Od drogiej ciekawostki do mainstreamu. Jakość paneli OLED staje się standardem
Kolejni producenci telewizorów przesiadają się na matryce OLED, a coraz większa rywalizacja pomiędzy nimi wpływa korzystnie na ceny odbiorników. Dawno nie było tak dobrego czasu na kupno telewizora z wyższej półki.
Kiedy Sony w 2007 r. zaprezentował światu pierwszy eksperymentalny prototyp telewizora OLED, ów świat zareagował ze sceptycyzmem. Malutki telewizorek kosztował ogromne pieniądze, a jego matryca była wysoce nietrwała. To nie ma prawa się udać. Ponad dekadę później wiemy, że jednak się udało.
Sony nie zdecydowało się na rozwój swojego wynalazku. Tę chwilę nieuwagi wykorzystała firma LG, od której to Sony, i wielu innych producentów, dziś kupuje matryce. Te mają przekątne znaczne wyższe od wspomnianego tu Sony XEL-1 (od 55 do 77 cali) a LG deklaruje, że matryce OLED wystarczą na dużo ponad 10 lat normalnego użytkowania telewizora, zanim cokolwiek niedobrego zacznie się z nimi dziać. Na dodatek ich ceny nigdy nie były tak niskie.
LG inwestowało duże pieniądze w badania nad matrycami OLED, bo słusznie dostrzegło, że LCD nigdy nie zaoferuje podobnej jakości obrazu.
Piksele w matrycach LCD nie świecą własnym światłem. Należy je doświetlić za pomocą dodatkowego urządzenia, dopiero dzięki temu dodatkowemu światłu dostrzegamy je na ekranie. To niestety oznacza stosowanie pewnych kompromisów. By zachować doskonały kontrast i reprodukcję kolorów, każdemu pikselowi musiałaby towarzyszyć odpowiednia lampa doświetlająca. A więc telewizor 4K musiałby mieć wbudowanych niemal 8,3 mln lamp w matrycy. To nie jest możliwe. A raczej byłoby zbyt kosztowne, by mieć sens.
Tymczasem w matrycach OLED każdy piksel świeci własnym światłem. Elementy doświetlające są w nich absolutnie zbędne. Dowolny piksel może przybrać dowolną barwę, której nie będzie zniekształcać doświetlająca lampa. Jak wielka jest to przewaga nad techniką LCD ilustruje problem koloru czarnego. Jak wyświetlić ów kolor, skoro tuż obok w kadrze znajduje się jakiś obiekt? Doświetlenie tego obiektu powoduje też i doświetlanie wygaszonych pikseli, przez co nie są czarne, a ciemnoszare. No i nie zapominajmy, że brak lamp w matrycy oznacza możliwość wyprodukowania cieńszego telewizora.
By oddać sprawiedliwość, czołowi innowatorzy matryc LCD nadal podejmują bardzo imponujące wysiłki celem osiągnięcia kontrastu i kolorów, jakie matryce OLED osiągają bez wysiłku. Problem w tym, że nawet jeśli uznamy grupę najlepszych telewizorów LCD za takie, które mogą pod względem jakości obrazu w jakiś sposób rywalizować z OLED-ami (są chociażby od nich zazwyczaj jaśniejsze, mogą też długo wyświetlać statyczny obraz bez konieczności późniejszej konserwacji), zdamy sobie sprawę, że OLED TV są… tańsze.
Telewizory OLED jeszcze nigdy nie były tak tanie. I tak powszechne.
Matryce OLED od LG Display są stosowane u wielu producentów telewizorów, ale na chwilę skupmy się na ofercie produktowej tego koreańskiego producenta. Na chwilę obecną telewizor oferujący najwyższą jakość obrazu to LG OLED C8. Producent ma w swojej ofercie i droższe urządzenia, ale różnią się one od reprezentanta linii C wyposażeniem dodatkowym, które z obrazem nie ma nic wspólnego.
55-calowa wersja tego telewizora w zależności od sklepu i aktualnie obowiązującej w nim promocji to wydatek w granicach 5370 – 6200 zł. Bardzo niewiele (wręcz symbolicznie) niższa wersja B8 o tej samej przekątnej to wydatek 4800 zł, a w chwili oddawania tego tekstu do publikacji jedna z czołowych sieci handlowych ma go w swojej ofercie w promocyjnej cenie 4250 zł. Czołowe modele LCD podobnej klasy to niejednokrotnie wydatek powyżej 10 tys. zł. To nadal nie są małe kwoty, ale warto pamiętać, że jeszcze kilka lat temu za telewizor OLED można było kupić niezły samochód w salonie. I że mówimy o jednym z najlepszych – jeśli nie najlepszym – telewizorze na rynku.
OLED to nie tylko telewizory LG. Konkurencja również uznała matryce organiczne za najlepsze.
Przewaga OLED-a nad LCD dla tych producentów jest na tyle duża, że godzą się na płacenie swojemu konkurentowi tylko po to, by mieć w swojej ofercie telewizor organiczny. Ceny tych telewizorów, tak jak tych od LG, również maleją. W marcu Hisense – jeden z liderów azjatyckiego rynku – zaprezentował swój pierwszy telewizor OLED, model Q8. W ubiegłym roku właściciel Philipsa i Konka zaprzestali dalszego stosowania matryc QLED (to matryce LCD z warstwą nanokryształów, najdalszy krok w ich ewolucji) na rzecz OLED-a.
Już tylko czterech producentów na świecie stosuje matryce QLED: Samsung, TCL, Hisense i Vizio, z czego ten pierwszy wprowadził na rynek 97 proc. wszystkich telewizorów tego rodzaju. Do klientów LG Display należą, między innymi, Sony, Panasonic, Funai, Changhong i Bang & Olufsen. W sumie 15 producentów uznało technologię OLED za najlepszą do ich sztandarowych produktów. Samo LG w ubiegłym roku sprzedało ponad 1,5 mln telewizorów OLED, a więc o 33 proc. więcej niż w roku poprzedzającym. Miniony kwartał firma zamknęła z wynikiem 365 tys. sprzedanych egzemplarzy a telewizory OLED od wszystkich producentów stanowiły ponad 20 proc. wszystkich sprzedanych telewizorów.
Doskonały obraz i telewizor na wiele lat za 5 tys. zł. A może i mniej.
Już niedługo na rynku pojawią się pierwsze telewizory OLED nowej, dziewiątej generacji. To oznacza, że wkrótce sklepy zaczną się pozbywać aktualnie oferowanych urządzeń. Jeżeli sklepy te będą stosować podobną politykę cenową względem lat ubiegłych, możemy się spodziewać upustów sięgających nawet tysiąc złotych. To by oznaczało, że 55-calowy LG OLED B8 będzie do kupienia już za 4 tys. zł.
Powtórzę raz jeszcze: cztery tysiące złotych za telewizor zapewniający doskonały kontrast, prawdziwą czerń, świetną reprodukcję kolorów. O jakości według mojej i większej części uznanych ekspertów aktualnie nie do pobicia… chyba że mówimy o C8, który jest bardzo nieznacznie, wręcz symbolicznie lepszy. Który zapewni najlepsze możliwe wizualne doznania podczas oglądania filmów na Blu-ray, seriali w Netfliksie czy zabawy z konsolą do gier.
Zakup telewizora OLED to bezpieczna inwestycja.
Rynek elektroniki użytkowej rozwija się w błyskawicznym tempie, to samo tyczy się i telewizorów. Nie miejmy żadnych wątpliwości: najlepszy telewizor od absolutnie dowolnego producenta za 10 lat będzie zdaniem tych samych producentów przestarzały. Chociażby za te kilka lat, gdy będą już dostępne pierwsze treści w rozdzielczości 8K. Tyle że uparcie brany tu za modelowy przykład LG OLED B8 jest gotowy na przyszłość. Podobnie jak droższe modele oraz większość telewizorów OLED od innych producentów.
Telewizory te wyposażone są w nowoczesny system Smart TV. Obsługują wszystkie istotne standardy przesyłania obrazu, w tym HDR10, Dolby Vision czy HFR. Zapewniają nieznacznie wyższą przestrzeń barw od tej opisanej i wykorzystywanej przez Hollywood normie DCI-P3. Wszystko to w zestawieniu z precyzją podświetlenia co do pojedynczego piksela powodują, że obraz dający się określić jako definitywny jest oferowany przez produkt będący w finansowym zasięgu większości z nas. A o jego wymianie na nowszy model pomyślimy za mniej więcej dekadę.
Autentycznie bardzo się z tego powodu cieszę.
Jestem ogromnym entuzjastą obrazu wysokiej jakości. Uważam, że wyświetlacze niskiej jakości psują bardzo istotne elementy filmu, serialu czy gry wideo, jakim jest praca kamerzystów, kolorystów i innych inżynierów pracujących nad artystyczną wizualną warstwą konsumowanego przez nas dzieła.
Rozumiem jednak, że nie każdy ma chęć i możliwości wyłożenia dużych kwot pieniędzy na odpowiedni telewizor. Dlatego cieszę się wielce, że taniejące i przechodzące do mainstreamu telewizory OLED pozwolą większej liczbie odbiorców docenić wysiłek tych specjalistów. OLED powoli staje się tym dla matryc LCD, czym te były dla telewizorów CRT. Z początku fanaberią dla zamożnych hobbystów, by z czasem również i pod naszymi strzechami wyprzeć starsze i pod niemal każdym względem gorsze rozwiązanie.
Witamy w erze telewizorów OLED. Rozgośćcie się, to bardzo przyjemne miejsce.