REKLAMA

8 galaktyk na jednej dyskietce. Tak zaczynał protoplasta No Man’s Sky

Gdybym tylko miał w dzieciństwie takie gry, jak No Man’s Sky i Elite Dangerous. Ale zaraz! Przecież miałem! I ci nieco starsi ode mnie również mieli. Elite Dangerous to przecież kolejna część serii, która swój żywot zaczęła w 1984 r.

Elite historia
REKLAMA

Taki paradoks. Elite Dangerous to najcudowniejsza gra w historii, oczywiście z mojego punktu widzenia. Jest absolutnym spełnieniem moich marzeń, jeśli chodzi o formę elektronicznej rozrywki. I również tych ogólnych – wkrótce będę świętował 34. urodziny, a nadal marzę o byciu pilotem statku kosmicznego.

REKLAMA

Paradoksalnie jest to też gra, w którą nie gram w zasadzie wcale.

Praca kapitana statku kosmicznego jest czasochłonna. Praca, rodzina i inne obowiązki redukują czas wolny do minimum – a przecież są też inne gry, inne przyjemności i pasje, którymi warto się zająć. Czasy szkolne, gdzie wolnego czasu było aż nadto, bezpowrotnie minęły. Zazdroszczę młodym (i emerytom?), którzy mają czas na Elite Dangerous czy dość podobne No Man’s Sky.

Kokpit statku kosmicznego w No Man's Sky

Tyle że te gry wcale nie są aż tak bardzo innowacyjne, choć generator fauny i flory w No Man’s Sky z pewnością zasługuje na uwagę. W rolę kapitana statku, którym mogliśmy zwiedzać bezkres kosmosu, mogłem się już wcielić za pomocą domowego komputera dawno temu. Nawet przed moim urodzeniem. Wystarczyła jedna dyskietka i 8-bitowy komputer.

Elite Dangerous zajmuje niemal 20 GB pamięci w mojej konsoli. Pierwsza część Elite zajmowała jedną dyskietkę lub kasetę magnetofonową o pojemności ok. 1 MB.

Pomysł na grę Elite zrodził się w głowach dwóch znajomych ze studiów informatyczno-matematycznych. Ian Bell i David Braben kochali science-fiction i dzieła takie jak Odyseja kosmiczna, Gwiezdne wojny, Autostopem przez galaktykę czy Battlestar Galactica. Zdecydowali się więc stworzyć grę, która realizowałaby ich młodzieńcze fantazje. I zupełnie się nie przejmowali faktem, że żyją na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku – w czasach, gdy domowe komputery miały niewyobrażalne dla dzisiejszego młodego człowieka ograniczenia.

Nie było łatwo sprzedać ich pomysł. Wydawcy stawiali zabawne w kontekście Elite’a warunki: grę powinno dać się przejść w 10 minut mając do dyspozycji trzy życia. Pomysł na niekończącą się symulację spodobał się jednak firmie Acornsoft, która zobowiązała się wydać grę, jak ta już powstanie. Choć dała obu studentom do zrozumienia, że szanse na to, by udało im się napisać ich grę są zerowe. Platformą docelową miał być komputer osobisty BBC Micro: 8-bitowy sprzęt z 2-megahercowym procesorem i 16 KB pamięci operacyjnej.

Gra powstawała dwa lata, a z uwagi na jej złożoność i ograniczenia komputerów, pisana była w języku maszynowym, w assemblerze. A więc odwołując się bezpośrednio do procesora, instrukcja po instrukcji. Każdy bajt (!) pamięci operacyjnej był na wagę złota. Programiści stosowali rozmaite sztuczki. Dla przykładu, 1/3 dolnej części obrazu renderowanego przez grę było generowane w kolorze (a konkretniej: w czterech kolorach), zaś górne 2/3 w czerni i bieli.

Elite w wersji na BBC Micro:

Elite historia

Wzór na generowanie wszechświata opracowany przez Brabena okazał się niesłychanie skuteczny. Elite był hybrydą strzelanki 3D (!) i kosmicznej gry handlowej. I działał!

Pierwszy Elite to 8 galaktyk, gdzie każda zawierała 256 planet.

