REKLAMA

Koniec DeepNude'a. Twórcy aplikacji do rozbierania kobiet wygaszają projekt

DeepNude pojawił się, rozgrzał internet do czerwoności i zniknął tak szybko, jak znikały ubrania kobiet ze zdjęć wgrywanych do aplikacji. 

DeepNude offline
REKLAMA
REKLAMA

DeepNude zrobił zawrotną karierę i nagle przestał działać. Twórca kontrowersyjnej aplikacji wygasił aplikację, bo doszedł do wniosku, że istnieje zbyt duże prawdopodobieństwo, że ktoś wykorzysta jego dzieło w niecnych celach. Brawo, Sherlocku.

Polecam myślenie o konsekwencjach przed wrzuceniem czegoś do internetu, a nie po fakcie.

Koniec z DeepNude. Aplikacja została zamknięta przez twórców

O DeepNudzie zrobiło się głośno, gdy napisał o nim Motherboard. Wyobraźnię internautów podnieciła aplikacja, w której za pomocą jednego przycisku można było rozebrać dowolną kobietę na zdjęciu. Dzieciaki, nastolatki i dorośli rzucili się na stronę, żeby oglądać sztucznie roznegliżowane celebrytki, nauczycielki, wasze córki, siostry i matki. Co robili z pozyskanymi tak zdjęciami, zostawiam waszej wyobraźni.

Okazało się jednak, że tak duże zainteresowanie wystraszyło twórców programu, którzy nie byli przygotowani ani na tak spektakularny sukces, ani na poważną krytykę, która posypała się na ich głowy.

Na Twitterze tłumaczą, że aplikacja miała mieć charakter czysto rozrywkowy (wiecie, haha, goła baba, haha) i nigdy nie osiągnąć takiej popularności. Mimo że w swojej nieskończonej mądrości opatrywali DeepNudy w wersji darmowej znakiem wodnym, teraz doszli do wniosku, że aplikacja mimo to daje duże pole do nadużyć.

Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, że w dobie deepfake'ów, dyskusji na temat zagrożeń związanych z coraz doskonalszymi możliwościami manipulacji zdjęciami i nagraniami, a także coraz poważniejszym problemem z revenge porn, ktoś jeszcze może się serio tak tłumaczyć.

Prawda? Kłamstwo? To nie ma znaczenia

Nie jesteśmy i nigdy nie będziemy w pełni gotowi na fake news, Deep Fake czy Deep Nude. Z czasem może wytworzymy jakiś lepsze mechanizmy obronne, które ochronią nas przed łykaniem każdej manipulacji. Może nauczymy się bardziej krytycznie patrzeć sensacyjne doniesienia i sprawdzać źródła informacji. Może. Osobiście w to wątpię.

Codziennie podejmujemy setki decyzji. O tym, czy coś jest prawdą, czy fałszem decydujemy zwykle w mgnieniu oka. Robimy to nieświadomie, konfrontując nową informację z naszym istniejącym już światopoglądem — zgadza się z nim — jest prawdą, nie zgadza — fałszem. Nawet zdementowana na wszelkie możliwe sposoby wyssana z palca historia może mieć swoje negatywne konsekwencje. Zła sława się przyczepia do obsmarowanego i nie da się odsłyszeć lub odwidzieć czegokolwiek.

REKLAMA

Kłamstwo, dezinformacja, plotka, oszczerstwo to wszystko są zjawiska istniejące od zawsze, ale w dobie mediów społecznościowych ich niszczycielska siła została podwojona. Kiedyś łatwiej było uciec poza krąg znajomych, do których dotarły owoce gadzich języków i zatrutych piór, teraz w dobie internetu to praktyczne niemożliwe. Każdy ma dostęp do Google'a i może sprawdzić w nim kandydatów do pracy, kolegów z boiska, sąsiadów. Nikt nie chce, żeby były w nim jego nagie zdjęcia, bo to, czy są, czy nie są prawdziwe, będzie miało najmniejsze znaczenie.

Jeśli rozebrane za pomocą Depp Nude'a zdjęcie waszej córki trafi do sieci, zobaczą je wszyscy koledzy w szkole, w liceum, na studiach. Może się przenosić do kolejnych szkół i kolejnych miast. Wszędzie jest internet.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA