Pierwszy weekend IEM 2019 za nami. Najlepsze atrakcje imprezy, nie tylko dla maniaków e-sportu
Trzy duże sceny dla fanów e-sportu: Dota 2, Fortnite i CS:GO Major, dziesiątki atrakcji nie tylko dla graczy i setki odwiedzających, w tym wielu cosplayerów – tak minął pierwszy weekend Intel Extreme Masters 2019 w Katowicach.
ESL One 2019 z IEM Expo to impreza będąca swoistym przedsmakiem Intel Extreme Masters 2019 w Katowicach. Z racji tego, że od pewnego czasu w ostatni weekend lutego, kiedy rozpoczyna się to wydarzenie (w tym roku 22-24 lutego), otwierana jest także strefa IEM Expo w katowickim MCK-u, traktujemy ją jako pierwszy weekend IEM-u.
Wiecie, taki rozbieg przed kolejnym tygodniem, kiedy to Spodek i MCK zostaną wypełnione po brzegi graczami, cosplayerami, influencerami, a w press roomie, skąd piszemy dla was teksty na temat imprezy, nie będzie można znaleźć wolnego krzesła. Nie znaczy to oczywiście, że podczas pierwszego weekendu nic się nie dzieje.
To dalej wielki event e-sportowy, który odwiedzają gracze z całego świata, a najlepsi zawodnicy mają szanse na zgarnięcie łącznie 600 tys. dol.
Poza tym to również okazja, by różne marki zaprezentowały swoje usługi i sprzęty, nie tylko związane z gamingiem, całej rzeszy odwiedzających katowicką imprezę. A te starają się zrobić wrażenie, przygotowując ciekawe stoiska i gadżety, tym samym zapewniając atrakcje w trakcie trwania IEM 2019.
Najlepsze atrakcje na ESL One 2019 + IEM Expo:
Joanna Tracewicz – to świetnie, że na IEM-ie mogą znaleźć coś dla siebie także ci, którzy nie są fanami e-sportu
Nie będę ukrywać, że nie jestem fanką e-sportu, chociaż samo wydarzenie, z perspektywy socjologicznej, jest dla mnie intrygujące. Czasy, kiedy grałam w League of Legends minęły bezpowrotnie i to wcześniej, nim ten tytuł opuścił katowicki Spodek. Intel Extreme Masters to jednak dla mnie stały punkt co roku, kiedy wyposażona w telefon przejmuję Instagram Stories Spider's Web i m.in. tam relacjonuję imprezę. Poza tym staram się znaleźć w tym wydarzeniu coś, co zainteresuje także nie-graczy. I co roku mi się to udaje.
Pierwszy weekend IEM 2019 wygrywa w moim prywatnym rankingu stoisko Samsunga, które cieszyło się dużym zainteresowaniem gości.
Mogliśmy na nim usiąść w specjalnym obrotowym fotelu i dać się ponieść technologii VR, zakładając gogle Samsung Gear VR. Obraz przenosił nas do lotu szybowcem. Tę zabawę polecam jednak tylko fanom rollercoasterów - fotel zmienia swoje położenie o 360 stopni, także w trakcie kilku minut lotu, nasza głowa lądowała tam, gdzie teoretycznie... powinny znajdować się nogi. Nie ukrywam, zdarzyło mi się zapiszczeć.
Mercedes-Benz również przygotował ciekawe stoisko. W korytarzu katowickiego MCK umieszczono tor do wyścigów samochodowych.
Uczestnicy imprezy mogli ścigać się i walczyć o nagrody. A także cieszyć oczy estetycznie zaprojektowaną makietą. Celem rywalizacji było wykonanie jak największej liczby okrążeń w trakcie kilku minut konkurencji.
W tym roku mogliśmy także po raz kolejny odwiedzić stoisko MHKI - Muzeum Historii Komputerów i Informatyki, a tam, grając w parze, spróbować obsługiwać największy joystick w Polsce i liczyć na to, że na ekranie nie pojawi się szybko napis Game Over.
Szymon Radzewicz - Fortnite, Fortnite i jeszcze raz Fortnite.
Mam tego pecha, że żadna turniejowa gra na IEM nie leży w kręgu moich zainteresowań. Dlatego tak się ucieszyłem, gdy dwa lata temu do Spodka trafiło Rainbow Six Siege od Ubisoftu. W tym roku gość jest jeszcze bardziej spektakularny. Do Katowic zawitał Epic Games z Fortnite. Efektowa scena przygotowana z myślą o rozgrywkach ESL Katowice Royale to najlepsza, największa i najciekawsza instalacja całego IEM-u.
Oczywiście z Fortnite mamy ten problem, że nie jest to tytuł idealnie skrojony pod e-sportowe rozgrywki. Brak oficjalnego systemu rankingowego, brak oficjalnej ligi, brak dobrych narzędzi do pokazywania rozgrywek - wszystko to realne problemy, które sprawiają, że hit Epic Games nie ogląda się tak dobrze jak CS:GO czy Dotę2. Co nie zmienia faktu, że Fortnite to cholernie popularna gra, która świetnie uzupełnia bardziej e-sportową ofertę Intela oraz ESL.
Przykład Fortnite to przede wszystkim dowód na to, jak elastyczni są organizatorzy. Dzięki ich podejściu w Spodku zawsze znajdzie się miejsce na hit sezonu. W 2019 r. to Fortnite. W 2020 może być Apex Legends. W 2021 Tetris 99. Dzięki temu IEM jest świeży, łącząc w Spodku weteranów e-sportu z młodszymi entuzjastami cyfrowej rywalizacji. Takie połączenie nadaje imprezie dynamizmu i nie pozwala jej stać w miejscu.
Karol Kopańko - więcej, lepiej, mocniej.
Widać było, że organizatorzy celują w drugi weekend z większymi niespodziankami, ale Centrum kongresowe i tak przyciągnęło tłumy. Najbardziej podobały mi się trzy stoiska: Intel, DHL-a i Muzeum Historii Komputerów i Informatyki.
Intel przyjechał z partnerami - Komputronikiem i Acerem.
Intel zawładną dla siebie środek MCK. Największy producent procesorów na świecie przywiózł do Spodka kilka gier i tony najnowszego sprzętu. Mogliśmy więc pograć w Virtual Reality w Beat Sabera czy założyć bokserskie rękawice w VR Boxing, porzucać do kosza w najnowszym NBA, czy spuścić manto komputerowemu przeciwnikowi w Tekkenie. Nie zabrakło oczywiście CS-a i Fortnite.
Na stoisku co rusz odbywały się konkursy. Fani budowali komputery, a także typowali zawartość tych już złożonych. W ślepym teście grali najpierw na laptopie z i5, a później z i7 i zgadywali który jest który. Gdybym miał typować jedno stoisko, gdzie chciałbym spędzić najwięcej czasu, to zdecydowanie u Intela. Także za sprawą komputerów tak unikalnych jak ten poniżej.
Kosztuje 32 999 zł i pochodzi z limitowanej linii zawierającej jedynie 250 egzemplarzy. Komputronik dysponuje tylko jednym takim komputerem oznaczonym numerkiem 67. Sama jego obudowa jest droższa niż większość jednostek - została wyceniona na 3,5 tys. dol. Ma kamerę, którą po rozpoznaniu twarzy właściciela obraca konstrukcję w jego kierunku. Po co? Nie wiem, ale takiego bajeru jeszcze nie widziałem.
Komputer dysponuje autorskim systemem chłodzenia, który dba o odprowadzanie ciepła z pokładu i9 i RTX-a. Zasilacz zaś na bieżąco pokazuje pobór mocy. Już wiem od czego będzie się zaczynał mój list do świętego Mikołaja.
PS. Duży plus za maseczki, dzięki którym nie musieliśmy wchłaniać potu innych graczy przy zakładaniu headsetów VR.
Muzeum Historii Komputerów i Informatyki uszczęśliwiało maniaków retro-grania.
Muzeum co roku przywozi do Spodka stare komputery i automaty umożliwiając grę w Quake’a czy Contrę.
Gwoździem tegorocznego programu była jednak odświeżona wersja Space Invaders z lat 80 dla duetu. Jedna osoba stawała za gigantycznym joystickiem (większego nie widziałem jeszcze nigdy!), a druga przyciskała przycisk odpowiedzialny za strzelanie do wrogo nastawionych kosmitów.
Opiekuni stoiska rzucali też na lewo i prawo retro-ciekawostkami. Dzięki nim dowiedziałem się choćby, że pierwotna wersja w bardzo kreatywny sposób wykorzystywała ograniczenia sprzętu. Rozgrywka na początku była bowiem dość łatwa, bo statki poruszały się wolno. W miarę eksterminacji przeciwnicy przyspieszali, unikając spotkania z ziemską rakietą. Logiczne, prawda? Poziom trudności wzrasta w miarę postępów w rozgrywce. Nie było to jednak zaprogramowane. Jednostka obliczeniowa po prostu słabiej radziła sobie z wyświetlaniem wielu obiektów, więc klatkowała. Animacja przyspieszała dopiero gdy zdjęliśmy z jednostki ciężar animowania tak wielu obiektów.
DHL przyjechał z autonomicznym samochodzikiem.
Niemiecka firma zwykle używa go w magazynach do transportu paczek.
Tym razem żółta mini-ciężarówka rozwoziła jednak krówki. Nie była jednak puszczona samopas. Po wybraniu odpowiedniego programu śledziła ruch danej osoby za pomocą radarów zlokalizowanych w podwoziu.
DHL współpracuje z ESL-em także na polu logistycznym – transportuje sprzęt między kolejnymi wydarzeniami. Do Katowic przyjechał również z grą VR, która pozwalała poczuć się nieco jak kurier:
Żółto-czerwone logo mogliśmy oglądać również ze sceny Dota 2. Sponsorem jej turnieju jest właśnie DHL.
Pierwszy weekend Expo zaostrzył tylko nasze apetyty na to, co będzie się działo za tydzień!