Oceniamy chrzest bojowy Check-Point. Drużyna wspierana przez Spider's Web zmierzyła się z Izako Boars
Ruszył drugi sezon Polskiej Ligi Esportowej. Swój debiut zaliczyli zawodnicy Check-Point, których wspiera Spider’s Web. Po wygranych kwalifikacjach trafili do wąskiego grona ośmiu zespołów biorących udział w PLE. Przyszedł czas, żeby podsumować pierwszy występ naszego składu.
Warto zaznaczyć, że podczas debiutu Check-Point trafił na bardzo ciekawego rywala - Izako Boars. Zespół, z którym przyszło im się zmierzyć, od jakiegoś czasu boryka się z pewnymi problemami. Wszystko zaczęło się pod koniec lipca 2017 roku, kiedy podstawowy skład opuścił Daniel „STOMP” Płomiński. Doszło do roszad, a drużyna ruszyła w poszukiwaniu nowych zawodników.
Testy w Izako Boars wciąż trwają. Chętnych do gry jest najwyraźniej tak wielu, że właściciel drużyny, Piotr „Izak” Skowyrski, komentujący jednocześnie mecz na streamie Polskiej Ligi Esportowej, na pięć minut przed rozpoczęciem spotkania nie wiedział, kto tym razem pojawi się w jego składzie. Jak sam przyznał, gracze praktycznie każdy mecz rozgrywają z innym, próbnym zawodnikiem. Counter Strike to gra oparta na współpracy i komunikacji, a tak częste zmiany nigdy nie wpływają pozytywnie na wyniki drużyny.
Check-Point wchodziło w ten mecz jako wielka niewiadoma.
Obaj komentatorzy znali niektóre pseudonimy graczy, słyszeli o drużynie znanej w kwalifikacjach ze swojego zgrania, ale nie wiedzieli, czego dokładnie można się po nich spodziewać. Z jednej strony w zakładach bukmacherskich widzieliśmy więc kurs 15,75 na drużynę Check-Point. Z drugiej, wiele osób obeznanych ze sceną Counter Strike’a mówiło o tym, że ich zwycięstwo nie byłoby wielkim zaskoczeniem.
Niestety, na sugestiach ekspertów zakończyły się szanse naszych debiutantów na zwycięstwo z Izako Boars. Mapa Mirage została rozstrzygnięta wynikiem 16-2, a Train – 16-7. Tak jak powiedział w pomeczowym wywiadzie Kamil Kamiński, zawodnik drużyny Piotra Skowyrskiego, Check-Point grało sztywno, bardzo łatwo można było ich „przeczytać” i w rezultacie „zjedli samych siebie”. Na szczęście większość błędów można zrzucić na stres oraz brak ogrania w turniejach wyższej rangi.
Check-Point ma za sobą kilka lokalnych sukcesów, ale Polska Liga Esportowa to dla nich pierwsza okazja na regularną rywalizację z poważnymi przeciwnikami. Takimi, którzy są nastawieni na międzynarodowe rozgrywki. Mieliśmy więc do czynienia z meczem niespodziewanego zwycięzcy ostatnich kwalifikacji, przeciwko bardziej doświadczonej, odrobinę pogubionej drużynie.
Zawodnicy Check-Point ewidentnie źle weszli w ten mecz, Szybko oddali prowadzenie Izako Boars.
Kiedy już udało się wygrać jedną rundę, następna z powrotem wracała na konto rywala. Takie spotkania wygrać jest naprawdę trudno. Kluczem do zwycięstwa w Counter Strike’u, oprócz umiejętności mechanicznych i strategii, jest też kontrolowanie ekonomii przeciwnika. Nawet na Trainie, gdzie wynik wskazywałby na w miarę wyrównaną rozgrywkę, nie było momentu, w którym Izako Boars czułoby się zagrożone.
Druga mapa zakończyła się bardziej korzystnym wynikiem dla Check-Point. Pięć rund ugranych po stronie terrorystów dawało szansę na zaciętą końcówkę. Niestety, chwilę później drużyna Spider’s Web przegrała rundę pistoletową, a następnie oddała dwa kolejne punkty i zamiast 10-8 na ekranie zobaczyliśmy jednostronne 13-5.
Po jednym spotkaniu daleko mi nadal do wystawienia ostatecznych ocen zawodnikom Check-Point.
Widać, że gracze trenują. Już w kwalifikacjach niektórzy zwracali uwagę na ich zgranie. Teraz ewidentnie tego zabrakło. W tym prostym, przepełnionym stresem stylu gry widzieliśmy kilka ładnych clutchy, granatów oraz wejść na bombside’y. Check-Point w kluczowym momencie wygrało już z Venatores, gwarantując sobie miejsce w rozgrywkach i udowadniając jednocześnie swój potencjał.
Teraz nie pozostało nic innego jak obserwować kolejne mecze Polskiej Ligi Esportowej i czekać na następne spotkania naszych zawodników.