Polacy zostali e-sportowymi mistrzami świata. Wygrali 65 tys. dol.
Kilka tygodni temu Maciej 'doxiu' Głuc wraz z drużyną szukał organizacji, która pomogłaby im w wyjeździe na mistrzostwa świata w grę o nazwie Zula. Pod swoje skrzydła wziął ich wówczas Piotr Skowyrski z Izako Boars. Dziś na pewno nie żałuje.
Polacy pojechali do Turcji składzie:
- Maciej 'Doxiu' Głuc (IGL/ Snajper),
- Bartosz "barteklewl" Lewandowski (Entry fragger)
- Tomasz 'ERM' Kapituła (Support)
- Incredible (Entry fragger/ Drugi Snajper)
- Przemysław 'Miketsh' Ignaczak (Lurker)
Z fazy grupowej wyszli z jedną przegraną - z miejscowym zespołem We make the future, z którym spotkali się też w finale. Tu Polacy nie dali Turkom szans, pokonując ich 3:0.
A czym jest Zula?
To pierwszoosobowa, darmowa strzelanka, osadzona w realiach Bliskiego Wschodu. Na wschód od Polski zyskuje też coraz szybciej popularność, osiągając fotel FPS-owego lidera w Turcji.
O tym, jak się w nią gra, możecie się przekonać na poniższym fragmovie lidera polskiej drużyny - Doxiu:
Właśnie z nim udało mi się chwilę porozmawiać po powrocie do Polski.
Karol Kopańko, Spider's Web: Jeszcze przed wyjazdem byliście zespołem numer 1 w Unii Europejskiej, ale serce Zuli bije na wschodzie. Turcy byli trudną przeszkodą?
Maciej 'Doxiu' Głuc: Przed turniejem nie raz graliśmy sparingi ze wszystkimi tureckimi drużynami i spodziewaliśmy się, że łatwo nie będzie. Oni grają już od 3-4 lat, a my zaledwie kilka miesięcy. Jak można się domyślać, większość osób za faworytów miało właśnie ich. Skupiliśmy się na grze i robieniu swojego, graliśmy na 200 proc., a radość po każdej rundzie motywowała nas jeszcze bardziej.
Kibice was kojarzyli?
Atmosfera była przyjazna od samego początku, ale tak naprawdę nikt z Turcji nie zna europejskich drużyn. To był dopiero pierwszy turniej międzynarodowy i do tej pory turecka scena była odcięta od reszty regionów.
A na ile Zula jest nową jakością w e-sporcie? Pojawiają się głosy, że mapy licencjonuje od CS-a, a mechanikę od CoD-a.
Z moich informacji wynika, że 3 mapy o podobnym układzie jak w CS:GO zostały po prostu wykupione i dostosowane do Zula. Nie ma tu nic złego. Reszta map jest całkiem inna i twórcy sami nad nimi pracują.
A profesjonaliści z CS:GO dobrze się tu odnajdują?
Zupełnie. Mechanika jest całkiem inna i kluczowe rzeczy, jak np. granaty, odgrywają zupełnie inną rolą niż w CS:GO. Zuli nie można też porównywać do CoD-a. Tu nie występuje coś takiego jak sprint. Każda broń ma własną statystykę prędkości poruszania się, więc z nożem biegamy szybciej niż z Karabinem AWP.
Niedawno dołączyliście jako zespół do Izako Boars. Na ile wsparcie tej organizacji pomogło w zwycięstwie?
Dopiero zaczęliśmy współpracę, ale już można zauważyć, że organizacja zaufała naszej drużynie i zaryzykowała wiele, nie mając pewności, jaki wynik osiągniemy na tak ważnym turnieju.
W czym wam pomogli?
Najbardziej pomocną rzeczą, na którą zapewne nie moglibyśmy sobie pozwolić, był bootcamp, gdzie przez kilka dni mogliśmy razem w spokoju przygotować się do turnieju. Chcieliśmy też podziękować Dawidowi, który opiekuje się nami od samego początku, jest do naszej dyspozycji i zapewnia nam wszystko, czego potrzebujemy.
A czy granie zapewnia ci wszystko, czego potrzebujesz? Czyli, czy się z tego utrzymujesz?
Granie w gry od kilku lat przynosi mi korzyści majątkowe, ale jeszcze nigdy nie było to główne źródło moich zarobków, chociaż utrzymuję się z branży związanej z grami komputerowymi. Na najwyższym poziomie gram od 2013 roku, kiedy przyszedł też pierwszy duży sukces - mistrzostwo Europy.
W co wtedy grałeś?
W Combat Arms razem z zespołem 31337gaming. Wiedzieliśmy, że nie ma sensu zamykać się w obszarze najpopularniejszej gry, tylko warto próbować czegoś innego. Zulę znaleźliśmy na ESL około 8 miesięcy temu i stwierdziliśmy, że warto zaryzykować i liczyć na spełnienie obietnic dotyczących turniejów. Jak widać, udało się.
Poniżej zdjęcie zwycięskiej drużyny 31337gaming.