Czujecie, jak wieje hipokryzją? Tiger właśnie wrócił na Facebooka i dyktuje internautom zasady
Kilka miesięcy temu Tiger zaliczył wpadkę na Instagramie. Afera była tak duża, że szybko przeniosła się do innych serwisów społecznościowych, mediów internetowych i telewizji. Właściciel marki zapłacił 500 tys. zł zadośćuczynienia, żebyśmy mu wybaczyli, po czym marka zniknęła z sieci. Teraz wróciła.
W ramach szybkiego przypomnienia:
- 1 sierpnia 2017 r. marka Tiger zaliczyła potężną wpadkę marketingową - gdy większość Polaków wspominała Powstanie Warszawskie, Tiger na swoim Instagramie zamieścił grafikę z napisem „Dzień pamięci”, grafikę przedstawiającą gest fuck you z dopiskiem „Chrzanić to, co było. Ważne to, co będzie”.
- Dopiero 9 sierpnia 2017 r. wybuchła afera. Media społecznościowe obiegła informacja o tym, co Tiger zrobił parę dni wcześniej na Instagramie. Atak na markę był tak potężny, że Maspex - właściciel Tigera - zrezygnował z agencji JWT, która go obsługiwała oraz wpłacił pół miliona złotych na Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej.
- 10 sierpnia 2017 r. wszystkie konta społecznościowe marki Tiger zostały uśpione (wyczyszczone, ukryte lub skasowane).
Tiger wrócił
Powrót po tak potężnej wpadce nie będzie łatwy. Afera Tigera wybiegła daleko poza facebooki, twittery i instagramy. O tym się mówiło w telewizji i na przystankach autobusowych.
Obecność marki w mediach społecznościowych jest jednak na tyle ważnym elementem działań marketingowych, że nie powinno nikogo dziwić, że Tiger po paru miesiącach milczenia zdecydował się na powrót. Ten na razie nie jest spektakularny, ale może nieco szokować fakt, że marka dyskutuje internautom zasady, na jakich wróciła.
Na facebookowym profilu Tiger Energy Drink zamieszczono notatkę zatytułowaną „Kodeks Tigera”, w której możemy przeczytać o tym, jak Tiger zamierza komunikować się z użytkownikami Facebooka. Nie zabrakło również wytycznych dotyczących tego, jak internauci powinni się zachowywać: nie mogą „wojować” w komentarzach, muszą dbać o kulturę języka, nie mogą rozmawiać o polityce oraz o… innych produktach marki Maspex.
Łukasz - mój redakcyjny kolega - zauważył, że ten ostatni argument brzmi nieco jak „prosilibyśmy o nie komentowanie tego posta” - z taką prośbą na Facebooku zwróciła się TVP w poście dotyczącym „Korony Królów”.
Wrócił niesmak
Czytając „Kodeks Tigera”, miałem dziwne poczucie, że coś tu nie gra.
Nie jestem zwolennikiem skazywania Tigera na wieczną banicję. Uważam, że marka odpowiedziała za to, co zrobiła, poniosła konsekwencje i zasługuje na to, aby dać jej drugą szansę.
Cholernie nie podoba mi się jednak to, że Tiger wrócił i zaczyna dyktować zasady użytkownikom Facebooka. Marka, która do niedawna mówiła o sobie, że robi „rozpierdlol” (połączenie słów rozpierdol i LOL) oraz pokazała Powstańcom Warszawskim i ich pamięci gest fuck you (z ang. pierdol się) dzisiaj nakazuje dbanie o kulturę języka w wypowiedziach w internecie.
Marka, która w rocznicę tragedii smoleńskiej robiła sobie jaja i obchodziła „dzień lotnictwa”, dzisiaj zakazuje użytkownikom pisania na tematy związane z polityką.
Odnoszę silne wrażenie, że Tiger mógł wrócić do mediów społecznościowych w trochę lepszym stylu. Z opublikowanego właśnie „Kodeksu Tigera” niestety wieje hipokryzją.
Powrót Tigera na Facebooka (marka zrezygnowała z Twittera i Instagrama) będzie połączony z kampanią reklamową „Bolesne upadki i epickie sukcesy”. Specjalne spoty reklamowe mają być emitowane w stacjach TVN, Polsat oraz w internecie.