Przy czym liczba ta wynikała z ograniczeń architekturalnych 8-bitowych komputerów, sam algorytm na odpowiedniej maszynie jest w stanie wykreować znacznie bogatszy wszechświat – jego udoskonalona wersja stanowi fundament Elite Dangerous, które przecież symuluje całą Drogę Mleczną. Proceduralnie generowane planety miały liczne cechy, takie jak ich współrzędne, możliwości handlowe, nazwy a nawet proceduralnie generowane opisy z umieszczonego w tabeli słownika. Co ciekawe, prototypowa wersja gry zawierała 248 galaktyk. Na taki bezkres wszechświata nie zgodził się jednak wydawca, uważając, że to przytłoczy graczy.

Braben i Bell dotrzymali słowa, robiąc niemałe wrażenie na Acornsoft. Wydawnictwo nadal nie wierzyło w komercyjny sukces gry, jednak członkowie jej zarządu byli zaszokowani tym, co osiągnęła dwójka programistów. To były czasy, gdy w tym biznesie często subiektywne odczucia brały górę nad biznesową zimną kalkulacją. Acornsoft, by oddać szacunek twórcom Elite’a, zdecydował się wydać grę w pięknym, kosztownym i ogromnym pudełku, do którego dodał nowelę autorstwa Roberta Holdstocka, 64-stronnicową instrukcję obsługi i wiele mniejszych dodatków.

Grafika 3D, złożona ekonomia i niemal 2100 światów do odkrycia.

Zabawę zaczynamy na stacji kosmicznej z lekkim statkiem bojowo-transportowym i 100 kredytami w portfelu. Zadanie gracza? Brak. Niech sobie sam wymyśli. Przecież kosmos czeka. A w tym kosmosie piraci, handlarze, wojskowi, łowcy nagród i górnicy. Możemy wcielić się w dowolną z tych ról, by mnożyć nasz dobytek i unowocześniać nasz statek. Czekają też wrogo nastawieni kosmici.

Elite w wersji na Acorn Archimedes:

Elite historia

Elite nie był oczywiście wierną symulacją wszechświata, gra ta i tak mocno naginała zdroworozsądkowe podejście do komputerów z tamtych lat. Każda z 2048 gwiazd ma tylko jedną planetę, każdej z planet towarzyszy stacja kosmiczna.

Gracze i entuzjaści science-fiction zwariowali. Gra sprzedawała się doskonale, co oczywiście skłoniło twórców Elite’a do przeniesienia ich gry na inne platformy. Tytuł doczekał się wersji na Amigę, Atari ST, Apple II, Amstrada, Commodore 64, ZX Spectrum, MSX, Tatung Einstein, IBM PC i NES. Większością portów zajmowali się osobiście Bell i Braben, chętnie korzystając z ewentualnych dodatkowych możliwości sprzętowych pozwalających na dodawanie nowych elementów – na przykład wersja na C64 zawierała muzykę.

Elite w wersji na ZX Spectrum:

Elite historia

Praca dwóch programistów okazała się przełomowa dla całej branży.

Twórcy takich gier, jak Privateer, Grand Theft Auto, Eve Online, Freelancer czy No Man’s Sky otwarcie mówili, że gdyby nie matematyczny geniusz Elite’a otwierający wyobraźnię programistów, ich gry nie byłyby możliwe do realizacji. Sam Elite doczekał się trzech kontynuacji. Były to Frontier: Elite II z 1993 r., Frontier: First Encounters z 1995 r. i ufundowany przez fanów Elite Dangerous z 2014 r.

REKLAMA
Elite historia
Elite Dangerous w wersji na nowoczesny komputer PC

Ian Bell pracuje dziś w firmie Autodesk. David Braben nadal żyje z serii Elite, będąc szefem studia Frontier Developements odpowiedzialnego za serię, w tym za jej najnowszą część. Tylko raz pozwolił sobie na małą odmianę w swojej pracy: twórca serii Elite wpadł kiedyś na pomysł supertaniego komputera dla niezamożnych rynków i entuzjastów. Nazwał go Raspberry Pi…

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA