Sąd uznał, że twórcy Detroit i Heavy Rain nękali pracownika, ale studio pozywa redakcje nagłośniające sprawę
„Bezpodstawne ataki“, „kampania oszczerstw“ i „tania propaganda“ - tak paryskie Quantic Dream podsumowało doniesienia trzech francuskich redakcji o nękaniu, nadmiernej eksploatacji pracowników oraz seksistowskiej atmosferze. Teraz były członek studia wygrał w sądzie pierwszej instancji.
Czy opisywane przez Karola Kopańko nakładanie twarzy koleżanki po fachu na grafikę gwiazdki porno to już nękanie w miejscu pracy? Francuski sąd pierwszej instancji nie ma wątpliwości, że tak. Paryska Temida przyjrzała się pozwowi byłego pracownika Quantic Dream, który zrezygnował z pracy przez toksyczną atmosferę oraz brak wsparcia i pomocy wyższego szczebla.
Były pracownik spotykał się z szykanami oraz niewybrednymi żartami. W studio pojawiały się plakaty z jego podobizną naklejoną na ciało Hitlera oraz roznegliżowanej prostytutki. Materiały graficzne stworzone przez współkolegów zabezpieczyła jedna z redakcji pracujących nad sprawą. Gdy gazeta Le Monde oraz portale Mediapart i Canard PC nagłośniły sytuację, kierownictwo Quantic Dream radykalnie potępiło zarzuty oraz skrytykowało dziennikarską pracę.
Wg Quantic Dream doniesienia trzech redakcji były tanią propagandą i kampanią oszczerstw.
Kierownictwo Quantic Dream zaprzeczyło, jakoby w studio dochodziło do nadmiernej eksploatacji pracowników. Zdaniem prezesów w firmie nie ma miejsca na rasistowskie oraz seksistowskie żarty, a także kulturę pracy rodem z „męskiej szatni“. Szefostwo kategorycznie zaprzeczyło podrywaniu pracowników młodszych stażem. Nie zgadzało się również z zarzutami o wytwarzaniu toksycznego klimatu pracy oraz przymykania oczu na nękanie pracowników.
Wielu graczy również nie dawało wiary w zarzuty stawiane przez francuskich dziennikarzy. Quantic Dream to producenci świetnego Heavy Rain oraz Detroit: Become Human, którzy nie boją się poruszać trudnych społecznie tematów. Twórcy mieli odwagę wprowadzać do programów wyraziste postaci LGBT czy przedstawicieli mniejszości. Zarzuty o klubie samców czy nękaniu wydawały się mocno kontrastować z wizerunkiem studia oraz owocami pracy deweloperów.
Sąd pierwszej instancji podziela zdanie ofiary. W Quantic Dream dochodziło do nękania.
Oczywiście wyrok nie jest prawomocny, a francuskim producentom gier wideo przysługuje prawo do odwołania. Jednak sam fakt, że bardzo popularne studio przegrało we własnym kraju, nawet posiadając armię uzdolnionych prawników, poddaje w wątpliwość klimat pracy panujący w firmie. Na obronę Quantic Dream trzeba dodać, że to dopiero pierwsza wygrana sprawa przez byłego pracownika.
Dwóch innych powodów przegrało w przeszłości z producentami gier, wystosowując podobne oskarżenia pod kierunkiem studia. Kilku innych wciąż czeka na własne rozprawy. W ogólnym rozrachunku mamy 2 do 1 dla Quantic Dream. Jestem jednak przekonany, że nawet ten jeden przegrany proces zaciąży na wizerunku studia. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak QD postępuje z francuskimi mediami, które nagłośniły sprawę.
Quantic Dream pozwał redakcje, które pisały o nękaniu. W tym molocha Le Monde.
Działania studia kłócą się z oficjalnym stanowiskiem firmy, w którym przedstawiciele Quantic Dream apelują o spokojne i pokojowe wyjaśnienie sprawy. Za kulisami prawnicy QD pozwali francuskie redakcje piszące o toksycznych warunkach pracy panujących w studio. Deweloperzy ostrzegali dziennikarzy o możliwości pozwów jeszcze na etapie tworzenia materiału redakcyjnego i okazali się konsekwentni w swoich ostrzeżeniach.
Teraz, po pierwszej przegranej przed francuskim sądem, pozwy QD wymierzone w redakcje nie wyglądają już tak strasznie i tak poważnie. Oczywiście studio wciąż może dowieść wielu nieprawdziwych zarzutów, ale konkretna sprawa z nękaniem pracownika wydaje się nie do zamiecenia. Wraz z wyrokiem sądu pierwszej instancji mleko się rozlało, a do czasu apelacji Quantic Dream może tylko kontrolować wizerunkowe straty i zarządzać kryzysem.