Podróż na Marsa to nie rurki z kremem. Na astronautów czeka znacznie zwiększona dawka promieniowania
Dane pozyskane z sondy ExoMars jasno wskazują, że astronauci wybierający się w podróż na Marsa otrzymaliby nawet 60 proc. dawki promieniowania przewidzianej na cały okres ich kariery. I nie jest to jedyny problem związany z misjami załogowymi na Czerwoną Planetę.
Zanim jednak przejdziemy do kolejnych niebezpieczeństw, warto zacząć od samego promieniowania. Z pomiarów uzyskanych przez sondę ExoMars Trace Gas Orbiter wynika, że wg obecnie dopuszczalnych przez ESA limitów promieniowania, astronauci musieliby zakończyć swoją karierę po odbyciu jednej podróży na Marsa. No dobrze, może nie zakończyć, ale na pewno nie mogliby polecieć drugi raz na Czerwoną Planetę.
Radioaktywna podróż na Marsa
Podczas konferencji European Planetary Science Congress przedstawiciele ESA zaprezentowali swoje wyliczenia, z których wynika że półroczna podróż na Marsa i tyle samo czasu spędzonego w drodze powrotnej oznacza, że każdy pasażer otrzymałby 60 proc. całkowitej, dopuszczalnej dawki promieniowania przewidzianej na okres całej kariery astronauty. No dobra, czyli ile? Informacja prasowa ESA operuje niestety na ilościach procentowych, więc z pomocą przychodzą nam bardziej szczegółowe wyliczenia Amerykanów.
Z analiz NASA wynika, że podczas 18-miesięcznej misji na powierzchni Marsa i dwóch lotów: tam i z powrotem, amerykańscy astronauci otrzymaliby 1010 milisiwertów (mSv). Przeciętny człowiek, który prowadzi zupełnie zwykłe życie na Ziemi rocznie przyjmuje ok. 3 mSv promieniowania. Załogi samolotów pasażerskich, ze względu na przebywanie przez dłuższy czas w rzadszej części atmosfery otrzymują 5 mSv. Pracownicy elektrowni jądrowych, według ustalonych norm mogą z kolei przyjąć rocznie 20 mSv promieniowania.
Promieniowanie na Ziemi jest znacznie niższe.
Mamy więc już jakąś skalę odniesienia, z której wynika, że 1010 mSv to dość sporo. Pamiętajmy jednak, że jest to dawka, która byłaby rozłożona w czasie. 12 miesięcy podróży w obie strony i 18 miesięcy spędzone na powierzchni daje łącznie 2,5 roku ekspozycji na zwiększone promieniowanie - 400 mSv/rok. Z jednej strony jest to ogromna liczba. Z drugiej, nie oznacza ona, że u każdego astronauty, który poleci na Marsa zacznie rozwijać się jakiś nowotwór.
Rdzenni mieszkańcy miasta Ramsar w Iranie, mieszkający w kamiennych domach wybudowanych z radioaktywnego wapienia otrzymują rocznie ok. 250 mSv. U niektórych z nich pojawiają się nowotwory, ale statystyka ta nie odbiega od średniej światowej. Większa dawka promieniowania oczywiście zwiększa ryzyko, ale nie oznacza, że ktoś, kto przyjmie marsjańską dawkę musi zachorować na raka.
Nie od razu Marsa skolonizowano
Pamiętajmy też, że wyniki przedstawione przez ESA i NASA zostały wyliczone w oparciu o dzisiejsze możliwości statków kosmicznych, jeśli chodzi o ochronę przed promieniowaniem. Bardzo możliwe, że już wkrótce dysponować będziemy po prostu lepszą technologią, która w znacznym stopniu zredukuje liczbę przyjmowanych przez astronautów milisiwertów. NASA zresztą planuje przetestować kilka takich rozwiązań podczas załogowej misji statkiem Orion MPCV na orbitę Księżyca.
Promieniowanie nie jest zresztą jedynym problemem, jeśli chodzi o długie podróże w kierunku niezamieszkałych planet. Kosmiczne środowisko ma ogromny wpływ na nasze procesy fizjologiczne. Eugene Cernan, po udziale w 3-dniowej misji Apollo 17 dochodził do siebie przez ponad pół roku. David A. Wolf po niespełna 5 miesiącach na stacji MIR stracił 40 proc. swojej masy mięśniowej, 12 proc. kostnej i schudł 10 kg. Powrót do dawnego siebie zajął mu dwa lata.
O jaskrze i innych problemach wywoływanych przez diametralną zmianę ciśnienia nawet nie wspominam. A to nie koniec. Do dzisiaj nie poznaliśmy pełnego wpływu, jaki na nasz organizm ma środowisko kosmiczne. Nie wiemy np. do dzisiaj, czy złamana kość zrośnie się normalnie w stanie nieważkości.
Może nie brzmi to strasznie sensacyjne, ale podczas ponad 2-letniej misji na inną planetę, warto wiedzieć takie rzeczy. Na szczęście agencje kosmiczne doskonale zdają sobie sprawę z tego faktu. NASA chce na przykład zacząć od wznowienia misji załogowych na Księżyc i jego orbitę. Planowana stacja orbitalna, która krążyć będzie wokół naszego naturalnego satelity będzie również poligonem doświadczalnym tworzonym z myślą o przyszłych misjach na Marsa. Szkoda tylko, że te wszystkie Wiejkie Misje Kosmiczne nie nastąpią szybciej, niż za kilkanaście-kilkadziesiąt lat. Pasjonując się tym tematem, człowiek bardzo szybko uczy się bycia cierpliwym.