Jestem zachwycony i przerażony zarazem. Google potrafi odnaleźć drogę nawet w nieistniejącym świecie
W trakcie oczekiwania na premierę nowego dodatku do World Of Warcraft, czyli Battle for Azeroth, postanowiłem zagrać postacią po stronie Hordy: czyli krwawym elfem. Nie grałem nimi od czasów Burning Crusade, a od tamtego czasu wiele się zmieniło.
Między innymi zmieniło się to, że mamy o wiele większą dowolność w wybieraniu krain do grania w trakcie rozwijania swojej postaci. Nie mamy narzuconej kolejności - większość krain skaluje się do poziomu naszej postaci. Na czym to polega? Zarówno trudność zadań, siła atakujących nas potworów jak i otrzymywane nagrody są dostosowane do tego, na jakim poziomie gramy.
Idealna sytuacja dla znudzonych grą, chcących ją przejść "trochę inaczej", oraz dla tych, którzy choć trochę odstawali od założonego tempa grania. Niegdyś, jeśli pozostałeś w krainie trochę dłużej niż przewidzieli to twórcy gry, potyczki stawały się bezsensownie łatwe, a otrzymywane nagrody w postaci ekwipunku bezużyteczne. Po prostu "wyrastałeś" z danej krainy. Po to właśnie wprowadzono skalowanie.
Wróćmy do mojego krwawego elfa. Po przejściu pierwszych początkowych misji i uzyskaniu poziomu 10. (co zajęło mi około dwóch godzin, łącznie z czytaniem tekstów i kwestii postaci), postanowiłem wyruszyć z Silvermoon (stolicy krwawych elfów, dodanej w The Burning Crusade) do Silverpine Forest (nazwa tłumaczona w powieściach jak Las Srebrzystych Sosen). Sęk w tym, że... nie wiedziałem jak.
Moja postać była na zbyt niskim poziomie, aby posiadać własnego wierzchowca, i nie zwiedziła jeszcze świata, nie miała więc odblokowanych tras szybkiego lotu. Musiałem zrobić to, co robi każdy podróżnik po Azeroth, gdy nie wie co robić.
Poprosiłem o pomoc Google'a.
Wpisałem po prostu (po angielsku, jest to moje przyzwyczajenie z czasów, w których w języku angielskim Internet był użyteczniejszy niż polski):
how to get to Silverpine Forest from Silvermoon
Odpowiedź, którą otrzymałem od wyszukiwarki Google przerosła moje oczekiwania:
Wiem, że to jedynie wskazanie odpowiedniego akapitu w napisanym przez kogoś przewodniku. Ale jest to wskazanie trafne - właściwie nie muszę odwiedzać żadnej strony z wyniku, bo na początku wyników wyszukiwania mam już dokładne wskazówki, jak dotrzeć do tego nieszczęsnego lasu. Automatyczne algorytmy analizy języka naturalnego okazały się tutaj bardzo przydatne i wykazały się doskonałym zrozumieniem kontekstu.
Po raz kolejny Google zaskoczył mnie pozytywnie. A może i trochę przestraszył...