Oko w oko z pająkami, kleszczami i muchami. Poznałem sekrety fotografii makro

Lokowanie produktu

Niektórych ze swoich modeli fotografuje śpiących na łące, innych prosto ze stakernicy. Zagląda tak blisko, że można dostrzec nawet różne kolory włosków. Spędziłem cały dzień z Ireneuszem Walędzikiem. Zobaczyłem, jak pracuje, poznałem jego sekrety. Wiem jedno — to prawdziwy pasjonat, który o makrofotografii wie bardzo wiele. I chętnie dzieli się swoim doświadczeniem.

Oko w oko z pająkami, kleszczami i muchami. Dzień z Ireneuszem Walędzikiem

Ireneusz Walędzik słynie z fotografii makro. Jego twórczość pozwala zajrzeć do niewidocznego gołym okiem świata. W owadach, które dla większości z nas są po prostu czarne i mało interesujące, dostrzega zachwycające piękno i robi co może, aby je nam pokazać. Dzięki niemu możemy dostrzec, że końska mucha ma kolorowe oczy, a włoski niektórych pająków mają różne barwy.

Coccinella Septempunctata larva. Olympus OM-D E-M1 Mark II + Olympus M.Zuiko Digital ED 60mm F2.8 Macro. Fot. Ireneusz Walędzik class="wp-image-961373"
Coccinella Septempunctata larva. Olympus OM-D E-M1 Mark II + Olympus M.Zuiko Digital ED 60mm F2.8 Macro. Fot. Ireneusz Walędzik

Wiele osób myśli, że są to owady z odległych zakątków świata. Tymczasem „Irass” robi zdjęcia tu, w Polsce, często w lasach i na łąkach w swoim sąsiedztwie. Wybrałem się do Ireneusza, który mieszka po sąsiedzku, w Trzebnicy, aby spędzić z nim cały dzień i zobaczyć, jak powstają nieziemskie wręcz fotografie. I zdradzić Wam część jego sekretów.

Od skakuna arlekinowego sfotografowanego kitem do „National Geographic”

Ireneusz przywitał mnie w pięknym mieszkaniu na skraju lasu i łąk, z widokiem na Wzgórza Trzebnickie. Usiedliśmy wspólnie i chwilę pogadaliśmy, aby się dobrze poznać. Byłem ciekawy, jak zaczęła się jego pasja.

Ireneusz Walędzik, nowy ambasador marki Olympus Polska. Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961379"
Ireneusz Walędzik, nowy ambasador marki Olympus Polska. Fot. Krzysztof Basel

Z czasem Irek intensywnie rozwinął swoją pasję. Dokupił pierścienie pośrednie, różne nietypowe obiektywy, przejściówki. Szybko poszerzył swój warsztat fotograficzny do takiego stopnia, że jego fotografie zaczęły trafiać do branżowych magazynów i na portale fotograficzne. Po pierwszej dużej publikacji w „Digital Camera World” fotografie Walędzika obiegły świat. Jego niesamowite zdjęcia z bliska były publikowane nie tylko w Anglii czy Stanach Zjednoczonych, lecz także na niemal wszystkich kontynentach. Nie minął rok, a do „Irassa” odezwał się Wojciech Franus, redaktor naczelny „National Geographic Polska”. I tak oto twórca spełnił swoje marzenie — jego prace zaczęto publikować w „National Geographic”.

To była dla Ireneusza cenna lekcja, z której wyciągnął wnioski.

Villa hottentotta. Olympus OM-D E-M1 Mark II + Laowa 25mm F2.8 2.5-5X Ultra Macro. Zdjęcie połączone ze 101 kadrów. Powiększenie 8:1. Fot. Ireneusz Walędzik class="wp-image-961382"
Villa hottentotta. Olympus OM-D E-M1 Mark II + Laowa 25mm F2.8 2.5-5X Ultra Macro. Zdjęcie połączone ze 101 kadrów. Powiększenie 8:1. Fot. Ireneusz Walędzik

Dziesięć lat temu twórczość Ireneusza była absolutną sensacją, wywoływała zachwyt. Na całym świecie istniała tylko malutka grupa osób, które wiedziały, jak wykonywać tego typu fotografie. Irek twierdzi, że dzisiaj sytuacja jest już zupełnie inna. Chociaż sam robi coraz lepsze zdjęcia, to dostępność wiedzy na ten temat oraz sprzętu jest dużo większa. Parafrazując klasyka zza naszej wschodniej granicy: sprzęt do makrofotografii można kupić w każdym sklepie na rogu. YouTube jest pełny przeróżnych poradników na ten temat. To oczywiście nie znaczy, że wszyscy z miejsca potrafią robić zdjęcia jak Walędzik. Chodzi po prostu o większą świadomość i skalę.

Stakernica, sanki i hibernacja, czyli makro w domu

Zrobiło się nostalgicznie, a przecież przyjechałem do Irka, aby zobaczyć, jak pracuje. Wzięliśmy się zatem do kompletowania sprzętu w dwóch wersjach: do zdjęć w domu i sesji w plenerze. Oba zestawy dosyć mocno się od siebie różnią.

Warsztaty Ireneusza Walędzikia w trakcie Olympus Perspective Playground we Wrocławiu. Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961391"
Warsztaty Ireneusza Walędzikia w trakcie Olympus Perspective Playground we Wrocławiu. Fot. Krzysztof Basel

Zanim jeszcze odwiedziłem Walędzika na warsztatach podczas Olympus Perspective Playground we Wrocławiu, byłem przekonany, że ma w domu osobny pokój — studio — gdzie znajdują się wielkie lampy i niezwykłe urządzenia, a na ścianach wiszą obrazy ze spreparowanymi owadami. Nic bardziej mylnego. To wszystko wcale nie jest potrzebne, aby robić tak wyśmienite zdjęcia. Tak naprawdę wystarczy dobry zestaw fotograficzny, ze stakernicą postawioną na zwykłym stole, na którym co rano je się śniadanie.

Czym jest stakernica? To specjalna, zasilana elektrycznie szyna do przesuwania aparatu. Jest to narzędzie do wykonywania makrofotografii w technice focus stacking, potocznie zwanej metodą stackowania. Takiego sformułowania używa Irek, więc będę się go także trzymać w tekście.

Zestaw Irka składa się z kilku części. Podstawą jest aparat Olympus OM-D E-M1 Mark II.

Zestaw studyjny Walędzika. Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961394"
Zestaw studyjny Walędzika. Fot. Krzysztof Basel
  1. Platforma, do której wszystko mocuję. Daje dużą stabilność, jest tu też miejsce na różne akcesoria;
  2. Pozycjoner do ułożenia owada w odpowiedniej osi;
  3. Sanki, które precyzyjnie przesuwają aparat o mikrony;
  4. Sterownik;
  5. Obiektyw mikroskopowy Mitutoyo M Plan Apo 10x z 10-krotnym powiększeniem;
  6. Tube lens. Pozwala zachować odległość obiektywu od matrycy. W tym wypadku jest to 200 mm od początku obiektywu do matrycy;
  7. Soczewka Raynox. Jej zadaniem jest skorygowanie obiektywu w celu ustawienia odpowiedniej ostrości;
  8. Lampa LED Godox LED64.

Cały zestaw Irka przypomina narzędzie w laboratorium. Wygląda kosmicznie, ale bez takiego urządzenia nie byłby w stanie wykonywać wielokrotnych powiększeń. W dużych skalach odwzorowania głębia ostrości jest tak mała, wręcz papierowa, że z ręki nie ma szans zrobić ostrego zdjęcia.

Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961397"
Fot. Krzysztof Basel

Alternatywą dla obiektywu mikroskopowego Mitutoyo M Plan Apo 10x za kilka tysięcy dolarów są niepozorne szkła wyprodukowane w Związku Radzieckim w latach 60.

Zastanawiałem się, jak Irek podłączył tego malucha do standardowego obiektywu. Okazało się, że ma cały kosz adapterów, pierścieni i redukcji. Jakimś cudem udało mu się połączyć ze sobą dwa zupełnie różne obiektywy.

Stakernica jest sterowana z poziomu smartfona. Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961400"
Stakernica jest sterowana z poziomu smartfona. Fot. Krzysztof Basel

Ważnym elementem jest sterownik, który łączy się z aplikacją w smartfonie. To w niej ustawia się wszystkie parametry fotografowania. Przy fotografowaniu z lampami odstęp pomiędzy kolejnymi zdjęciami może wynosić kilka sekund, czyli tyle, ile potrzebują lampy do ponownego naładowania. W apce ustawiamy także zakres ruchu stakernicy, np. 30 mikronów. Możemy określić, gdzie ma być początek i koniec serii. Na końcu serii zdjęcia są łączone i obrabiane w programie.

Gonocerus juniperi. Olympus OM-D E-M1 Mark II + Olympus MPLFL N 5x. Fot. Ireneusz Walędzik class="wp-image-961403"
Gonocerus juniperi. Olympus OM-D E-M1 Mark II + Olympus MPLFL N 5x. Fot. Ireneusz Walędzik

Sam proces fotografowania nie zajmuje dużo czasu, raptem kilka minut. Najwięcej pracy jest przy składaniu zdjęć i postprodukcji. Walędzik korzysta z dwóch programów do łączenia zdjęć: Zerene Stacker i Helicon Focus. Obróbkę robi w Adobe Photoshop.

W fotografii makro z tak dużymi przybliżeniami każde, nawet drobne drganie może kompletnie zepsuć finalny efekt.

Polyommatus icarus. Olympus OM-D E-M1 Mark II + Laowa 25mm F2.8 2.5-5X Ultra Macro. Stack z 27 zdjęć wykonanych przy naturalnym oświetleniu. Fot. Ireneusz Walędzik class="wp-image-961406"
Kawałek głowy bzyga pospolitego. Zdjęcie stackowe. Olympus OM-D E-M1 Mark II. Fot. Ireneusz Walędzik

Jak mówi „Irass”,  wystarczy, że ktoś chodzi po pokoju, aby drgania były widoczne na ekranie, a zdjęcia były poruszone. W czasie sesji fotograf jest zazwyczaj sam w domu. W plenerze też nie jest łatwo. Trzeba uważać na drgania z ruchliwej drogi, linii kolejowej czy tramwajowej. Kiedy uda się zadbać o idealną stabilność aparatu, trzeba jeszcze ustabilizować samego modela. I to jest dopiero wyzwanie. Wiele osób zarzuca fotografom makro, że robią zdjęcia nieżywych owadów. To się zdarza, ale Irek nie jest fanem takiego rozwiązania i ma swój patent.

Focus stacking to ciekawa technika, szczególnie w fotografii makro. Jestem jednak jeszcze bardziej ciekawy, jak Irek robi zdjęcia w plenerze, gdzie nie mamy przecież kontroli nad warunkami atmosferycznymi, a sytuacja może być nieprzewidywalna. Odłożyliśmy zatem stakernicę i spakowaliśmy drugi zestaw, bardziej mobilny.

Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961409"
Fot. Krzysztof Basel

Wiatr, temperatura, kawa i na robale

Dzień, w którym „Irass” idzie na łąkę na zdjęcia, zaczyna się o 4:00. Szybka kawa, pakowanie i w drogę. Standardowy zestaw Ireneusza składa się z aparatu Olympus OM-D E-M1 Mark II oraz obiektywu M.Zuiko Digital 60 mm F2.8 Macro. Tym obiektywem fotograf robi zdjęcia z powiększeniami 0,5:1–3:1. W torbie twórcy znajduje się także specjalny obiektyw Venus Optics Laowa 25 mm f/2.8 Ultra Macro, który daje powiększenie aż 2.5–5X. Po podłączeniu do Olympusa umożliwia to ekstremalne powiększenia. W sam raz od pokazania detali takich, jak łuski, skrzela czy oczy owadów z bardzo bliska.

Olympus OM-D E-M1 Mark II i M.Zuiko ED 60mm F2.8 Macro w terenie. Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961421"
Olympus OM-D E-M1 Mark II i M.Zuiko ED 60mm F2.8 Macro w terenie. Fot. Krzysztof Basel

Sesja zaczyna się tak naprawdę dzień wcześniej, kiedy trzeba wszystko zaplanować.

 Aplikacja ICM Meteo na smartfonie Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961424"
Aplikacja ICM Meteo na smartfonie Fot. Krzysztof Basel

Aby sesja była udana, trzeba także sprawdzić pogodę. Co ciekawe, największą przeszkodą dla Irka nie jest wcale deszcz, ponieważ fotograf ma solidnie uszczelnione aparat i obiektyw.

Następnym ważnym czynnikiem jest temperatura powietrza, którą fotograf sprawdza w aplikacji ICM Meteo. Jeśli o 4:00, 5:00 jest 15 stopni Celsjusza, to nie ma co ruszać się z domu. Jest zbyt ciepło.

W drodze na łąkę. Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961442"
W drodze na łąkę. Fot. Krzysztof Basel

Ze względu na ograniczenia logistyczne nie byłem w stanie wyjść na zdjęcia z Irkiem z samego rana, ale wyszliśmy wspólnie po południu. I tu czekało na mnie szereg zaskoczeń. Myślałem, że pójdziemy do lasu albo na jakąś spektakularną łąkę. Tymczasem „Irass” zabrał mnie do niedużego zagajnika nieopodal swojego osiedla na skraju Trzebnicy. Byłem też przekonany, że najlepsze efekty uzyskamy, robiąc zdjęcia w popołudniowym słońcu. Tymczasem Irek zawsze fotografuje w cieniu, ponieważ jest tam chłodniej. Jak mówi, czasami wystarczy promyk słońca, aby obudzić np. motyla.

Mobilne studio rozstawione. Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961439"
Mobilne studio rozstawione. Fot. Krzysztof Basel

Po chwili spaceru fotograf zatrzymał się obok drzewa i tam rozstawiliśmy mobilne studio. Dookoła rosły dzikie żonkile, których zapach czuło się nawet z kilku metrów. Była stara jabłoń, wiele różnych krzaków i ruina altanki. Miało się wrażenie, że to miejsce — kiedyś działka lub ogród — skrywa wiele historii.

Zestaw do zdjęć w terenie jest nieco inny niż ten z domowego studia. Na łące aparat z obiektywem jest ustawiany na niewielkim statywie i odpalany pilotem Olympus RM-CB2. Po dwóch stronach Irek rozłożył białe parasolki, który mają nie tylko zmiękczać zastane światło, lecz także chronić przed wiatrem. Przed obiektywem ustawił statyw, którego zadaniem jest trzymanie liścia lub trawki, na których siedzi owad.

Aparat jest wyzwalany pilotem Olympus RM-CB2. Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961454"
Aparat jest wyzwalany pilotem Olympus RM-CB2. Fot. Krzysztof Basel

Na jakich ustawieniach pracuje Ireneusz? Fotograf zdradził mi, że zawsze korzysta z najniższej czułości ISO 64. Czas, jaki stosuje, to ok. 1/200 s. z lampami błyskowymi. Przy świetle zastanym to ok. 1 s. Istotne są też szybkie i pojemne karty. Ireneusz chwali migawkę elektroniczną, której bardzo mu brakowało w lustrzance.

Po rozstawieniu sprzętu czekaliśmy dobre 30 minut, zanim udało się znaleźć jakiegoś robala, jak mówi „Irass”. Kilka kolejnych owadów nie chciało z nami współpracować, co chwilę uciekając. To nie były dobre warunki — ciepło, spory wiatr, mocne słońce, ale to jedyny czas, kiedy mogliśmy się spotkać. W końcu Ireneuszowi udało się sfotografować… kleszcza. Sukces!

FOTO: ireneusz-waledzik-olympus-59. PODPIS:. Kleszcz pospolity (Ixodes ricinus) uchwycony na lokalnej łące. Olympus OM-D E-M1 Mark II + Laowa 25mm f/2.8 2.5-5X Ultra Macro. Kompozycja 66 zdjęć wykonanych metodą stackowania. Fot. Ireneusz Walędzik class="wp-image-961457"
Kleszcz pospolity (Ixodes ricinus) uchwycony na lokalnej łące. Olympus OM-D E-M1 Mark II. Kompozycja 66 zdjęć wykonanych metodą stackowania. Fot. Ireneusz Walędzik

Trudności, które pomagają

Jakie są największe trudności makrofotografii w plenerze, jeśli pogoda pozwoli na zdjęcia?

Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961460"
Fot. Krzysztof Basel

Niektórzy twierdzą, że wiele można potem nadrobić w Photoshopie, ale dla Ireneusza jest to droga na skróty.

Jak wchodzić w makro, to z dobrym sprzętem

W trakcie sesji na dworze mieliśmy okazję jeszcze trochę porozmawiać o sprzęcie. Sam od czasu do czasu dostaję pytania o to, jaki sprzęt do zdjęć makro wybrać.

Wejście w świat fotografii makro nie jest trudne ani bardzo kosztowne. Wystarczą stary, odwrócony obiektyw, przejściówka czy różne niedrogie akcesoria i można się bawić. Według Ireneusza to rozwiązania dobre na początek fotograficznej drogi. Osoba, którą naprawdę pasjonują zdjęcia makro, zrobi dobrze, inwestując w sensowny sprzęt już na początku swojej przygody z fotografią.

