Stylowy plecak z powerbankiem w gratisie. Redland Jonah - recenzja
Przyjmijmy, że szukasz plecaka do codziennego użytku. Ma być niedrogi, stylowy, wygodny, pojemny, wodoodporny, no i dobrze by było, żeby oferował też coś „extra”. Przeglądasz oferty sklepów i już wiesz, że wszystkiego na raz mieć się nie da. Czyżby?
Niejeden raz przekonałem się o tym osobiście. Znalezienie plecaka, który spełniałby powyższe kryteria to zazwyczaj niemożliwość. Tak długo, jak obok „stylowy, wygodny, pojemny, wodoodporny” stoi „tani”, trudno o sensowną propozycję – takie plecaki zazwyczaj sporo kosztują.
Inaczej jest w przypadku plecaka Redland Jonah, który niespodziewanie trafił do mnie na testy. Przedstawiciel firmy napisał do mnie na Facebooku, opisał kampanię na Indiegogo w której zbierają na nowy produkt i zapytał, czy chciałbym go przetestować. Pomyślałem „co mi szkodzi?” i przygarnąłem plecak na testy, żeby się przekonać, ile prawdy leży w oświadczeniach twórców.
I okazało się, że stylowy, wygodny, pojemny, wodoodporny, oferujący coś „extra” plecak wcale nie musi kosztować fortuny.
Redland Jonah jest stylowy i wygodny.
Moje zdjęcia nie oddają tego dobrze, ale na żywo Redland Jonah prezentuje się naprawdę stylowo. Niewiele jest w tym przedziale cenowym plecaków, które wyglądałyby tak dobrze. Plecak ma charakterystyczny styl, który z angielska można by nazwać „stealth” – nie rzuca się w oczy, a jednocześnie pasuje do wszystkiego.
Jest też bardzo wygodny. Idealnie przylega do pleców, ma dość wąski profil i można w nim chodzić cały dzień bez zmęczenia. Mam tylko jedno „ale” – ramiona plecaka są zbyt słabo wyściełane, przez co nie są tak wygodne, jak mogłyby być. Jeśli zapakujemy Jonaha większym ciężarem, może przestać być wygodnie.
Co zmieści się do plecaka Redland Jonah?
Mnóstwo rzeczy! Sam byłem zdziwiony, jak wiele można upakować do tak niewielkiego plecaka. Główna kieszeń, choć wąska, oferuje aż trzy niezależne przegrody (pomijając główną komorę) na tablet, podręczniki, czytnik e-booków, etc. a do tego kilka drobnych przegródek na akcesoria.
W zestawie znajdziemy też mały pojemnik mogący służyć do przechowywania kabli lub jako kosmetyczna do bagażu podręcznego – bardzo użyteczny i niespotykany w tej klasie dodatek.
Z tyłu czekają jeszcze dwie komory – jedna mniejsza na dokumenty lub drobną elektronikę oraz duża, wyściełana przegroda na laptop o przekątnej 15,6”. Zamki do komory z laptopem skrywają się za materiałem plecaka, który trzeba odwinąć, by dostać się do komputera. Nie ma więc ryzyka, że ktoś niepostrzeżenie zwędzi nam laptop z pleców.
Po bokach mamy dwie małe kieszonki; jedna z nich skrywa „coś ekstra” (o czym za chwilę), zaś w drugiej znajdziemy rozciągliwy zaczep do kluczy – możemy w nim schować klucze i otworzyć drzwi bez odpinania breloka.
Odrobinę rozczarował mnie brak dedykowanej kieszeni na butelkę z wodą – do małej kieszeni bocznej zmieściła mi się co najwyżej 300-ml butelka S’Well. O włożeniu półlitrowej butelki wody nie ma mowy.
Jeszcze jedna, znowuż – bardzo pojemna – kieszeń na dokumenty czeka z przodu. Skrywa pewną niespodziankę; blokuje ona fale radiowe, co uniemożliwia potencjalny bezprzewodowy odczyt danych z karty płatniczej. Umówmy się, taki scenariusz jest mało prawdopodobny, ale przezorny zawsze ubezpieczony, prawda?
Całość wykonana jest z wytrzymałego, skóropodobnego materiału, który jest nie tylko bardzo przyjemny w dotyku, ale też kompletnie wodoodporny. Tak przynajmniej twierdzą twórcy; ja mogłem przetestować wodoodporność w trakcie umiarkowanych opadów deszczu i ani kropla nie przeciekła do wnętrza.
Minus tego materiału jest natomiast taki, że stosunkowo łatwo zbiera on kurz i brud. Ale też bardzo łatwo go wyczyścić.
A co z „czymś extra?”
No właśnie. Nie piszę o Redland Jonah tylko dlatego, że to ładny, funkcjonalny plecak. Piszę o nim także dlatego, że razem z plecakiem otrzymujemy powerbank o pojemności 10 000 mAh, obsługujący szybkie ładowanie Quick Charge 3.0.
W głównej komorze znajduje się dedykowana przegroda na powerbank, a zintegrowany z plecakiem kabel USB wychodzi w jednej z bocznych kieszonek, gdzie możemy podłączyć nasz smartfon.
Sam powerbank sprawia, że plecak okazuje się być śmiesznie tani. Redland Jonah z darmową wysyłką do Polski kosztuje raptem 79 dol., czyli ok 270 zł. Sam powerbank o podobnych parametrach (10 tys. mAh, QC 3.0) kosztowałby nas 100-130 zł.
Gdzie można kupić ten plecak?
Twórcy – firma Redland London – zbierają w tej chwili środki w kampanii na Indiegogo. Do uruchomienia produkcji potrzebują 10 tys. dolarów i już udało im się zebrać połowę tej kwoty, choć do końca kampanii pozostał jeszcze miesiąc.
Kupując plecak już teraz oszczędzamy 45 proc. kwoty – gdy Jonah trafi do regularnej sprzedaży, jego cena wzrośnie do 149 dol. Po wyprzedaniu się plecaków z pierwszego progu nadal będzie można kupić Jonaha na Indiegogo w dość rozsądnej cenie wynoszącej 99 dol. Na plecak otrzymujemy 15-letnią gwarancję.
Dla pań firma ma też alternatywę – naramienną torbę Noa o bardzo podobnych do Jonaha właściwościach, choć muszę przyznać, że nie wygląda ona tak stylowo, jak plecak.
Nieczęsto polecam produkty, które dopiero mają powstać. Wszyscy znamy historie dobrze zapowiadających się produktów, które nigdy nie powstały a ich twórcy znikali z zebraną gotówką.
Tutaj jednak nie zanosi się na podobnie czarny scenariusz. Redland to firma z 14-letnim rodowodem, nie świeżo powstały startup nastawiony na gromadzenie środków zamiast na obsługę klienta. O ile twórcy zbiorą wymaganą kwotę, plecak powstanie i trafi w ręce nabywców.
Redland Jonah to bardzo ciekawa propozycja. Doskonale przemyślany, stylowy plecak, do tego z powerbankiem stanowiącym połowę wartości całej oferty. Jest też produktem dość… unikatowym. To nie jest plecak, który zdejmiemy z półki w dowolnym sklepie. Kupując Redland Jonah niemal mamy pewność, że nigdy nie spotkamy kogoś z identycznym plecakiem na plecach.