Jonathan Ive to geniusz designu, ale za jego czasów Apple poniósł projektanckie porażki. Oto największe z nich
Brytyjczyk Jonathan Ive jest uważany za jednego z najwybitniejszych, o ile nie najwybitniejszego projektanta współczesnej technologii użytkowej. O ile jednak Ive ma na swoim koncie takie sukcesy jak iPhone czy MacBook Air, za jego czasów Apple wypuściło również kilka designerskich potworków. Sam Ive bezpośrednio odpowiada za przynajmniej jednego z nich.
Złośliwi żartują, że Ive opuścił Apple, ponieważ nie był w stanie znieść wyglądu nowego, potrójnego aparatu w iPhonie. Prawda jest jednak taka, że brytyjski projektant już wielokrotnie wcześniej akceptował potworności, które pod marką Apple lądowały na sklepowych półkach. Jonathan Ive w Apple piastował bowiem stanowisko Głównego Projektanta (CDO). O ile więc Jony nie odpowiada osobiście za wszystkie poniższe abominacje, to jako szef tak ważnego działu ponosi korporacyjną odpowiedzialność za ich powstanie:
Słuchawki AirPods - zaprojektowane przez samego Jonathana Ive’a.
Za tego potwora odpowiada sam Jony Ive. Po umiarkowanie udanym starcie słuchawki AirPods okazały się wielkim hitem, a ich widok stał się częścią ulicznej współczesności. Do końca 2018 r. sprzedało się ponad 35 mln pudełek z tymi słuchawkami bluetooth. Oznacza to, że AirPodsy są najszybciej sprzedającym się urządzeniem peryferyjnym w ofercie Apple. Gigantyczny sukces.
O ile nie można odmówić AirPodsom komercyjnego triumfu, tak wielu podnosi brwi na sam widok tych słuchawek. Ich podłużne, nieproporcjonalnie długie końcówki nie prezentują się estetycznie. Wielu twierdzi, że AirPodsy wyglądają - przepraszam za niewybredne porównanie - jak tampony wystające z uszu. Oczywiście nie zmienia to faktu, że AirPodsy są i nadal będą niezwykle popularne. Lepiej więc zacząć się przyzwyczajać do ich widoku.
Magic Mouse 2 - śliczna, elegancka, nowoczesna, ale z głupim defektem
Druga wersja myszy Magic Mouse ma swoich zwolenników i przeciwników. Według wielu produkt nie jest ergonomiczny, ponieważ jego twórcy przedkładali wygląd nad wygodę. Inni są z kolei zachwyceni, nie chcąc zamieniać MM2 nawet na najlepszego biurowego Logitecha. O ile więc zdania co do samego użytkowania gryzonia są podzielone, to chyba wszyscy się zgodzą, że Magic Mouse 2 wyglada naprawdę dobrze.
Niestety elegancki i smukły wygląd wyrażony w jednolitej bryle ma swoje konsekwencje. Projektantom urządzenia tak zależało na jednorodnym grzbiecie urządzenia, że port ładowania umieścili… pod spodem. Oznacza to, że gdy ładujemy MM2, nie możemy jednocześnie z tej myszy korzystać. Głupota? Tak. Na szczęście jedno ładowanie MM2 przekłada się na miesiąc lub dwa miesiące użytkowania.
Apple Pencil - Transformers, More than Meets the Eye
Z tańszym Pencilem mamy dokładnie ten sam problem, co z myszką Magic Mouse 2. Sam w sobie gadżet jest poręczny, elegancki, prosty i przyjemny w użytkowaniu. Komplikacje pojawiają się wtedy, gdy wbudowany akumulator zostaje rozładowany. Aby ponownie naładować Pencila, trzeba osadzić go w gnieździe Lightning. Najczęściej będzie to port w iPadzie, z którym Pencil jest kompatybilny.
Niestety, gdy podłączymy Pencila do iPada, wygląda to komicznie. Napisać, że taki zestaw jest nieporęczny, to wielki eufemizm. Jeśli chcemy korzystać z tabletu w czasie ładowania wskaźnika, musimy robić to na płasko. Stawiając iPada w pionie ryzykujemy bowiem wygięcie portu albo wtyczki. Poza tym, jak to wygląda… podczas ładowania Pencila z iPada w tle powinien wybrzmiewać motyw muzyczny z Transformers, dla dopełnienia obrazu.
Smart Battery Case - Najbrzydszy produkt w historii Apple?
Mówi się, że to najbrzydszy produkt, jaki kiedykolwiek wyprodukowało Apple. Smart Battery Case do smartfonów iPhone kojarzy się z wieloma rzeczami, ale żadna z nich nie jest estetyczna ani miła dla oka. Swoisty garb pełni bardzo pożyteczną funkcję. Niestety obrzydza przy tym iPhone’a do tego poziomu, że odruchowo odwraca się wzrok. Do teraz pamiętam, jak Piotr Grabiec korzystał z Battery Case’a. Traci się szacunek do drugiego człowieka na taki widok.
Mimo powszechnie negatywnej opinii co do wyglądu Smart Battery Case, etui jest konsekwentnie produkowane po dziś dzień. Jego najnowsza wersja jest kompatybilna m.in. z modelem iPhone XS Max i kosztuje ponad 600 zł.
Etui iPhone 5C - szkoła projektancka klapka Crocs
Wielu zastanawiało się, czy oficjalne etui dla smartfonu iPhone 5C to sabotaż tego produktu ze strony Apple’a. Trudno było bowiem uwierzyć w to, co zaprezentowano przez firmę w kontekście nadchodzącej premiery 5C. Charakterystyczne okręgi wycięte w silikonie kojarzyły się z Crocsami - bardzo wygodnymi, ale jednocześnie bardzo brzydkimi klapkami, będącymi uniwersalnym synonimem braku stylu.
Kto by pomyślał, że za „Crocsy mobilnego świata” będzie odpowiadało właśnie Apple. Dzisiaj kultowe poniekąd etui jest coraz trudniej dostępne, a jego cena rozpoczyna się od 100 złotych wzwyż.
Klawiatura motylkowa - cena niezdrowego odchudzania
Aż co dziesiąty użytkownik drugiej generacji klawiatury motylkowej instalowanej w laptopach Apple'a zgłaszał problemy dotyczące klawiszy. Te były nieprzyjemnie płaskie, głośne, trzeszczące, nie chroniły przed brudem dostającym się pod spód, a do tego powodowały niechciany dwuklik. Rozwiązanie okazało się na tyle wadliwe, że Apple przygotował dedykowany program serwisowy. Zostali nim objęci nawet posiadacze MacBooków bez ważnej gwarancji czy pakietu ubezpieczeniowego.
Po latach narzekań na klawisze w części MacBooków, Apple wydało w 2018 r. ulepszoną, trzecią generację klawiatury motylkowej. Ta miała być pozbawiona wad poprzedników, a także cechować się mniejszą awaryjnością. Pewność Apple co do nowej klawiatury wydawała się jednak częściowo iluzoryczna, ponieważ wraz z nowymi MacBookami Pro ruszył kolejny program naprawczy dedykowany klawiaturom. Dzisiaj wiemy, że trzecia generacja klawiszy także powoduje problemy. Po kilku miesiącach użytkowania wprowadzane znaki nie zawsze pojawiają się w systemie, a czasem pojawiają się podwójnie.