Polacy stworzyli jedną z najładniejszych gier na Switcha. Tak wygląda przenośny thriller The Observer
The Observer to zaskakująco dobry thriller osadzony w cyberpunkowym Krakowie. Teraz mroczny sekret obskurnej kamienicy można odkryć w terenie. Jestem pod wrażeniem tego, że Polakom udało się zmieścić ich flagowy tytuł do konsoli Nintendo Switch. Niestety, dokonano tego wielkimi kompromisami.
Pełną, wyczerpującą recenzję Observera znajdziecie w tym miejscu. Tutaj wspomnę tylko, że to absolutnie najlepsza gra w historii Bloober Team, a także jedna z najlepszych produkcji, jakie kiedykolwiek stworzyli polscy deweloperzy gier wideo. The Observer wynosi Blooberów do tej samej ligi co 11bit Studios (This War of Mine), Flying Wild Hog (Shadow Warrior 2) czy The Astronauts (Zaginięcie Ethana Cartera). Wyżej jest już tylko CDP RED oraz Techland.
Gdy dowiedziałem się, że The Observer zmierza na Switcha, miałem masę wątpliwości.
Informację o debiucie polskiej gry na egzotycznej platformie przyjąłem bez hurraoptymizmu. Nintendo Switch to kapitalna konsola przenośna, ale z mocno ograniczonymi zasobami. The Observer jest z kolei produkcją wielką, piękną, szczegółową i wykorzystującą zaawansowane efekty graficzne. Już wcześniejsza gra Blooberów - Layers of Fear - działa na Switchu z nieustanną zadyszką. Bałem się, że w przypadku Observera będzie tylko gorzej.
Z drugiej strony zawsze jest ciekawość tego, ile uda się wycisnąć deweloperom z ograniczonego sprzętu. Na Switchu dokonano kilku spektakularnych cudów. To, jak działa i wygląda na tej platformie DOOM, Wolfenstein, The Legend of Zelda czy Skyrim powinno zawstydzać innych deweloperów. Pokazać im, jak niewiele wiedzą o solidnej optymalizacji. M. in. z tego powodu postanowiłem dać szansę Observerowi. Chciałem zobaczyć, ile z japońskiej konsoli są w stanie wycisnąć Polacy.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to potężny zjazd rozdzielczości.
Na sporym, 65-calowym ekranie 4K gra wygląda momentami jak zupa. Modele postaci, elementy tła i dekoracje zlewają się w nieostry, malowany farbami olejnymi pejzaż. Bloober zdecydował się na najprostszą metodę odchudzania wymagań sprzętowych, to jest ostry zjazd suwakiem rozdzielczości. Nie mam odpowiednich narzędzi pomiarowych, ale naprawdę bym się nie zdziwił, gdyby momentami rozgrywka była prowadzona w 480p.
Mimo potężnej ofiary złożonej na ołtarzu wydajności, polska gra i tak lubi się przyciąć. Zwłaszcza wtedy, gdy korzystamy z przycisku biegu, błyskawicznie pokonując piętra kamienicy. Pamiętam, że The Observer miał dokładnie ten sam problem w wersji PC. Na komputerze nie miałem za to problemu z czytaniem treści plakatów, magazynów i ulotek, które na Switchu są potwornie rozpikselowane. Z podobym problemem borykali się twórcy mobilnego Wolfensteina, rozwiązując go dopiero w kilka miesięcy po premierze. Wątpię jednak, aby Bloober Team tak aktywnie wspierał i dopieszczał własny port.
Potem wziąłem Switcha do rąk i stał się cud. Ekran tabletu świetnie tuszuje większość niedoskonałości.
Muszę przyznać, że w trybie mobilnym The Observer wygląda naprawdę imponująco. Śmiesznie niska rozdzielczość ekranu Switcha (720p) sprawia, że wcześniej wspomniana zupa przestaje być głównym problemem. Modele postaci zyskują na spójności. Otoczenie nie wydaje się już tak rozmazane. Patrząc komuś na grę przez ramię, The Observer wygląda cholernie okazale. Grając samemu zaczynamy dostrzegać problemy, ale ich skala jest znacznie mniejsza niż przed TV.
Problem polega na tym, że The Observer to gra pełna smaczków, bonusów i detali. Na ekranie tabletu wiele z tego umyka. Nie powinno, bo dociekliwa eksploracja futurystycznego Krakowa odblokowuje kapitalne misje poboczne i bardzo ciekawe lokacje, których nie odwiedzimy śledząc wyłącznie główny wątek fabularny. The Observer w pociągu czy autobusie to o wiele inne doświadczenie niż ten sam thriller odpalony wieczorem, w zaciszu własnego mieszkania, na wielkim telewizorze.
Z tego powodu trudno mi wskazać, do kogo adresowana jest ta produkcja.
The Observer na PC, PS4 i XONE jest tańszy, ładniejszy i bardziej wydajny. Polski thriller to jedna z tych produkcji, które nie zyskują na mobilności. Chodzona przygodówka powinna być przechodzona na spokojnie, gdy ma się apetyt na mozolną, ale satysfakcjonującą rozgrywkę. Gra uruchomiona w pociągu czy kolejce do lekarza tylko się marnuje. Jej potencjał nie jest należycie wykorzystywany, a perełki pozostawione przez deweloperów przelatują między palcami.
Z drugiej strony bardzo mnie cieszy, że coraz więcej polskich produkcji pojawia się na egzotycznym Switchu. The Observer to tylko jeden z wielu przedstawicieli polskiej branży. Realpolitiks, Urban Trial Playground, Symmetry, Sky Force Anniversary, Hard West, Car Mechanic Simulator, Thea, Beat Cop czy nadchodzący Darkwood… to tylko kilka przykładów solidnej polskiej biblioteki. Ona naprawdę rośnie w oczach.
The Observer bez wątpienia jest mocnym punktem polskiego zbioru, aczkolwiek tym razem nalegam: jeśli chcecie dać szansę krakowskiej produkcji, zróbcie to na PC. Gra zdecydowanie zasługuje na uwagę, ale akurat w tym przypadku „podatek od Switcha”, nazywany też „podatkiem od mobilności”, nie wynagradza wyższej ceny konsolowej edycji. Na PC jest lepiej, ładniej, czytelniej, stabilniej oraz przede wszystkim: bardziej klimatycznie.
Zrzuty ekranu pochodzą z gry The Observer uruchomionej w trybie telewizyjnym na konsoli Nintendo Switch