Media społecznościowe wygrały - Onet zabija blog.pl
Były kiedyś takie czasy, że posiadanie bloga było obciachem, ale zupełnie innego rodzaju niż teraz. W ogóle blogi dziś to zupełnie co innego niż blogi kiedyś.
Na swój specyficzny sposób brzydzę się blogerami. Z jednej strony część odniosła komercyjny sukces i po prostu zamieniła się w przedsiębiorstwa do emisji reklam i 30 tekstów dziennie - konkurentów portali. Część blogerów została w swojej niszy i pisze te swoje przemyślenia na salon24.pl dla wszystkich 120 swoich czytelników albo po prostu robi fajne blogi tematyczne o jakiejś przydatnej tematyce: prawo, ekonomia, architektura, medycyna, gdzie w sumie w nosie ma nawet czytelników, a interesuje go raczej wyłącznie konwersja na klienta.
I jest jeszcze ta średnia grupa, która jest za wielka niestety, by upaść, ale na tyle duża, że uruchamia swoje Patronite, są strażnikami naszych sumień, znają się na wszystkim, choć ich fani wyceniają ich na 257 złotych miesięcznie, w social media organizują relację live z kupy robionej przez swojego umierającego kota i bez żadnego poczucia zażenowania, wstydu, braku godności, co jakiś czas zwołują na siebie rozmaite zrzutki.
To ta sama grupa, która wypożycza najnowszego Samsunga do testów, a kiedy trzeba go odesłać, informuje, że „telefon się niestety zgubił, och nie, i co my teraz zrobimy?”. Albo nawet dostają te telefony na zawsze, ale potem - choć wszyscy wiedzą, skąd one pochodzą - potrafią wystawić trzy smartfony miesięcznie na Allegro, każdy jako „wygraną w konkursie”, więc bez faktury.
To ta sama grupa, która potrafi napisać do firmy Knorr, żeby wysłali jej roczny zapas swoich zup, bo w przeciwnym wypadku opiszą na blogu, że znaleźli tam robaka. Albo do Mercedesa, że wprawdzie nie mają Mercedesa, ale chętnie przyjmą jakieś firmowe smycze, podarki, prezenty. Podludziosfera.
A zaczęło się tak niewinnie - od pamiętników
Zanim jeszcze blog stał się synonimem obciachu, a w lepszych wypadkach biznesu, był niczym innym, jak internetowym pamiętnikiem. Gimnazjalistki zakładały konto na blog.pl i opisywały tam, jak bardzo nijakie jest ich życie i jak ich cisną na historii. To rzadziej. Częściej gimnazjalistki opisywały te same zjawiska za pomocą słów piosenek z repertuaru zespołu Coma, kiepską poezją i cytatami z internetu.
Onet zamyka blog.pl
W pierwszej chwili zrobiło mi się nawet dość przykro, bo to decyzja biznesowa typowa dla gigantów internetu, która dla nas, maluczkich, brzmi jak świętokradztwo. Dość wspomnieć, że 2 mln unikalnych użytkowników, które odnotowywał blog.pl, to wynik, którego, wedle mojej wiedzy, nie osiąga żaden blog o tematyce technologicznej w Polsce poza Spider’s Web (ten ma blisko 3,5 mln). Cała nasza konkurencja marzy o 2 mln uu, a Onet tak po prostu wyrzuca to sobie do kosza.
No bo pomyślałem sobie - hej, 2 mln uu piechotą nie chodzi, czy naprawdę nie ma lepszego pomysłu na zagospodarowanie takiego bloga? Ale potem zacząłem przeglądać. No... to nie jest salon24.pl. Tam na tych blogach, często osadzonych wizualnie i mentalnie w głębokim 2004, naprawdę nic wartościowego się nie dzieje.
Z drugiej strony marka Onetu przyciąga jednak do blog.pl osoby publiczne, które mają tam swoich wiernych czytelników. To nie tylko gimnazjalistki i trzydziestolatki, które i tak mentalnie utknęły w gimnazjum.
Bardzo poczytny blog na łamach blog.pl ma przecież Michał Pol. To znany dziennikarz sportowy, który wprawdzie dopiero niedawno odkrył, że Piotrek Zieliński potrafi grać w piłkę, ale generalnie jest to bardzo cenione w branży nazwisko. Leszek Miller, Janusz Piechociński, Joanna Senyszyn - to wszystko, na czym NaTemat.pl chciało budować swój serwis (i z czego szybko zrezygnowali, ale dało im tzw. „Łatkę prestiżu” na start), Onet już ma.
Facebook i Twitter zabiły blogi?
Zdaniem przedstawicieli Onetu, w wypowiedzi dla Wirtualnych Mediów, blogi odegrały swoją historyczną rolę, ale teraz muszą ustąpić miejsca mediom społecznościowym.
Ja się z tym zgadzam i nie zgadzam. Moim zdaniem na agregatory blogów jest miejsce (patrz: Medium), ale nikt tego nie zrobił dobrze. Media społecznościowe notorycznie tną zasięgi, a poza tym wymuszają krótką formę. To dobre miejsce dla publicystyki, królem takiego ironicznego blogowania jest w ostatnich latach np. Roman Giertych.
Jednak platforma opinii, przemyśleń i sprawozdań dla polskich VIP-ów absolutnie ma miejsce w polskiej przestrzeni publicznej. Tylko trzeba chcieć ją zrobić (a nie szybko przeskoczyć na aferki z Facebooka) i trzeba zrobić ją dobrze, z zawodową redakcją, która tego typu wpisy promuje, eksponuje, buduje dramatyzm. Ja bym taki serwis bardzo chętnie czytał.
Onet nie miał jednak innego wyjścia i uznał, że ich platforma to śmietniczek bez większej nadziei na przyszłość. Pewnie tak - zdecydowana większość blogów to wspomnienia po gimnazjalistkach albo banki linków dla internetowych pozycjonerów wprost z mocnej domeny blog.pl.
Tu oczywiście pojawia się cała kwestia zostawienia ludzi na lodzie, dania im tylko kilku tygodni na zrozumienie eksportu z Wordpressa czy nauczenia fanów nowego adresu. Ale bądźmy szczerzy, gdybym się tym wszystkim przejmował, byłbym jakąś lewicową aktywistką, która codziennie chodzi na inny protest, zamiast do pracy.
Rozumiem tę decyzję wydawcy, częściowo się z nią zgadzam, natomiast nadal nie akceptuję tezy, by można było fanpage na Facebooku traktować jako realną alternatywę bloga. To tak jakby wybierać między kontem YouTube, a kontem na Instagramie. Nie da się, każdy realizuje swoje cele. Czekam na polskie medium.com i moim zdaniem Onet przespał szansę, bo miał bazę paru celebów i kilku wartościowych twórców.