Mój pierwszy iPhone. Jaki jest iPhone X okiem androidowca?
iPhone X jest moim pierwszym prywatnym iPhonem w życiu. I tak, jak obiecałem wam kilka miesięcy temu, spiszę na łamach Spider’s Web swoje wrażenia z przesiadki do świata Apple.
Na temat mojej przesiadki na iPhone’a powstaną dwa teksty, od razu podpowiadam, że ten drugi będzie trochę ciekawszy, bo nazywać się będzie „Mój pierwszy iOS w życiu”. Jak zapewne się domyślacie, w tej części skupię się na zagadnieniach hardware’owych, a to przecież system operacyjny jest najbardziej znaną cechą iPhone’a.
iPhone w 2017? Are you mad?
Dziwny moment sobie wybrałem na rozpoczęcie przygody z iPhonem, zwłaszcza, że Android jest już świetny, wygrał tę mobilną rywalizację, będzie tylko coraz lepszy i coraz większy, a na dodatek współpracują z nim najlepsi producenci hardware’u - z Samsungiem na czele.
Prawdę powiedziawszy, gdyby Apple szło wytyczaną przez siebie po 2013 roku ścieżką upierania się przy archaicznym designie z paletkami do ping-ponga i wyświetlaczem miernej jakości - nie skusiłbym się na zmianę. Ale coś drgnęło, coś tam minimalnie drgnęło, w Cupertino pojawiła się minimalna potrzeba realnej, praktycznej innowacyjności. Nawet nie chce mi się rozmyślać o iPhone 8. Ale iPhone X zainteresował mnie swoją skromną osobą.
Nie zainteresował mnie na tyle, by z automatu przedkładać go na przykład nad LG G6 czy Samsunga Galaxy S8, bardzo udane modele z równie nowoczesnym designem. Ale jestem w świecie Androida od tak dawna, że po prostu chciałem doświadczyć czegoś nowego. Więcej na ten temat w nowym artykule.
W krainie absurdu
Nie wiem ile dokładnie, wnikliwość nigdy nie była moją mocną stroną, jeśli chodzi o technologie. Ale iPhone X kosztuje 5000 złotych i od „zera do stu” ładuje się 4 godziny. A może i więcej. A to dlatego, że w opakowaniu telefonu za 5 kafli pożałowano nam oprzyrządowania umożliwiającego ładowanie quick charge, choć telefon tego typu technologię podobno obsługuje. Kiedy koledzy z redakcji Spider’s Web wyliczali mi jaką ładowarkę - i jaki kabelek - mam sobie teraz dokupić do telefonu za 5000 złotych, czułem się jak w ukrytej kamerze.
Szkoda też, że Apple do urządzenia z segmentu premium nie jest w stanie wrzucić jakichś sensownych słuchawek. Nie pamiętam już kiedy ostatnio miałem w zestawie z flagowym smartfonem równie mizernej klasy słuchawki co EarPodsy. Ja rozumiem, że dla applowych radykałów jest niezrozumiałe o czym ja tutaj tak dokładnie piszę. Znam ten mechanizm, kiedy znajomi z Ukrainy przyjechali do Polski, nie mogli zrozumieć czemu na widok policjantów nie wręczam im prewencyjnie banknotów. Inny świat.
A ja jestem po prostu gościem, który z ulicy wszedł do sklepu i kupił najdroższy telefon, oczekując, że tym samym będzie pod każdym względem najlepszy. Nawet jakość dźwięku jest tylko niezła i po przesiadce z HTC mamy tutaj niestety dość solidny „downgrade”.
- Nigdy w życiu nie naładowałem telefonu bezprzewodowo i iPhone X mnie do tego nie skłonił. Ubolewam natomiast nad brakiem takich funkcji, jak Apple Pay, ponieważ Android przyzwyczaił mnie do płacenia telefonem.
Brakuje mi też w tym urządzeniu funkcji odblokowywania Touch ID. Face ID nie jest idealne, ale uczciwie muszę przyznać, że uczy się mojej twarzy i z każdym dniem staje się coraz lepsze. Mój konflikt z tą technologią jest nie tylko techniczny - bo nie działa tak doskonale, jak bym oczekiwał, ale i instytucjonalny. Jest za wolna, odblokowywanie ekranu za pomocą odcisku palca działa lepiej i szybciej. Gdyby jeszcze Face ID od razu przenosiło na ekran z ikonami... Ale musimy wykonać dodatkowy gest palcem.
