REKLAMA

Gdyby nie Intel Extreme Masters, polska e-sportowa scena wyglądałaby zupełnie inaczej

Kiedy w 2013 r. firma Intel postanowiła pojawić się ze swoją imprezą dla graczy w Katowicach, fani e-sportu przecierali oczy ze zdumienia. Część z nich nie mogła uwierzyć, że coś takiego ma szanse powodzenia w naszym kraju, a pozostali byli po prostu oszołomieni tym, że turniej tych rozmiarów będzie można obejrzeć na żywo, w jednym z najlepiej skomunikowanych miast w Polsce.

24.02.2018 11.47
INTEL EXTREME MASTERS e-sport
REKLAMA
REKLAMA

Choć w porównaniu z zeszłoroczną edycją, pierwszy polski IEM był w zasadzie kameralną imprezą. Nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, że w Katowicach pojawi się 50 tys. ludzi, przez co duża część widzów zmuszona była do oglądania rozgrywek na ogromnym telebimie przed Spodkiem. W zimie.

Na szczęście władze miasta od początku były zaangażowane w organizację wydarzenia, więc czym prędzej podstawiono koksowniki z węglem (to w końcu Katowice), żeby stojący na zewnątrz nie pozamarzali. Tak, już pierwsza edycja Intel Extreme Masters była na swój sposób epicka.

Gdyby nie IEM, polski e-sport wyglądałby zupełnie inaczej.

Po ogromnym sukcesie pierwszej polskiej edycji, Intel zdecydował, że Katowice staną się miejscem finałowych rozgrywek Intel Extreme Masters. Największa w tym zasługa polskiej publiczności, którą zachwyceni byli zarówno organizatorzy imprezy, gracze i media, które relacjonowały całe wydarzenie. E-sportowy turniej Intela od 2013 r. przyciąga więcej widzów, niż większość organizowanych tam wydarzeń sportowych.

Według mojej teorii, wydarzenie to miało również ogromny wpływ na polską, e-sportową scenę. Zobaczcie, że od 2013 r. liczba polskich drużyn, które odnoszą coraz większe sukcesy na arenie międzynarodowej stale rośnie. Skład Virtus.Pro (no dobra, było już kilka zmian) na pierwszej edycji występował jeszcze jako ESC Gaming. I to na malutkiej scenie, bo 5 lat temu CS:GO nie był jeszcze tak popularny, jak teraz. Przypadek? Nie sądzę.

Tak samo nie istnieją żadne dane na temat tego ilu amatorów, których spotykacie codziennie na serwerach League of Legends, CS:GO, Doty, czy Starcrafta 2 zainteresowało się tymi tytułami po wizycie w Katowicach. Myślę jednak, że kilkadziesiąt tysięcy to dość bezpieczny "strzał".

W tym roku padną kolejne rekordy na Intel Extreme Masters.

Frekwencja? Boję się zgadywać, ale podejrzewam, że tegoroczna edycja pobije wszystkie dotychczasowe rekordy. Po raz pierwszy w tym roku cała impreza transmitowana będzie przez Telewizję Polską. Pięć lat temu nikt nie myślał, że grami w Spodku zainteresują się jakieś "poważne" media, a tu proszę - transmisja w państwowej TVP Sport.

Pięć lat temu, w autobusie pełnym dziennikarzy, którzy jechali do Katowic najczęstszym tematem rozmów był "heheh, ja to nie wiem, jak ktoś może oglądać gierki heheh". Dzisiaj dużo z tych żartownisiów ma swoje ulubione drużyny e-sportowe, którym zaciekle kibicuje.

Dodajmy też, że Intel Extreme Masters, wyewoluowało ze "zwykłego", e-sportowego turnieju w imprezę połączoną z jednymi z największych targów dla graczy w Polsce. Jeśli nie wierzycie, wystarczy odwiedzić Międzynarodowe Centrum Kongresowe i przekonać się o tym na własne oczy.

Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy IEM przestanie być organizowany w Polsce.

REKLAMA

Impreza Intela ma bowiem charakter objazdowy. Organizatorzy co roku starają się modyfikować jej trasę, tak aby zachować różnorodność wydarzenia i zainteresować nim nową publiczność. Katowicki Spodek stał się wyjątkiem od tej reguły, ale obawiam się, że nic nie trwa wiecznie i prędzej, czy później usłyszymy, że to już ostatnie finały IEM w Polsce.

Dlatego cieszmy się, póki to wszystko trwa. W ten weekend czeka nas pasjonujący finał w Dotę 2 - grę, która w tym roku zastąpiła League of Legends. Za tydzień z kolei, na arenie Katowickiego Spodka zobaczymy najlepszych na świecie graczy w CS:GO.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA