Zakaz handlu w odwrocie. Analiza ministerstwa daje jasne zalecenie
Zwolennicy poluzowania przepisów o zakazie handlu w niedziele mogą za chwilę triumfować. Według informacji Business Insidera Ministerstwo Przedsiębiorczości przygotowało analizę, która zaleca powrót do 2 handlowych niedziel w miesiącu. A wcześniej ustalony harmonogram miał przecież zmierzać do tego, byśmy w ostatni dzień tygodnia w ogóle nie chodzili na zakupy.
Oficjalnie wyniki raportu resort przedsiębiorczości ma opublikować w ciągu kilkunastu dni. Z przecieków wynika jednak, że zalecenie będzie proste – żadnego zaostrzania przepisów o zakazie handlu. Ba, ministerstwo ma się nawet domagać, by regulacje zostały zliberalizowane, co oznacza powrót do rzeczywistości z 2018 r.
Myli się jednak ten, kto uważa, że eksperci wzięli sobie do serca narzekania pracodawców.
Przypomnijmy, że dopiero co na ręce premiera Morawieckiego wpłynęła petycja. Drobni handlarze skarżyli się w niej, że zakaz bije w ich obroty, nierzadko doprowadzając do bankructwa.
Głównymi beneficjentami zakazu handlu są dwie największe sieci dyskontowe. Łącznie zwiększą udział w rynku o jakieś 8 proc. – tłumaczył nam szef ZPP Cezary Kaźmierczak.
Resort widzi to jednak inaczej. Spadek liczby sklepów to wynik długookresowego trendu, a po roku obowiązywania zakazu trudno rzetelnie oceniać jego efekty – twierdzą eksperci. Wycofanie się z zakazu ma być więc rodzajem kompromisu dla klientów sklepów i ich właścicieli.
A to oznaczałoby, że rząd bierze sobie do serca społeczną presję. Jeszcze w ubiegłym roku aż 56 proc. Polaków popierało ograniczenia handlu w niedziele (sondażu Kantar Millward Brown dla Faktó” TVN i TVN24). Z sondażu przeprowadzanego już po tegorocznym rozszerzeniu zakazu (ARC Rynek Opinia) wynika, że poparcie to spadło poniżej 50 proc., a ponad 1/3 z nas domaga się jego całkowitego zniesienia.
Powoli umiera również inny projekt zmierzający do uszczelnienia zakazu handlu.
Wcześniej posłowie odgrażali się, że wprowadzą w życie tzw. lex Żabka. Popularna sieć ominęła zakaz, bo zaczęła korzystać ze statusu placówki pocztowej, a te – w świetle prawa – mogą być otwarte codziennie.
Zapału wystarczyło jednak gównie na pohukiwania, bo projekt trafił do Sejmu w listopadzie, a w styczniu tego roku marszałek Sejmu wyrzucił go z porządku obrad. Żabkowe prawo miało co prawda wrócić w trakcie posiedzenia planowanego na 13-15 marca, ale wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej, Stanisław Szwed, stwierdził, że raczej do tego nie dojdzie.
Trudno nie odnieść przy tym wrażenia, że obserwujemy właśnie koniec pewnej wizji rozrysowanej przez rząd na początku 2018 r. Polska miała w niej dołączyć do grona „cywilizowanych” krajów, w których pracownicy mogą sobie pozwolić na dzień wytchnienia na koniec tygodnia. Rzeczywistość brutalnie to zweryfikowała. Większość z nas pracuje zdecydowanie dłużej niż przeciętny Europejczyk (czego rząd jakby nie zauważył), przez co niedziela staje się czasami jedynym dniem, w którym można na spokojnie zrobić większe zakupy. Zakaz handlu pogrążą więc raczej sobotnie kolejki do kas niż narzekania bankrutujących przedsiębiorców.