Google faktycznie stworzył ideał. Nowe Google News trafiło na iOS
Jestem współwłaścicielem i wydawcą serwisu internetowego. Gościnnie pojawiam się też na Spider’s Web Przemka. Z naszej perspektywy sposób w jaki Google modyfikuje w ostatnich latach internet, stanowi pewne zagrożenie dla wolności mediów.
Chodzi o wolność ekonomiczną, ale już całkiem niedawno dowodziłem, że ta jest ściśle powiązana z wolnością słowa. Moim zdaniem Google, szczególnie w ostatnich miesiącach, pod pretekstem tworzenia „lepszego internetu” przygotowuje sieć, w której docelowo jedynym reklamodawcą ma prawo być należąca do niego sieć AdSense. Forsuje formaty, które autentycznie gnębią każdego „niezależnego” reklamodawcę - i nie, nie mówię tutaj o często populistycznie podnoszonych wyskakujących reklamach z dźwiękiem. Mówię o takich samych reklamach, jak w AdSense, tylko bez prowizji wypłacanej gigantycznej korporacji.
Dziś dla was to nie problem, ale jestem bardzo ciekawy jak za kilka lat będziecie się odnajdowali w świecie medialnego monopolu, gdzie dominuje narzucany odgórnie (nawiązuje np. do takich zjawisk, jak odłączanie monetyzacji „niepokornym” w treści youtuberom i to nie tylko występującym w strojach Adolfa Hitlera - patrz np. Pew Die Pie) dyktat ideologiczny i ekonomiczny.
Nowa aplikacja Google News do tego dyktatu nas przybliża
No niestety - jest świetna. Tak powinna wyglądać aplikacja newsów na miarę 2018 roku. Przeglądam Squid, MSN, mam Feedly, ale sposób w jaki Google wymyślił swoją nową aplikację jest fantastyczny, rewelacyjny.
Zacznijmy od tego, że jest piękna. Inspiracje wzornicze pochodzą między innymi od pasków w telewizjach informacyjnych. W rezultacie możemy zobaczyć nagłówek, logo wydawcy, obrazek tytułowy i nagle, na tym obrazku, pojawia nam się cytat z artykułu. Obcowanie z Google News jest przyjemne.
Google News jest też interesujące. Google śledzi mnie, jak nikt inny (może poza sąsiadką z naprzeciwka) i to niestety też procentuje. To pierwszy agregat treści, który najpierw wita mnie trzęsieniem ziemi w postaci naprawdę istotnych wydarzeń z kraju i ze świata, a potem wedle zainteresowań wie jak raczyć mnie moimi ulubionymi tematami ze świata polityki, prawa, piłki nożnej i technologii. Napomknie mi też, że Kuba Wojewódzki rozstał się z Renatą Kaczoruk, bo wprawdzie nie przeglądam zbyt intensywnie Kozaczka, ale przecież dobrze wie, że oglądam talk-show w Player.pl.
Usługa jest ponadto dość mocno pluralistyczna. Najważniejsze tematy ogrywa w taki sposób, że linkuje ich opracowania z najistotniejszych mediów. Przykładowo dziś, do wyboru, dano mi tekst na temat sieci sklepów Żabka, która zagotowała Solidarność. Teksty pochodziły z Bezprawnika, Business Insidera, Onetu i jeszcze ze dwóch innych stron. To fajna opcja, choć mówiąc szczerze spodziewam się, że temat i tak będzie zawsze klikany z pierwszej propozycji (ale to też wina polskiego rynku medialnego, który odpisuje od siebie, nie dodając do tekstu niczego, co kusiłoby do dodatkowej konsumpcji). Jeśli ktoś jednak nie lubi „Do Rzeczy”, to sobie najczęściej danego „Newsa” może sprawdzić też w np. „Na Temat”.
Google News upiera się też na podsyłanie wieści ze społeczności lokalnych, ale to planuję sobie wyłączyć, bo moje ego jest zdecydowanie za duże na jakieś tam wieści z ratusza.
Aplikacja jest naprawdę ładna, praktyczna, dobrze kombinuje i na dodatek jest też użyteczna. Jestem gotowy z niej korzystać, bo widzę potencjalne korzyści dla siebie - czego niestety mniej spersonalizowane lub nie filtrujące „pierdółek” agregatory zwykle nie są w stanie mi zapewnić. Niby zapowiadam, że będę korzystał, ale tego nie robię. Na Google News zaglądam póki co co godzinę.