Od samotnego dystrybutora po potężne kompleksy. Stacje benzynowe w Polsce zmieniły się nie do poznania
Od pojedynczego dystrybutora paliwa po rozbudowany kompleks restauracyjno-usługowy, w którym „przy okazji” możemy zatankować samochód. Na przestrzeni ostatnich 100 lat stacje benzynowe zmieniły się nie do poznania.
Mało kto wie, że początek istnienia przemysłu naftowego na całym świecie miał miejsce… w Polsce. To tutaj w latach 1852-1853 dwaj aptekarze – Jan Zeh i Ignacy Łukasiewicz – badali płyn powstający w czasie zagęszczania oleju skalnego. Badania wykazały, że oczyszczony płyn pali się mocnym, jasnym światłem. To właśnie zabłyśnięcie pierwszej lampy naftowej zaprojektowanej przez Łukasiewicza, 31 lipca 1853 roku w szpitalu we Lwowie, uważa się za oficjalną datę powstania światowego przemysłu naftowego.
Pierwsza stacja benzynowa, czy raczej (jak mówiono wtedy) pompa, powstała w Polsce w 1924 roku w Warszawie. Uprzednio benzynę kupowano w aptekach i składach chemicznych. Nie zachowało się jednak żadne zdjęcie owej pierwszej pompy. Dzięki Narodowemu Archiwum Cyfrowemu możemy jednak zobaczyć, jak wyglądała inna pompa, postawiona w 1925 roku w Poznaniu na placu Wolności:
Pojedynczy, skromny dystrybutor pośrodku placu – tak rozpoczyna się historia stacji benzynowych w Polsce.
W tamtym czasie jazda pojazdami spalinowymi, których było wówczas około 7,5 tys. w całym kraju, była równie uciążliwa, jak dzisiejsza jazda autami elektrycznymi. Sieć dystrybucji paliw była tak słabo rozwinięta, że nie można było myśleć o dalszym wypadzie bez zabrania ze sobą kanistrów z zapasową benzyną.
Sieć „pomp” rozrastała się aż do wybuchu II Wojny Światowej i tutaj ślad historyczny na moment się urywa.
Historia polskich stacji benzynowych powraca wraz z 1944 rokiem. Gdy III Rzesza chyliła się ku upadkowi, powołano instytucję mającą zabezpieczyć istniejącą infrastrukturę naftową i rozpocząć działania dystrybucyjne – w sierpniu 1944 r. organizacja została oficjalnie nazwana Polskim Monopolem Naftowym, a kilka miesięcy później, w październiku, przemianowana na Państwowe Biuro Sprzedaży Produktów Naftowych.
Powojenne początki przemysłu naftowego w Polsce to także początek marki CPN, zawdzięczającej swoją nazwę Ministrowi Przemysłu, który 3 grudnia 1945 r. utworzył państwowe przedsiębiorstwo Centrala Produktów Naftowych.
Dekadę później Centrala Produktów Naftowych stała się Centralnym Zarządem Obrotu Produktami Naftowymi „CPN”, ale po trzech latach zrezygnowano z niej, przywracając początkową nazwę z dopiskiem „CPN”.
„CPN” w 1998 r. połączył się z Petrochemią Płock S.A., zaś w 1999 r. formalnie utworzono Polski Koncern Naftowy S.A., który w tym samym roku – drogą konkursu – zyskał nazwę ORLEN: to połączenie słów „Orzeł” i „Energia”.
Stacje benzynowe dziś w niczym nie przypominają stacji benzynowych z ubiegłego stulecia.
Gdy myślę o tym, jak zapamiętałem stacje benzynowe mojego dzieciństwa, mam przed oczami obrazek CPN-u w Łebie. Smutnej, malutkiej stacji benzynowej, przypominającej bardziej barak niż porządny budynek. Kilka dystrybutorów, butle z gazem do kuchenek przy jednej ścianie, kompresor przy drugiej ścianie. We wnętrzu żadnych luksusów, a jednym, co można było kupić, były batoniki Prince-Polo i papierosy.
Aktualnie stacja benzynowa to miejsce, w którym benzynę możemy coraz bardziej traktować jako… dodatek, a nie cel sam w sobie.
Na przestrzeni ostatnich 10-15 lat punkty tankowania przeszły niebywałą metamorfozę.
Na początku pojawiły się łazienki z prawdziwego zdarzenia, skierowane nie tylko do podróżnych, ale też do pracowników firm spedycyjnych, którzy dotychczas musieli szukać takich wygód w przydrożnych hotelach lub karczmach.
Do łazienek szybko dołączyły – szczególnie wzdłuż dróg szybkiego ruchu – mini-restauracje, aby kierowcy mogli się nie tylko odświeżyć, ale też posilić.
W miastach stacje benzynowe stale rozwijały swoją ofertę sklepową, przekształcając się z miejsc, w które jedziemy tankować samochód, w miejsca, do których idziemy po zakupy, gdy wszystkie inne sklepy są zamknięte.
W końcu wszystkie nowinki z dróg tranzytowych i miast spotkały się, i dziś ze świecą szukać stacji – nieważne, czy na prowincji, czy przy autostradzie – która nie miałaby zadbanej łazienki, dobrze wyposażonego sklepu i bogatej oferty gastronomicznej.
Ta ostatnia zresztą z roku na rok staje się coraz lepsza.
Pamiętam czasy, gdy szczytem wykwintności na stacji benzynowej był hot dog upchnięty w bułkę i polany losowej jakości sosem. Te czasy nie są zresztą aż tak odległe – nawet mój samochód (rok produkcji 2016) ma przygotowane miejsce w konsoli środkowej na typowy „zestaw handlowca”, czyli hot-dog+kawa ze stacji benzynowej (nie żartuję – naprawdę pasują idealnie!).
Sam nierzadko zaopatrywałem się w taki zestaw kursując wzdłuż autostrady podczas rozlicznych wyjazdów służbowych ze Słupska do Warszawy. I prawdę mówiąc, był już moment, w którym ten „zestaw handlowca” solidnie się znudził.
Dziś hot-dog nie jest moim pierwszym wyborem na stacji benzynowej. Na przestrzeni ostatnich 2 lat w ofercie Orlenu pojawił się jednak szeroki wybór kanapek, bagietek, owsianek – do wyboru, do koloru.
Ostatnio nawet sieć otwiera się na tych, którzy postanowili wyciąć ze swojej diety mięso. Jako że sam się do tych osób zaliczam, z westchnieniem ulgi przywitałem – znakomitego skądinąd – wrapa z falafelem oraz wegańską parówkę do hot-doga. Do tego jest jeszcze kajzerka jaglana, bułka z pieczarkami i bezmięsne sałatki.
Wegetarianie i weganie w końcu mają co zjeść na stacji benzynowej, a do tego wszystkie składniki używane do przygotowania potraw są polskiego pochodzenia.
Pomówmy o kawie.
Czy istnieją kierowcy, którzy tankują paliwo i nie tankują kawy? Osobiście nie znam takich. A już na pewno sam nie wyobrażam sobie wejść na stację i wyjść stamtąd bez gorącego napoju.
Jakość kawy na stacjach benzynowych bywa… ekhm, różna. Na tym polu jednak od zawsze błyszczał Orlen – kawę z ich stacji zawsze można było wypić bez obaw o oplucie deski rozdzielczej w geście niesmaku. Była po prostu dobra.
Sieć chyba również zdaje sobie z tego sprawę, bo dziś kawowa oferta Orlenu to jest – wybaczcie kolokwializm – jakiś kosmos. Oprócz dobrej kawy Fair Trade w ekspresach, na stacjach Orlenu z O! Shopem możemy kupić… akcesoria do parzenia kawy rzemieślniczej, a ostatnio nawet i ziarna kawy speciality.
Gdyby mi ktoś 5 lat temu powiedział, że będę filtry do dripa Hario kupował na stacji benzynowej, nie uwierzyłbym. A tu obok filtrów do dripa możemy kupić sam drip renomowanej firmy Hario, do niego dzbanek, a także Aeropress, czyli bodajże najbardziej kultowe narzędzie do parzenia rzemieślniczej kawy.
Kiedy kilka lat temu zawijałem na stację benzynową przy autostradzie mogłem liczyć na dobrego w smaku, ale niezbyt zdrowego hot-doga i dobrą w smaku, ale nieprzystającą do tej, jaką piję w domu, kawę. Kiedy dziś zawijam na stację – nie tylko przy autostradzie – zjadam wegańskiego wrapa i popijam to rzemieślniczą kawą, a wszystko to we wnętrzu, które swoim wyglądem bardziej przypomina przytulną restaurację połączoną z osiedlowymi delikatesami najwyższej klasy niż stację benzynową:
Jak wynika z wewnętrznych statystyk Orlenu, nie jestem jedynym klientem, który to robi. Coraz więcej osób zajeżdża na stację nie tylko po to, by nalać paliwo do samochodu ale po to, by zjeść coś smacznego i napić się dobrej kawy. Na dłuższych trasach to zbawienie, zwłaszcza przy autostradach, gdzie jedynym wyborem poza stacjami benzynowymi jest trio KFC, Burger King i McDonald’s…
Stacje benzynowe jutra będą jeszcze innymi miejscami niż są dziś.
Przy stacjach benzynowych umieszczonych wzdłuż dróg tranzytowych powstają plenerowe siłownie. Odpowiednio przystosowane, ładnie oświetlone przestrzenie, gdzie zawodowi kierowcy mogą poćwiczyć w czasie gdy tachograf nie pozwala jechać dalej.
W sklepie kupimy już nie tylko batoniki i napoje gazowane, ale też polskie soki czy lokalne przetwory. Nierzadko możemy nawet kupić świeże pieczywo.
Stacje benzynowe stają się też coraz bardziej nowoczesne. W miarę popularyzacji aut elektrycznych, obok dystrybutorów paliwa pojawiają się też stacje ładowania „elektryków”. Wraz ze wzrostem popularności Carsharingu, na rosnącej liczbie stacji Orlenu możemy znaleźć miejsca parkingowe usługi wynajmu aut Traficar.
Inspiracja płynie też zza granicy – np. w Czechach testowany jest bankomat, do którego kierowcy mają dostęp bez wysiadania z auta. W Niemczech zaś spółka-siostra Orlenu, czyli Star, wprowadziła bardzo przytulny wystrój wnętrza.
Stacje Orlenu od niedawna są też miejscem, w którym możemy odebrać paczkę, dzięki współpracy z Pocztą Polską. To blisko 1000 obiektów w całej Polsce, do których możemy zamówić przesyłkę, jeśli nie ma nas w domu.
Od samotnego dystrybutora po potężny kompleks restauracyjno-usługowy.
Pierwsza stacja benzynowa w Polsce powstała blisko 100 lat temu i jak widać, od tamtego czasu zmieniło się niemal wszystko. Ba, dzisiejsze stacje benzynowe w niczym nie przypominają tych punktów, które stały w naszym kraju jeszcze dwie dekady temu.
Dziś myśląc o stacji benzynowej myślimy nie tylko o paliwie do auta, ale też o „paliwie” dla człowieka. Jedzeniu, kawie, zakupach. Wokół dystrybutorów z benzyną wyrastają całe kompleksy, a coraz więcej osób je odwiedzających wcale nie przybywa tam po to, by nalać do baku „dziewięćdziesiątkipiątki”.
Patrząc na to, w jak szalonym tempie rozwija się współczesna motoryzacja i jak szybko postępują zmiany w świecie technologii użytkowych, możemy śmiało zakładać, że gdy za 20 lat będziemy pisać o historii stacji paliw, również przeczytamy fragment, że „nie przypominają one punktów sprzed dwóch dekad”.
Ale dzięki zmianom, które obserwujemy już dziś, możemy sobie przynajmniej zacząć wyobrażać, w jakich punktach będziemy tankować samochód – i nie tylko – w przyszłości.
*Materiał powstał we współpracy z marką Orlen.