Mój pierwszy iPhone X był popsuty - źle działał mikrofon, słabo też słyszałem rozmówców podczas rozmów. Sklep X-Kom stanął na wysokości zadania i szybko wymienił mój model na zupełnie nowy egzemplarz, choć obawiałem się, że ktoś może zaproponować naprawę. Tutaj wszystko działa, natomiast generalnie mam bardzo duży problem z mikrofonami we wszystkich iPhone’ach - bo zacząłem testować również te u znajomych. One bardzo słabo zbierają dźwięk z odległości i przyzwyczajony do wymachiwania głową na słuchawkach z Androidem, teraz muszę wyrabiać sobie nawyk trzymania telefonu przy uchu lub przełączania się na głośnik. Trudno jest mi to uznać za wadę, ale to dziwna cecha dla androidowca.
iPhone X jest bardzo ładnym telefonem
Muszę przyznać, że w ogóle nie przeszkadza mi kontrowersyjny notch. W tej kwestii bardzo się myliłem, krytykując przed premierą wygląd iPhone X. Osobiście uważam, że jest to może nawet najładniejszy smartfon na rynku.
Notch jest, ale nie przeszkadza, a opływający go ekran wręcz intryguje. Podoba mi się tego typu wcięcie, nawet podczas oglądania filmów. Wydaje mi się, że samo rozwiązanie jest raczej wyrazem kompromisu i nieporadności inżynierów Apple, ale mimo to jest w tym coś świeżego. Mam nawet wrażenie, że inne „bezramkowce” od Samsunga i LG, choć teoretycznie nie mają problemu z zakolami, wypadają na tle nowego iPhone’a... jakoś tak archaicznie. SGS8 położony koło SGS8 niby jest zgrabniejszy, a jednak iPhone X wygląda bardziej nowocześnie.
I, to prawda, podtrzymuję, iPhone X z bezramkowcami nie ma nic wspólnego - wygląda jakby był opakowany w case. Ale, znów, telefon bardzo mi się podoba, a taka obudowa jest dość praktyczna, palce przypadkiem nie lądują na ekranie. Sam jestem zaskoczony, ale naprawdę jestem zachwycony wykonaniem i wyglądem urządzenia.
Świetnie leży też w dłoni. Telefon jest stosunkowo nieduży, choć case’y, w które lubią ubierać go posiadacze iPhone’ów dodają mu już gabarytu odbierającego wygodę korzystania jedną dłonią. Nie będę Was oszukiwał. iPhone X bardzo przypomina mi Samsunga Galaxy S6, który był jednym z moich ulubionych smartfonów i do dziś wygląda świetnie.
Nie umiem robić zdjęć, ale podobnie jak ma to miejsce w Samsungach, gdy robię je iPhone X, to wychodzą bardzo ładnie. Czyli, blogerskim okiem, aparat jest bardzo dobry.
Jestem też zbudowany czasem pracy baterii. Uważam, że urządzenie jest w stanie wytrzymać z zapasem jeden bardzo pracowity dzień, a nawet ponad dwa „umiarkowanie intensywne”.
Jak już wcześniej wspomniałem, jestem fanem Samsunga, więc mając do dyspozycji ich wyświetlacz w iPhonie X, czułem się jak w domu. Oczywiście mam świadomość, że jest wiele osób z frakcji alternatywnej i oni mogą mieć spore problemy z przyzwyczajeniem się do tego sposobu wyświetlania treści.
Oczywiście nie kupujcie iPhone X
Kiedy reklamowałem iPhone X, X-Kom zapytał mnie czy chcę wymianę urządzenia na nowy, czy też zwrot pieniędzy. Moja decyzja - wymianę - jest chyba kluczowa z punktu widzenia tego artykułu oraz mojej oceny tego sprzętu.
Jestem moim nowym telefonem naprawdę oczarowany, podoba mi się jakość jego wykonania oraz oferowane możliwości. Z drugiej strony nie mam złudzeń, że jest to gadżet przepłacony. I to przepłacony ponad granice wszelkiej przyzwoitości.
Brak odpowiedniej ładowarki i słuchawek, odpowiadających klasie urządzenia, uważam za okoliczności nieco kompromitujące iPhone X w oczach konsumenta przyzwyczajonego do innego standardu telefonów premium. Niezależnie od tego, mam wrażenie, że również cena urządzenia nie odpowiada jego rzeczywistej wartości i możliwościom oferowanym na tle konkurencji, choć oczywiście dla niektórych opcja odpalenia iOS jest warta dopłacenia tysiąca złotych względem najbardziej topowych konkurentów. Ale dla większości to jest ten specyficzny rodzaj nieadekwatności ceny do jakości, że nie sposób pozbyć się wrażenia bycia robionego przez producenta "na szaro".
Niestety, nie mam miarodajnego porównania z poprzednimi modelami, ale iPhone X jest świetnie wykonanym telefonem z segmentu premium, którego wrażenie psują nieco tragiczne komponenty w pudełku oraz przesadnie wygórowana cena. Moim zdaniem nie warto kupować tego telefonu, chyba że zarabiacie naprawdę bardzo, bardzo dobrze, jesteście wiernymi fanami marki lub z uzasadnionych powodów zamarzyła wam się - jak i mnie - technologiczna przygoda. Wtedy, nie oszukujmy się, będziecie bardzo zadowoleni, bo iPhone X jest jednym z kilku najlepszych telefonów na rynku.