Microsoft chce pomóc nam odzyskać kontrolę nad naszą prywatnością w sieci. Poznajcie Projekt Bali
Bali to nowy projekt Microsoftu, którego celem jest całkowita zmiana sposobu, w jaki zarządzamy naszą prywatnością. Pomysł zacny i raczej skazany na porażkę. Chyba że jeszcze o czymś nie wiemy.
Czym jest „odwrotna prywatność” (ang. inverse privacy)? To pojęcie, które zostało wykoncypowane na potrzeby badań naukowych Microsoftu z 2014 r. Opisuje ono dane, które nas bezpośrednio dotyczą i nad którymi nie mamy kontroli – często nawet nie wiedząc, że istnieją. Co to są za dane? Chociażby te, którymi na nasz temat dysponują służba zdrowia, policja, miejska administracja, pracodawcy czy sieci handlowe. Podmioty te „śledzą” nasze poczynania, odnotowując swoje spostrzeżenia i wnioski. Nie mamy dostępu ani kontroli nad tymi informacjami.
Badanie zakończyło się publikacją naukową dostępną do pobrania i – wydawać by się mogło – niczym więcej. Tymczasem teraz dowiadujemy się, że było ono główną inspiracją do opracowania Project Bali. Usługi testowanej niejawnie, o której wiemy tylko, że „jest w stanie zebrać wszystkie dane z sieci na nasz temat i pomóc nam odzyskać nad nimi kontrolę”.
Idea stojąca za Project Bali brzmi jak coś z filmu science-fiction?
Pamiętacie film „Mroczny Rycerz Powstaje”? Jednym z jego wątków pobocznych był poszukiwany przez Catwoman program, który jest w stanie wymazać wszystkie dane na temat konkretnej osoby z dowolnej bazy danych na świecie. Film był świetny, ale koncepcja na program durna i nierealna. Taki program musiałby mieć ogromne możliwości przetwarzania big data, a wszystkie bazy danych na świecie publicznie dostępne API.
Jak działa Project Bali? Nie mamy pojęcia. Według opisu to „baza danych pozwalająca użytkownikowi na przejęcie pełnej kontroli nad zebranymi na jego temat danymi, pozwalająca na wygodną i czytelną ich wizualizację, zarzadzanie, kontrolę (w tym kontrolę dostępu) oraz możliwość zarabiania na nich”. Brzmi jak marzenie, choć nierealne z dokładnie tych samych powodów, co superprogram z filmu o Batmanie.
Może to jednak mieć jakiś związek z Open Data Initiative.
Podczas tegorocznej edycji konferencji Ignite, firmy Microsoft, SAP i Adobe ogłosiły współpracę nad ODI. Inicjatywa ta ma na celu „zmianę sposobu zarządzania klientami” poprzez integrację danych CRM, ERP, finansowych, handlowych i statystycznych do jednego, zrozumiałego dla wszystkich urządzeń formatu. Dokumentacja techniczna nie jest jeszcze jawna, choć ma zostać udostępniona.
Przetwarzany przez Azure Data Lake ODI ma trafić do Adobe Customer Experience, Dynamics 365 i systemów SAP HANA. Celem ma być taki format dla baz danych i systemów CRM i ERP, by był interoperacyjny i nad którym pełną kontrolę mają klienci. Warto też pamiętać, że Microsoft Dynamics 365 już teraz wykorzystuje open-source’owy Common Data Model.
Bez regulacji prawnych Project Bali nie ma szans.
W najlepszym razie może skończyć jako (i tak użyteczne) narzędzie do zbierania i zarządzania danymi z tych usług, które faktycznie do tego celu mają otwarte i udokumentowane API. Nie ma żadnego powodu dla takiego Facebooka czy Google’a czy też innego Twittera, by ci oddali kontrolę nad zbieranymi przez nie danymi. Tym bardziej dotyczy to rynku administracyjnego czy korporacyjnego.
Jedynym sposobem na realizację wydaje się być jakaś globalna dyrektywa, która nakazuje wszystkim przetwarzającym dane użytkowników podmiotom na otwarty dostęp do tych danych. To jednak utopijne lub dystopijne marzenie, które w przewidywalnej przyszłości nie ma najmniejszych szans na realizację. W Microsofcie na pewno o tym wiedzą, co czyni Project Bali tym bardziej zagadkowym i intrygującym…