Olympus OM-D E-M1 Mark II i M.Zuiko ED 60mm F2.8. Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961463"
Olympus OM-D E-M1 Mark II i M.Zuiko ED 60mm F2.8. Fot. Krzysztof Basel
Olympus OM-D E-M1 Mark II + Olympus LMPLFL N 10x. Skrzydła motyla. Uchwycona część ma jedynie 1,7 mm szerokości. Fot. Ireneusz Walędzik class="wp-image-961466"
Olympus OM-D E-M1 Mark II + Olympus LMPLFL N 10x. Skrzydła motyla. Uchwycona część ma jedynie 1,7 mm szerokości. Fot. Ireneusz Walędzik

Byłem mocno zaskoczony, kiedy Irek opowiedział mi o swoich poprzednich szkłach.

Szablak krwisty (Sympetrum sanguineum). Olympus OM-D E-M1 Mark II + Olympus M.Zuiko ED 60mm F2.8 Macro. Stack z 75 klatek. Fot. Ireneusz Walędzik class="wp-image-961469"
Szablak krwisty (Sympetrum sanguineum). Olympus OM-D E-M1 Mark II + Olympus M.Zuiko ED 60mm F2.8 Macro. Stack z 75 klatek. Fot. Ireneusz Walędzik

Niektórzy uważają, że w fotografii makro liczą się tylko aparaty z matrycami pełnoklatkowymi lub APS-C. Ireneusz Walędzik przekonuje jednak, że system Mikro Cztery Trzecie jest świetnym wyborem.

„Irass” zachwala też kompaktowe rozmiary, niską wagę i uszczelnienia systemu, co nie jest bez znaczenia w trakcie robienia zdjęć w terenie. Często korzysta z funkcji focus bracketing, z pełną automatyką ostrości.

OLYMPUS DIGITAL CAMEROlympus OM-D E-M1 Mark II + Olympus M.Zuiko ED 60mm F2.8 Macro. Fot. Ireneusz Walędzik class="wp-image-961472"
OLYMPUS DIGITAL CAMEROlympus OM-D E-M1 Mark II + Olympus M.Zuiko ED 60mm F2.8 Macro. Fot. Ireneusz Walędzik

— Focus bracketing w Olympusie działa bardzo szybko i sprawnie. Mogę robić stacki na żywych owadach w plenerze, nawet jeśli nie śpią. Olympusowi wystarczy kilka sekund, aby wykonać całą sekwencję zdjęć. W innych, poprzednich aparatach, musiałem kręcić obiektywem ręcznie, co znacząco wydłużało czas serii do wielu minut. Różnica jest ogromna, ponieważ owad rzadko kiedy jest w stanie wytrzymać kilka minut w idealnym bezruchu, nawet jeśli śpi.

Olympus OM-D E-M1 Mark II, M.Zuiko 60mm f/2.8 i pierścienie pośrednie. Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961475"
Olympus OM-D E-M1 Mark II, M.Zuiko 60mm f/2.8 i pierścienie pośrednie. Fot. Krzysztof Basel

Jednak tym, co przekonało twórcę do Olympusa, jest większe powiększenie niż w wypadku lustrzanek.

Fot. Ireneusz Walędzik class="wp-image-961478"
Fot. Ireneusz Walędzik

Z miłości do małych przyjaciół

Ireneusz „Irass” Walędzik to człowiek z ogromnym doświadczeniem i pasją do zdjęć makro. Przekonałem się, że chętnie dzieli się tym z innymi i zaraża miłością do mikroświata. Dla mnie dzień spędzony z Irkiem to była wielka dawka inspiracji, ale też nauki o fotografii, o której w praktyce wiedziałem niewiele. Ireneusz sprawił, że patrzę na naszych małych przyjaciół z zupełnie innej perspektywy i bardziej doceniam ich niezwykłą różnorodność. I za to właśnie kocham fotografię — bo pozwala się zatrzymać i spojrzeć na z pozoru zwykłe rzeczy w niezwykły sposób.

Fot. Krzysztof Basel class="wp-image-961481"
Fot. Krzysztof Basel

* Materiał powstał przy współpracy z marką Olympus.

Lokowanie produktu
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu