REKLAMA

Polskie szpitale gotowe na specjalistów z Ukrainy. Brakuje jednak uproszczeń procedur

Prawie każdy polski szpital cierpi na niedobór pracowników, w większości pielęgniarek wszystkich specjalizacji. Badanie wykazało, że szpitale są gotowe przyjąć pracowników ze Wschodu, w tym Ukraińców.

04.06.2019 08.41
praca-w-szpitalu
REKLAMA
REKLAMA

Szpitale w Polsce doświadczają zauważalny niedobór pracowników medycznych. Według Jarosława Fedorowskiego, profesora uniwersytetu i prezesa Polskiej Federacji Szpitali, wszystkie placówki w Polsce, z wyjątkiem największych szpitali uniwersyteckich, deklarują niedobór personelu.

Problemy kadrowe w szpitalach są zjawiskiem ogólnopolskim, ale szczególnie cierpią z tego powodu mniejsze miasta. Składa się na to kilka czynników — niewystarczające finansowanie szpitali, niedobór wykwalifikowanych pracowników na rynku, złe warunki zatrudnienia. Specjaliści wolą nowoczesne i dobrze wyposażone szpitale niż starsze obiekty z gorszym wyposażeniem.

72 proc. polskie szpitale potrzebuje pielęgniarek wszystkich specjalizacji.

Według raportu Manpower, 72 proc. szpitali szuka pielęgniarek wszystkich specjalizacji, 68 proc. placówek szuka lekarzy, 13 proc. - położnych, 7 proc. - specjalistów elektroradiologii i diagnostyki laboratoryjnej.

Jednak dziś szpitale potrzebują nie tylko pracowników medycznych. 38 respondentów zadeklarowało brak pracowników personelu pomocniczego i personelu administracyjnego.

Podczas badania 23 proc. szpitali zauważyło, że znalezienie pediatrów i specjalistów od chorób wewnętrznych jest najtrudniejsze. 21 proc. skarżyło się na brak anestezjologów, 12 proc. - chirurgów, 13 proc. - pracowników medycyny ratunkowej, 13 proc. - neonatologii, 11 proc. - urologii, 10 proc. - ginekologii, 8 proc. - neurologii, 7 proc. - pulmunologów.

Prawie 80 proc. polskich szpitali jest otwartych na zatrudnienie przedstawicieli ze wschodniej granicy.

Co ciekawe, sondaż obejmował również kwestię gotowości szpitali do wypełnienie luk kadrowych pracownikami zza wschodniej granicy, w tym Ukraińcami. Okazało się, że 79 proc. respondentów wyraża gotowość na rekrutację pracowników spoza Polski.

18 proc. wskazało, że ten temat wymaga dokładnego przemyślenia i 3 proc. respondentów stwierdziło, że nie są gotowi na taki ruch.

Ukraińcy sami raczej nie starają się o pracę w polskich szpitalach.

Imigranci z Ukrainy szybko wypełniają niedobór personelu w wielu dziedzinach, zwłaszcza gastronomicznych i przemysłowych. Jednak sfera medyczna nie może pochwalić się rosnącą liczbą pracowników ze Wschodu, wręcz przeciwnie — rośnie niedobór specjalistów.

Ukraińca rzadko można spotkać w polskim szpitalu. Wynika to ze skomplikowanego procesu zatrudnienia na stanowisku pielęgniarki w Polsce i niskich wynagrodzeń.

W każdym kraju zachodnim zatrudnienie cudzoziemca spoza UE w placówkach medycznych jest skomplikowane, ale wielkość wynagrodzenia np. w Niemczech znacznie przewyższa wynagrodzenie w polskich instytucjach. W 2016 r. średnia krajowa płaca położnej w Niemczech wynosiła 15 tys. zł brutto, a w Polsce — około 5 tys.

W 2018 r. Prezydent podpisał ustawę, zgodnie z którą od 2020 r. zostanie ustanowione nowe wynagrodzenie podstawowe dla pracowników medycznych, które wynosi 3 9 tys. zł. To podstawowe wynagrodzenie zostanie wykorzystane do obliczenia minimalnego wynagrodzenia pracowników, wykonujących opiekę medyczną.

Ukraińcy, którzy są specjalistami w dziedzinie medycyny i decydują się na emigrację, zważywszy na trudność potwierdzenia dyplomu i zatrudnienia w każdym kraju UE, wybierają ten, gdzie mogą więcej zarobić.

Uproszczenia procedury zatrudnienia dla Ukraińców na razie nie są przewidziane.

Zofia Małas, przewodnicząca Najwyższej Izby Pielęgniarek i Położnych, zauważa, że ​​dziś istnieją dwie ważne przeszkody w zatrudnieniu pielęgniarek z Ukrainy. Po pierwsze, jest to duża różnica programowa i inny system edukacji, a po drugie brak znajomości polskiego języka medycznego.

REKLAMA

W tym samym czasie przewodnicząca Wysokiej Izby Pielęgniarstwa i Położnictwa zauważyła, że „powinniśmy postawić na polską młodzież, bo tu jest największy potencjał”.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA