Kilka lat temu nie przypuszczałem, że smartfony ze średniej półki będą w stanie przyciągnąć moją uwagę
Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że rynek smartfonów się rozwija. Najbardziej to widać po sprzętach ze średniej półki, na które może pozwolić sobie praktycznie każdy z nas. Jako pierwszy uświadomił mi to model Huawei Mate 20 Lite.
Doskonale pamiętam czasy urządzeń mobilnych sprzed kilku lat, sztandarowych modeli takich jak LG G3, Samsung Galaxy S5. Jeżeli ktoś chciał wygodnie używać urządzenia, nie miał dużego wyboru. Musiał decydować się na sprzęt z najwyższej półki, bo urządzenia słabsze cechowały się zazwyczaj frustrująco niską wydajnością.
Zresztą, nawet wspomniane sztandarowe modele nie były najlepsze. Ich wydajność i jakość aparatów (jak na tamte czasy) była przyzwoita, jednak jakość wykonania wołała o pomstę do nieba. Plastikowe obudowy powodowały, że nie wiedziałem, czy mam do czynienia ze sztandarowym modelem kosztującym grubo 2000 zł, czy może zabawką z bazaru.
Smartfony stają się coraz droższe? I tak, i nie.
Jasne, na rynku pojawiają się sztandarowe modele kosztujące ponad 4000 lub 5000 zł, co jakiś czas temu było nie do pomyślenia. Warto jednak je traktować jako sprzęty luksusowe. Coś, czego przeciętny zjadacz chleba tak naprawdę nie potrzebuje, ale jeżeli chce, może je kupić. Rynek smartfonów lubię porównywać do świata samochodów, gdzie dostępne są modele kosztujące setki tysięcy lub nawet miliony złotych, ale typowemu człowiekowi absolutnie wystarczy model kosztujący znacznie mniej. Chociażby taka Dacia Duster lub Volkswagen Up!
I w tym momencie patrzę na Huaweia Mate 20 Lite. Dlaczego akurat na ten model? Bo sprzęty z tej serii zdobywają w Polsce ogromną popularność i są prawdziwymi hitami w ofertach operatorskich. Jednak jeżeli bardzo chcecie, równie dobrze możecie tu podstawić dowolny inny dobry model ze średniej półki, taki jak Honor 8X czy HTC U12 Life. Ja póki co skupię się na Huaweiu.
Otóż patrzę na ten telefon i widzę, że cechuje się świetną jakością wykonania. Naprawdę, rok temu pomyślałbym, że oglądam model z najwyższej półki cenowej. Połączenie szkła i metalu prezentuje się bardzo szykownie i w ogóle nie zdradza pochodzenia modelu Mate 20 Lite. A to tylko wygląd. Oprócz tego smartfon ma ładny, panoramiczny wyświetlacz, a także całkiem niezłe podzespoły.
Bo jak inaczej można nazwać nowoczesny procesor Kirin 710, 4 GB RAM oraz 64 GB pamięci wewnętrznej, którą można rozszerzyć za pomocą kart microSD. Jakby tego było mało, smartfon wspiera płatności zbliżeniowe i wszystkie niezbędne standardy łączności. Ma też bardzo duży akumulator o pojemności 3750 mAh wspierający szybkie ładowanie, a także dwa podwójne aparaty oraz wyjście słuchawkowe. Korzystałem z tego smartfonu przez miesiąc i nic mi w nim nie brakowało. Gdybym nagle musiał oddać swój sztandarowy model i na zawsze przesiąść się na Huaweia Mate 20 Lite, odczułbym to w niewielkim stopniu.
Smartfony nie podrożały. Po prostu znacznie zwiększyła się ich rozpiętość cenowa.
Można kupić zarówno beznadziejny model za 200 zł, jak też sztandarowy sprzęt za ponad 4000 zł. A niżej niż po środku tej stawki znajdują się modele ze średniej półki. Sprzęty, na które może pozwolić sobie zdecydowana większość osób, chociażby decydując się na dwuletnią umowę z operatorem komórkowym. Uważam że to dobra zmiana w porównaniu do rynku sprzed kilku lat, gdy mogliśmy wybierać tylko między smartfonami z dzisiejszej perspektywy przeciętnymi i złymi.