Hero6 to powrót do tradycji GoPro, czyli do czasów, w których każdy chciał mieć ich kamerę
Szósta generacja kamery GoPro to powrót do tradycji tej firmy. Wiecie, do czasów, w których GoPro były po prostu fajne i każdy chciał mieć jedną dla siebie.
No, przynajmniej tak było w moim przypadku. Pierwszą generację GoPro Hero kupiłem zaraz po premierze. Patrząc na tę kamerę z perspektywy 2017 r., nie da się jej określić inaczej, jako prymitywna. Ale gdyby nie ona, to dzisiaj nie mielibyśmy tak różnorodnego rynku kamer sportowych. Ba, rynek kamer sportowych mógłby w ogóle nie powstać.
Ok, ale wróćmy do teraźniejszości. GoPro zaliczyło kilka wpadek, jej konkurencja tymczasem nauczyła się robić coraz lepsze sprzęty, więc nadchodzący model Hero 6 traktowałem trochę, jako "być albo nie być" dla GoPro. Oczywiście nie twierdzę, że gdyby nie pokazali nic ciekawego, to nagle zapadliby się pod ziemię. Ten proces postępowałby stopniowo.
Na szczęście GoPro Hero6 zapowiada się na tyle fajnie, że moim zdaniem bardzo dużo ludzi znowu zapragnie wydać swoje pieniądze na nową kamerę sportową.
GoPro Hero 6 - nowa zabawka w starym opakowaniu.
Hero6 wygląda tak samo jak Hero5. Bez dokładniejszego przyjrzenia się szóstce, nie będziecie w stanie odróżnić jej od poprzedniego modelu. Jedyna różnica to niewyraźny napis z boku obudowy - Hero6. Czy to źle? Nie. To dobrze. Dzięki temu nie musicie się martwić, że te wszystkie akcesoria, które kupiliście sobie do Hero5 przestaną być wam potrzebne.
Bardziej mieszane uczucia mam, co do akumulatora. To ten sam model, który znajdziemy w poprzedniej generacji. Ta sama pojemność, ta sama specyfikacja. Żadnych usprawnień, nic, null, nada. Od premiery piątki minęło dostatecznie dużo czasu, żeby użytkownicy mogli domagać się chociażby większej pojemności. Szkoda.
Od powyższych dwóch akapitów zacząłem tylko po to, żeby mieć je z głowy. Teraz możemy skupić się na tym, co w Hero6 jest nowe i fajne.
Wbudowana stabilizacja Hero6 - zbyt dobra, żeby była prawdziwa?
Moim absolutnym faworytem w tej kwestii jest stabilizacja obrazu. Podawana specyfikacja tej funkcji przez GoPro wydaje mi się trochę podejrzana, więc z peanami na jej cześć poczekam, aż egzemplarz, który dostaliśmy do testów przetestuje Marcin. A czemu jest taka podejrzana? Obraz stabilizowany jest w pełni cyfrowo i obcina obrazek zaledwie o... 5 proc. Trochę za mało, żeby to jakoś sensownie działało, prawda?
Tymczasem w materiałach promocyjnych i filmie nakręconym przez Treneiro, który oglądałem na polskiej premierze tego sprzętu (w sieci pojawi się w ten weekend), stabilizacja Hero6 wydaje się być po prostu cudowna. Obraz nagrywany ze zwykłego kijka, czy to w biegu, czy na rowerze, prawie w ogóle się nie trząsł. Przedstawiciele GoPro twierdzą nawet, że nowa stabilizacja radzi sobie z "usuwaniem" skakania obrazu, który pojawia się gdy, nagrywamy idąc (wiecie - co krok, to "skok"). Tak, jak mówię - ciężko mi w to uwierzyć, więc wolę poczekać na test Marcina. Ale jeśli stabilizacja Hero6 rzeczywiście okaże się być tak dobra, to... wiem, co chciałbym dostać na urodziny.
Nowy procesor, nowe możliwości
GoPro, jak przystało na lidera rynku kamer sportowych, musi rozwijać swój sprzęt szybciej od konkurencji. Nowy procesor - GP1 jest tego dobrym przykładem. Po pierwsze, pozwala on na rejestrację jeszcze większej liczby klatek na sekundę, czyli:
- 4K - 60 fps
- 2,7K z upscalingiem do 4K - 120 fps
- 1080p - 240 fps
Czy powyższe wartości są satysfakcjonujące, czy nie, ocenicie sami. Na nagraniach prezentuje się to na prawdę dobrze, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę cenę urządzenia. Ale o tym napiszę na samym końcu.
Najwięcej nowości w Hero6 pojawiło się w jej oprogramowaniu. Na przykład taki detal, że obecna generacja nie potrzebuje już włączonego modułu GPS, żeby korzystać z danych z akcelerometru i żyroskopów. A po co ktoś chciałby korzystać z tych danych? Ano właśnie. To jest potrzebne aplikacji Quik, która w oparciu o te dane, algorytmy rozpoznawania twarzy i inne cuda zmontuje wam filmy z Hero6 automatycznie.
Profesjonalni twórcy wideo na pewno nie będą usatysfakcjonowani możliwościami tej aplikacji, ale pozostałe 95 proc. ludzi, którzy kupią Hero6 podskoczy z radości. W końcu już nigdy w życiu nie będą musieli samodzielnie montować swoich filmów z weekendowych wypadów i wakacyjnych podróży.
W Hero6 pojawił się też nowy profil kolorów o nazwie GoPro Color. Gdybym miał podsumować w skrócie, to napisałbym: bardzo nasycone barwy, duży kontrast, bardzo ładny, trochę efekciarski efekt końcowy. I znowu: profesjonaliści zapewne częściej korzystać będą z płaskiego profilu, ale oni są w mniejszości. Zwykły użytkownik będzie cieszył się ładnym obrazkiem prosto z pudełka i żaden color grading nie będzie mu potrzebny.
Do tego na pochwałę zasługuje też rozpiętość tonalna w szóstce. Teraz możecie co najwyżej uwierzyć mi na słowo, ale serio - wydaje mi się, że Hero6 bardzo rzadko będzie przepalać niebo. Z większym entuzjazmem na ten temat wstrzymam się do czasu naszych redakcyjnych testów tego modelu, ale na serio wydaje mi się, że będzie dobrze.
A teraz najważniejsze: cena GoPro Hero6
Kamera jest już dostępna w polskiej dystrybucji, a jej cena w złotówkach wynosi 2399 zł. Jak dla mnie jest całkiem OK. Zważywszy na to, że w porównaniu do poprzedniej generacji, Hero6 oferuje znacznie lepszą jakość nagrywanego obrazu. I jeśli ta stabilizacja rzeczywiście okaże się tak cudowna, jak mi się wydaje, to z chęcią zacznę odkładać sobie na nią pieniądze.
Wy oczywiście nie musicie wierzyć w mój entuzjazm. Dlatego najlepiej będzie, jeśli poczekacie na nasze testy tej kamery. A te ukażą się niebawem.