REKLAMA

Xiaomi Mi 8? Wstydziłbym się to kupić i wyciągnąć z kieszeni

Konferencja Xiaomi już za nami. Niektóre osoby, które ją oglądały, mogły niewiele zrozumieć, ponieważ została przeprowadzona w języku chińskim. Patrząc na to, jak bezczelną kopią iPhone’a X jest Xiaomi Mi 8, w sumie się nie dziwię. Anglojęzyczni odbiorcy, np. ze Stanów Zjednoczonych, mogliby ją tylko wyśmiać.

31.05.2018 14.06
Xiaomi Mi 8? Wstydziłbym się to kupić i wyciągnąć z kieszeni
REKLAMA
REKLAMA

Kiedyś to było...

Jeszcze kilka lat temu rynek smartfonów wyglądał zupełnie inaczej niż dzisiaj. Konkurencja oczywiście też patrzyła na Apple, ale mimo wszystko próbowała zainteresować klientów własnymi pomysłami, ciekawymi konstrukcjami, unikalnym designem i ekskluzywnymi funkcjami.

Pojawiały się wtedy m.in. takie cudeńka jak:

Nokia N900

 class="wp-image-742159"

Sony Xperia X2

 class="wp-image-742171"

HTC Legend

 class="wp-image-742156"

BlackBerry Priv

 class="wp-image-742168"

HTC 7 QWERTY

 class="wp-image-742150"

A w czasach jeszcze przed pierwszym iPhone’em smartfony wyglądały m.in. tak:

Sony Ericsson P1

 class="wp-image-742165"

Nokia N93i

 class="wp-image-742162"

Producenci eksperymentowali z konstrukcjami. Próbowali na różne sposoby zamontować wygodne klawiatury QWERTY, kombinowali z zawiasami, rysikami i funkcjami foto/wideo.

A dzisiaj?

Konkurencja zauważyła jednak, że kolejne wersje iPhone’a doskonale się sprzedają, a Apple niezmiennie zarabia na nich wielkie pieniądze. Nic dziwnego, że firmy, które często dokładają do utrzymania swoich działów mobilnych, chcą zarabiać jak Apple.

Po premierze iPhone’a X zobaczyliśmy - wyraźnie jak nigdy wcześniej - że androidowa konkurencja ma ogromny kompleks designu Apple. Producenci smartfonów na potęgę kopiują wygląd najnowszego smartfona Apple.

I tak, wiem, że wcześniej był Essential Phone, który niejako przetarł modę na wcięcie/zakola w smartfonach. Ale umówmy się - niemal wszystkie nowe topowe smartfony z Androidem wyglądają bardziej jak iPhone X niż jak Essential Phone. I to mimo tego, że większość z nich we wcięciu w ekranie nie montuje zaawansowanych systemów rozpoznawania twarzy, a jedynie kamerę i głośnik. Więc równie dobrze LG, Huawei, Asus, Oppo, czy OnePlus mogliby kopiować design Essential Phone’a. Ale nie robią tego. Nie chcą wyglądać jak EP. Chcą wyglądać jak iPhone X.

Rzućcie tylko okiem:

Essential Phone

 class="wp-image-689125"

Apple iPhone X

 class="wp-image-638043"

Asus Zenfone 5

Asus ZenFone 5 notch class="wp-image-689203"

Huawei P20 Lite

 class="wp-image-706779"

OnePlus 6

 class="wp-image-735400"

LG G7

 class="wp-image-738439"

Xiaomi leci po bandzie

Nie oglądałem dzisiejszej konferencji Xiaomi, a jedynie przeczytałem teksty moich kolegów z redakcji. Czytałem, oglądałem zdjęcia i łapałem się za głowę.

To niewiarygodne, jak Xiaomi bezczelnie naśladuje Apple!

Kiedyś o Xiaomi mówiło się „chińskie Apple”, ponieważ firma nie tylko kopiowała design smartfonów i tabletów Apple, ale również jej CEO - Lei Juna - kopiował Steve’a Jobsa - szefa Apple. Ubierał się podobnie, naśladował jego zachowania na scenie i pożyczył sobie legendarne już sformułowanie „one more thing…”, które wiele razy padało podczas konferencji Apple.

Później do Xiaomi dołączył człowiek legenda - Hugo Barra. Wcześniej był w Google, gdzie pracował na globalny sukces Androida, a w Xiaomi odpowiadał za… globalny sukces marki. Tak, to właśnie Hugo Barra wyprowadził Xiaomi z Chin i zrobił jej miejsce na arenie międzynarodowej.

Xiaomi zawdzięcza Hugo bardzo wiele. Między innymi to, że przez 3,5 roku ciężkiej pracy człowiek ten zmienił postrzeganie marki. Xiaomi przestało być chińskim Apple, a zaczęło być odbierane jako młoda, dynamicznie rozwijająca się firma z Azji, która może namieszać na globalnym rynku elektroniki użytkowej.

Hugo Barra odszedł jednak z Xiaomi na początku 2017 r. i… to widać.

Chińczycy wrócili do korzeni, czyli znowu uruchomili swoje kserokopiarki, położyli na nich produkty Apple i rozpoczęli produkcję chińskich podróbek.

Tak pod koniec 2017 r. powstał MacBook Pro Mi Notebook Pro. I w ten sam sposób powstał właśnie iPhone X Xiaomi Mi 8.

Xiaomi Mi 8 to iPhone X na miarę chińskich możliwości

Chińczycy skopiowali z iPhone’a wszystko, co potrafili.

Duże wcięcie w ekranie? Jest!

Apple

 class="wp-image-742177"

Xiaomi

 class="wp-image-742186"

System rozpoznawania twarzy nazywany „Face ID”? Jest!

Apple

 class="wp-image-742183"

Xiaomi

 class="wp-image-742198"

Identyczna bezramkowa konstrukcja! Jest!

Apple

 class="wp-image-742174"

Xiaomi

 class="wp-image-742192"

Pionowo zamontowany podwójny aparat z diodą między obiektywami? Jest!

Apple

 class="wp-image-742180"

Xiaomi

 class="wp-image-742189"

Tapeta w jakieś mazy w kolorach czerwonym i niebieskim? Jest!

Apple

 class="wp-image-742201"

Xiaomi

 class="wp-image-742195"

Tania wersja smartfona oznaczona symbolem SE? Jest!

Najtańsza wersja Xiaomi Mi 8 będzie się nazywała... Xiaomi Mi 8 SE. Zaskoczeni?

Podróbka a inspiracja

Oczywiście nie tylko Xiaomi kopiuje rozwiązania Apple. Oczywiście Apple kopiuje też cechy i funkcje smartfonów z Androidem. Oczywiście nie ma nic złego w inspiracji.

Gdyby nie konkurencja na rynku, to dzisiaj ten tekst czytalibyście najprawdopodobniej na Nokii E99 z systemem Symbian w bóg wie jakiej wersji.

Konkurencja na szczęście jest, a różne firmy wykorzystują udane pomysły, które gdzieś już kiedyś się pojawiły. Dzięki temu rozwój smartfonów nie stoi w miejscu, ekrany rosną, ramki znikają, aparaty fotograficzne są coraz lepsze, a akumulatory niezmiennie pozostają beznadziejne.

Jest jednak różnica między inspiracją a bezwstydnym kopiowaniem. Jest różnica między wzorowaniem się a powielaniem pomysłów, designu i nazewnictwa. A właśnie to dzisiaj zaprezentowało nam chińskie Xiaomi.

Po dzisiejszej premierze czuję odrazę do Xiaomi

Chińczycy mają zupełnie inną kulturę od Europejczyków. Kierują się innymi wartościami. Wyznają inne zasady i normy społeczne. Inne zachowania i czynności uznają za dozwolone. W Chinach w kopiowaniu i w podróbkach wiele osób nie widzi nic złego.

I ja to akceptuję, do czasu, aż te swoje robione na kradzionych pomysłach, nazwach i designie smartfony zatrzymują u siebie w Chinach.

REKLAMA

Jednak te smartfony trafiają już i będą coraz śmielej trafiać m.in. do Europy. I powiem wprost, że ja tego zaakceptować nie potrafię. Brzydzę się płaceniem za coś, co powstało w wyniku kradzieży owoców czyjejś pracy. A właśnie tego dopuścili się dzisiaj ludzie z Xiaomi.

PS Jestem ciekaw, czy dział prawny Apple został już postawiony w stan najwyższej gotowości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA