Dla kogo właściwie jest iMac Pro? To komputer dla zawodowców, który ma na siebie zarobić
iMac Pro to bestia, nie komputer. Jest wyposażony w podzespoły, których ze świecą szukać u konkurencji. Nic dziwnego, że kosztuje fortunę. Ale kto właściwie go odpowiednio wykorzysta? Więcej osób, niż myślicie.
Najłatwiejszą i najkrótszą odpowiedzią na pytanie „dla kogo właściwie jest iMac Pro”, jest stwierdzenie - „dla osób, potrzebujących bardzo wygodnego komputera, które nie lubią pracy z Windowsem”. Wysokowydajnych stacji roboczych na rynku nie brakuje. Zawsze jednak działają pod kontrolą Windowsa, ewentualnie któregoś z linuksowych systemów operacyjnych. Teraz tak wielką wydajność potrafi ujarzmić również macOS.
iMac Pro jest też komputerem kosmicznie drogim. Trudno czepiać się jego ceny, patrząc na specyfikację sprzętową. To potwór, który dla – jak zgaduję – 95 proc. czytelników Spider’s Web jest zakupem zupełnie bezsensownym. Trudno zamęczyć tak wydajny sprzęt. Na grach wideo i aplikacjach webowych w Chrome świat się jednak nie kończy. Istnieje sporo branż, które przyjmą iMaca Pro z otwartymi ramionami.
Jak zamęczyć 18 rdzeni procesora Intel Xeon w iMac Pro?
Procesory wielordzeniowe, jak zapewne większość z was wie, pozwalają na równoległe przetwarzanie kilku wątków przez komputer. Innymi słowy wielordzeniowy procesor może przeliczać równolegle dwa, cztery lub więcej zadań, w zależności od liczby rdzeni jaką dysponuje. Ale kto potrzebuje ich aż 18?
Gdy jeszcze amatorsko zajmowałem się produkcją dźwięku, owe 18 rdzeni byłoby dla mnie wybawieniem. Kilka różnych symulacji przesterów gitarowych i efektów środowiskowych z powodzeniem zatkałoby nawet nowoczesnego, czterordzeniowego Core i7. Czy również Xeona? Nie jestem pewien, bo nigdy nie miałem przyjemności obcować z taką maszyną.
Programiści również powinni być zachwyceni. Tyle rdzeni do wykorzystania oznacza wygodną i komfortową pracę w zwirtualizowanych środowiskach. Na iMacu Pro można szybko i sprawnie pracować – jak wynika ze specyfikacji – na kilku różnych instancjach systemów operacyjnych, które są równie responsywne, co natywne środowisko.
Nie zapominajmy też o graficznych aplikacjach, do tworzenia grafiki 3D czy CAD/CAM. Co prawda w ich przypadku znaczną część obliczeń przejmuje procesor graficzny, nadal jednak bardzo wiele złożonych i prowadzonych równolegle przeliczeń musi wykonać sam procesor centralny.
A skoro już o przeliczeniach graficznych mowa.
Radeon Pro Vega to układ graficzny o mocy w świecie Maców do tej pory niespotykanej. Zresztą, na dobrą sprawę, jest to ogólnie bardzo rzadko stosowany układ. Wyobraźcie sobie pracę na czterech (sic!) zewnętrznych monitorach podczas montażu wideo, każdy ustawiony na rozdzielczość 4K z HDR. Albo na dwóch zewnętrznych monitorach o rozdzielczości 5K. No i ten Radeon Pro Vega poradzi sobie z napędzeniem takiej liczby pikseli bez najmniejszego zająknięcia.
Nie zapominajmy o wydajności w przeliczeniach obrazu 3D. Skorzystają na tym graficy 3D i inżynierowie, co oczywiste. Jednak dzięki technice heterogenicznego przetwarzania danych, moc procesora i układu graficznego mogą się uzupełniać. Zresztą, nawet i bez tej metody tak wydajne układy zapewniają nowe możliwości komfortowej pracy.
Wyobraźcie sobie taką przestrzeń roboczą, w której na Xcode i innych wymagających narzędziach deweloperskich pracujemy na wielu monitorach nad nowym programem do wirtualnej rzeczywistości, wykorzystującym wiele złożonych obiektów trójwymiarowych. Dla iMaca Pro, przynajmniej w teorii, to pestka.
Podzespoły to nie wszystko. Nie zapominajmy o ekranie.
Wyświetlacz iMaca Pro to nie tylko wysoka rozdzielczość i jasność. To również, przynajmniej według specyfikacji, bardzo wierne odwzorowanie kolorów. Wyświetlacz zapewnia pełne pokrycie palety barwnej DCI-P3. To rzadkość. A to oznacza, że to idealny komputer do pracy nad profesjonalnymi fotografiami i montażem wideo.
Co prawda tę zaletę znają już posiadacze zwykłego iMaca, tyle że tu otrzymują do kompletu potężne podzespoły. Nie jestem pewien czy nie za potężne do obróbki nawet zdjęć o absurdalnej rozdzielczości, jednak montażyści wideo – pracujący na materiale w rozdzielczości 4K a coraz częściej także 8K, nagranym przez profesjonalne kamery – doskonale wiedzą, do czego będą potrzebować wielordzeniowego Xeona i Radeona Pro Vega. Co więcej, i tak będą musieli czasem czekać na wyrenderowanie końcowego filmu. Tyle że dużo, dużo, dużo krócej.
iMac Pro to komputer, który ma na siebie zarobić.
Na pewno znajdą się zamożni entuzjaści, którzy będą chcieli mieć najdroższego i najlepszego iMaca Pro, tak po prostu. Bo mogą, bo ich stać, ale i tak nie wykorzystają nawet ćwierci jego możliwości. I nie ma w tym nic złego. iMac Pro przeznaczony jest jednak dla zawodowców. To komputer, który na siebie zarobi. Dla osób ceniących sobie wyżej jego elegancję i wygląd nad brak możliwości rozbudowy w przyszłości. I dla tych, którzy nie chcą pracować na Windowsie.
Biorąc pod uwagę jego przeznaczenie, a więc tworzenie złożonego oprogramowania, pracę nad schematami CAD i CAM, montaż wideo w wysokiej rozdzielczości czy przetwarzanie grafiki 3D, inwestycja powinna się szybko zwrócić. Stawki i płace w tych branżach są niezmiennie bardzo wysokie, a taki komputer będzie dla zawodowców bardzo sensowną inwestycją.
Nie ma jednak ani jednego racjonalnego powodu, by kupować go do pracy biurowej lub jako domowego desktopa. Można, jak ma się pieniądze, dla próżności i przyjemności. Praca w iWorku czy w wielu kartach na Safari nie będzie jednak nagle dużo wygodniejsza. Bo to z powodzeniem zapewnia już zwykły iMac.