ciekawe rozwiązanie, które powstało z uwagi na fakt, że matryca w lustrzance nie pracuje przy podglądzie kadru przez wizjer optyczny.
Lustrzanka nagra filmy 4K w 30 kl./s i 1080p w 120 kl./s. Korpus ma być uszczelniany przed działaniem pyłu i wilgoci.
Zapowiada się na dwie świetne premiery segmentu APS-C.
Oba aparaty zapowiadają się bardzo dobrze, choć na razie nie znamy jeszcze pełnej specyfikacji ani cen. Widać jednak, że półka APS-C nigdzie się nie wybiera. Po premierach bardzo ciekawych pełnoklatkowych aparatów, Canon pokazuje, że niższe segmenty nadal będą wspierane i rozwijane. To bardzo dobra informacja, bo przecież nie samą pełną klatką fotografia stoi.