Ograłem battle royale w Call of Duty: Black Ops 4. Nic dziwnego, że twórcy nie chcieli tego wcześniej pokazać
Blackout to osobny moduł battle royale, który będzie częścią nadchodzącego Call of Duty: Black Ops 4. Twórcy nareszcie odważyli się go pokazać całemu światu. Teraz rozumiem, dlaczego tyle z tym zwlekali. Blackout ma gigantyczny potencjał, ale aktualna wersja jest bardzo, bardzo niedoszlifowana.
Wyskakuję ze śmigłowca transportowego i pociągam za sznur spadochronu. Na lewo widzę gigantyczny obszar różowej galarety, który kilka sekund temu był zielonymi polami uprawnymi. Teraz to morze dziwacznych artefaktów, których nigdy nie powinno tam być. Ląduję przy stacji paliw i chcę podnieść pierwszą broń. Ta zaklinowała się jednak w betonowej ścianie. Oznaczam położenie towarzyszowi na mapie, ale ten nie widzi niebieskiego markeru. To nieprzejaskrawiony przykład typowej rozgrywki z Call of Duty: Black Ops 4 - Blackout.
[-] Call of Duty: Black Ops - Blackout wciąż jest na (szokująco) wczesnym etapie prac.
Na miejscu deweloperów byłbym przerażony tym, ile wciąż jest do doszlifowania, naprawienia i ulepszenia. Tryb battle royale ma się przecież pojawić na premierę nowego Call of Duty. Czyli 12 października 2018 r. Czasu pozostało naprawdę niewiele, a lista zadań jest długa jak rolka papieru toaletowego. Nie chce mi się wierzyć, że Blackout zdąży na premierę w formie innej niż powszechna beta. Pamiętacie mem z pieskiem siedzącym przy stoliku w płonącym budynku? To właśnie deweloperzy Blackouta.
W Call of Duty: Black Ops - Blackout pojawia się morze artefaktów graficznych. Przedmioty leżące na ziemi potrafią wariować. Zaczynają lewitować, obijać się o ściany, nawet wpadać do wody. Podczas grzebania w plecaku poległego przeciwnika czcionki i komendy nakładają się na siebie. Napis Grab_Backpack to nie jest polecenie, które powinien widzieć gracz na ekranie telewizora.
Nie mam pretensji o to, że w grze pojawiają się niedoskonałości. To wszakże beta. Baboli jest jednak tyle, że Call of Duty przyćmiewa nimi wczesne wersje dostępu takich gier jak H1Z1 czy PUBG. Treyarch ma potężne problemy z kalendarzem i terminami. To widać już od pierwszego meczu. Blackout jest najbardziej surową betą, z jaką miałem do czynienia na stacjonarnej konsoli. Jeśli w ciągu miesiąca do premiery deweloperzy usuną wszystkie problemy to przysięgam - zjem własnego buta.
[+] Kapitalne gadżety, których nie znajdziesz w innych grach battle royale.
Już podczas pierwszego meczu rzucił mi się w oczy spory arsenał. Bronie, doczepialne akcesoria i gadżety dosłownie walają się po ziemi. Najciekawsze wydały mi się właśnie te ostatnie. W Call of Duty: Black Ops 4 - Blackout można wykorzystać przedmioty, których próżno szukać w innych grach BR. Jak na przykład zdalnie sterowany samochodzik zwiadowczy, dzięki któremu przeczeszemy pobliski teren bez ryzyka śmierci i bez zdradzania swojej obecności. Takie proste, a takie satysfakcjonujące!
Miałem uśmiech od ucha do ucha, gdy wystrzeliłem zdalnie sterowaną rakietę, która pomknęła w kierunku pojazdu na odległym moście. Elektroniczne celowniczki przyjemnie zapiszczały, gdy znalazły sygnaturę cieplną. Jakie to przyjemne, w porównaniu do Fortnite i grubo ciosanych, w gruncie rzeczy bardzo prymitywnych broni bez akcesoriów i zaawansowanego systemu optyki. W grze pojawia się także kolczaste ogrodzenie, mina-pułapka, lasery z ładunkiem wybuchowym, eksplodujące zabawki i znacznie więcej.
Bardzo ciekawymi gadżetami (chociaż niekoniecznie pasującymi do pozostałych fantów) są chwilowe modyfikatory. Przedmioty jednorazowego użytku działają przez określony czas, dając graczowi unikalne zdolności. Dzięki nim możemy np. dłużej oddychać pod wodą, lepiej bić się w zwarciu, szybciej biegać, szybciej podnosić poległych towarzyszy czy stąpać w kompletnej ciszy. Bardzo ciekawe urozmaicenie, które na pewno namiesza na scenie battle royale.
[-] Interfejs, ekwipunek i interakcje nadają się do kosza. Trzeba to wymyślić na nowo.
Jak wspomniałem wcześniej, broni i gadżetów jest cała masa. O kolejne przedmioty leżące na ziemi dosłownie się potyka. Niestety, podnoszenie ich to prawdziwy koszmar. Trzeba przystanąć, wcisnąć przycisk interakcji i odczekać chwilę. Jakże inne to doświadczenie od Fortnite, gdzie wymiana broni odbywa się natychmiastowo, a podnoszenie amunicji, a także otwieranie drzwi to wygodna czynność automatyczna.
W Call of Duty: Black Ops 4: Blackout brakuje wielu tabelkowych szlifów. Klasyczny interfejs CoD-a boleśnie miesza się tutaj z grubo ciosanymi ekranami ala H1Z1. Wszystko trwa zbyt długo, jest zbyt mało czytelne i zbyt męczące. Nawet ikony na taktycznej mini-mapie nie są tak wyraźne jak powinny. Zlewa się to w beznamiętną zupę, a o koncepcji uniwersalnego designu modułu nikt nie słyszał. Niby nic poważnego, ale na dłuższą metę bardzo to męczy.
[+] człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie
W Call of Duty: Black Ops 4 - Blackout wszyscy gracze dookoła chcą cię zastrzelić. Dlatego z taką sympatią przywitałem na sieciowej arenie zombie. Żywe trupy również poczuły miętę, biegnąć w moim kierunku z rozpartymi rękoma i rozdziawionymi paszczami. Co zombie robią w Blackout? Nie mam pojęcia. Ale ich obecność jest jedną z ciekawszych decyzji, jakie zostały podjęte przez producenta. Właśnie takich elementów potrzebuje ten moduł, aby wyróżnić się z tłumu.
Pragnę jednocześnie uspokoić fanów „rasowego“ i „czystego“ battle royale. Żywe trupy znajdują się tylko w kilku losowo wybranych budynkach. Do tego oznaczonych gigantycznym snopem światła. Jeśli ktoś nie chce na nie natrafić, to na pewno tego nie zrobi. Z kolei dzielni śmiałkowie będą mieli szansę zapuszczenia się do jam plugastwa w poszukiwaniu potężniejszych przedmiotów.
Wprowadza to bardzo ciekawy twist do rozgrywki. Albo przechodzisz obok legowiska żywych trupów i jesteś bezpieczny, albo ryzykujesz i zdradzasz swoją pozycję. Wszakże strzelając do zombie słychać cię już z daleka. Do tego koncentrujesz się na walce z żywymi trupami, przez co inni gracze mają cię jak na talerzu. Viva la karabin snajperski.
[-] grafika nie pierwszej świeżości stała się jeszcze brzydsza.
Seria Call of Duty już od lat nie jest utożsamiana z wizualnymi wodotryskami. Jej twórcy przedkładają płynność i dynamikę sieciowych starć nad graficzne fajerwerki. O ile jednak klasyczne tryby PvP prezentują poprawny poziom wizualny, tak Blackout to trudna szkoła wizualnego kompromisu. Trudno o lepszy dowód na to, jak wymagający techniczne i sprzętowo jest subgatunek battle royale.
Wnętrza stały się sterylne i pozbawione detali. Tekstury ścian, głazów oraz koron drzew są podmieniane na oczach gracza. Domy wyglądają jak w kartonu. Wszystko zostało zszyte bardzo grubymi nićmi. Blackoutowi wciąż zdarzają się „momenty“, jak na przykład przy wyspie z malowniczą latarnią morską. W ogólnym rozrachunku największa mapa w historii Call of Duty jest jednocześnie tą najbrzydszą. Logiczne, ale można było sądzić, że weterani branżowi zaprezentują się lepiej niż producenci PUBG oraz H1Z1.
[+] Helikoptery! Ciężarówki! Łodzie!
Pojazdy to nic nowego na mapach battle royale. W Call of Duty: Black Ops 4 zachwyca jednak nietypowy wybór maszyn możliwych do prowadzenia. Poza klasycznymi quadami dostajemy do dyspozycji wielkie ciężarówki, a nawet helikoptery zwiadowcze. Uwierzcie mi - gdy pędzicie asfaltową drogą z trójką znajomych na przyczepie, a nad waszymi głowami przelatuje helikopter wroga, to jest to kompletnie nowe doświadczenie. Żadna inna gra BR nie zaoferuje takich momentów.
Będąc przy helikopterze, jego pilotaż jest zaskakująco łatwy i przyjemny. Niestety, tego samego nie mogę napisać o maszynach naziemnych. Pedał gazu umieszczony pod ruchem gałki analogowej do przodu to pomysł godny bezlitosnego sadysty. Za coś takiego powinno się czasowo bronić ludziom dostępu do tworzenia gier wideo. Dlatego jeśli sami zagracie w Blackout i zobaczycie, że gracze rozbijają się o ściany i drzewa - cóż, to nie zawsze wina ich braku umiejętności lub lagów.
[-] Wszędzie karabiny maszynowe. Potrzebne będą ogromne zmiany w balansie.
W klasycznym module wieloosobowym broń maszynowa to sól Call of Duty. Lokacje są na tyle ciasne, że większość seryjnie strzelających karabinów sprawdza się nie tylko na średnie, ale również krótkie i długie dystanse. Karabiny wyborowe są potężnie marginalizowane, a strzelby cierpią na kompleksy. Jak na dłoni widać to podczas grania w Blackout, gdzie broń maszynowa jest odpowiedzią na wszelkie problemy i bolączki. Zwłaszcza z podłączonym uchwytem zwiększającym stabilność.
W Fortnite cieszyłem się, gdy znalazłem dobrą strzelbę. Wiedziałem, że się przyda. Tam podział na krótki, średni i długi dystans jest bardzo czytelny. Brakuje mi tego w Call of Duty: Black Ops 4 - Blackout. Zewsząd słychać wyłącznie seryjny ostrzał, podczas gdy obrzyny tarzają się niechciane po ziemi. Być może problem podziału rozwiązałyby kolorowe tiery broni, ale producenci zapowiedzieli, że nie chcą się bawić w statystyki i poziomy ekwipunku. Wielka szkoda.
Szkoda również, że Treyarch wprowadził do Blackouta potężne pancerze absorbujące obrażenia. Dzięki nim gracze są naprawdę wytrzymali, biorąc na klatę długą serię z pistoletu maszynowego. Liczyłem, że pod tym względem battle royale w Call of Duty będzie się różnić od innych gier tego typu. Niestety, producenci postanowili znacząco zwiększyć wytrzymałość graczy, czym rykoszetem dostają strzelcy wyborowi oraz miłośnicy strzelb. Przed Treyarch wiele zabawy suwakami obrażeń.
Blackout sprzeda Call of Duty: Black Ops 4.
Jestem co do tego pewien. Chociaż tutaj i teraz wolę uruchomić Fortnite albo H1Z1, w trybie battle royale do Call of Duty drzemie potężny potencjał. Do tego deweloperzy dają wiele ciekawych pomysłów od siebie. Zombie, helikoptery, chwilowe modyfikatory czy zróżnicowane gadżety to wszystko odświeżające elementy, których próżno szukać w innych grach tego typu. Treyarch udowadnia, że można kopiować schematy rozgrywki z klasą, zawsze dodając coś od siebie.
Wszystko zależy teraz od tego, jak wiele zasobów Activision przeznaczy na rozbudowę modułu battle royale. Bo że Blackout potrzebuje potężnych szlifów i wielu poprawek, nie mam żadnych wątpliwości. Sieciowy tryb to wciąż bardziej obietnica wspaniałej przygody w przyszłości niż solidny moduł na tutaj i teraz. Potencjał jest gigantyczny, ale projekt pokroju battle royale trzeba rozwijać latami. Z kolei za rok nadejdzie przecież nowe Call of Duty.
Bardzo jestem ciekaw, jak wydawca sobie z tym poradzi.
Zrzuty ekranu pochodzą z gry Call of Duty: Black Ops 4 w wersji beta, uruchomionej na PlayStation 4 Pro.