REKLAMA

Nowa aplikacja Nintendo do czatu głosowego jest po prostu żenująca. A w przyszłości będę musiał za nią płacić

Nie wszystkie decyzje Nintendo dotyczące Switcha są dobre. Ich pomysł przeniesienia czatu głosowego do zewnętrznej aplikację dla smartfonów i tabletów od początku wydawał się nieco szalony. Miałem okazję wypróbować to rozwiązanie w praktyce i… cóż, Nintendo Switch Online nie ma większego sensu. Tak po prostu.

19.07.2017 12.51
Nintendo Switch Online - przetestowaliśmy aplikację. Jest absurdalna
REKLAMA
REKLAMA

Wszyscy zainteresowani mogą już pobrać Nintendo Switch Online z Google Play oraz App Store. Aby program zadziałał, wymagana jest rejestracja/logowanie za pomocą konta My Nintendo. Tego samego, z którego korzystacie grając w Super Mario Run, Fire Emblem Heroes czy podczas obsługi Switcha. Niestety, po zalogowaniu okazuje się, że to dopiero wierzchołek góry lodowej produceduralinych problemów.

W założeniach Nintendo Switch Online ma łączyć graczy za pomocą zewnętrznego czatu głosowego. W praktyce tych graczy dzieli.

W przeciwieństwie do takich programów jak TeamSpeak czy Discord, Nintendo Switch Online nie pozwala na swobodną rozmowę znajomych, których łączy pasja do gier wideo. Program Japończyków wspiera czat głosowy, ale jedynie dla graczy posiadających dokładnie tę samą grę i biorących udział w tych samych potyczkach online. Zapomnijcie o możliwości luźnej pogawędki, podczas gdy jeden z was gra w The Legend of Zelda, a drugi jeździ po torach w Mario Kart 8 Deluxe. To niestety tak nie działa.

Aby założyć własny pokój w aplikacji na iPhone’a, najpierw powinienem odpalić Switcha i uruchomić konkretną grę. Na ten moment będzie to Splatoon 2 - jedyny tytuł wspierający infrastrukturę Nintendo Switch Online. Po wejściu do świata gry, muszę stworzyć prywatną rozgrywkę sieciową. Dopiero będąc w lobby mam możliwość utworzenia pokoju dla czatu głosowego w zewnętrznej aplikacji.

Teraz największy idiotyzm - aby moi znajomi dołączyli do czatu, nie wystarczy wysłać im zaproszeń za pomocą Messengera, Twittera czy innej platformy społecznościowej. Goście najpierw muszą uruchomić Switcha i tę samą grę co ja, wejść do tego samego lobby co ja i dopiero wtedy możemy porozmawiać za pośrednictwem czatu głosowego. Idiotyzm. Jeżeli ktoś nie posiada gry Splatoon 2, nie będziemy w stanie się porozumieć. No, będziemy, ale korzystając z Discorda albo TeamSpeaka. Aby dokładnie zarysować, jak męczące jest rozwiązanie Nintendo, stworzyłem listę niezbędnych kroków:

1. Gospodarz uruchamia Switcha.
2. Gospodarz uruchamia grę Splatoon 2
3. Gospodarz wchodzi do lobby prywatnej gry sieciowej Splatoon 2
4. Gospodarz zakłada pokój czatu głosowego w aplikacji smartfonu
5. Gospodarz wysyła zaproszenia do czatu głosowego
6. Goście uruchamiają Switche
7. Goście uruchamiają grę Splatoon 2
8. Goście wchodzą do lobby prywatnej gry sieciowej gospodarza
9. Goście odbierają zaproszenia w aplikacji na smartfonach
10. Gotowe!

Pominięcie któregokolwiek z tych punktów sprawi, że nie będziecie w stanie dołączyć do rozmawiających znajomych. Nie masz gry Splatoon 2? Wypadasz. Nie masz chwilowo dostępu do Switcha? Wypadasz. Nie masz weny na zabawę w Splatoon 2, ale z chęcią porozmawiałbyś z grającymi kumplami? Wypadasz. Wymogi stawiane użytkownikom Nintendo Switch Online są tak wysokie, że aplikacja do czatu głosowego posiada niezwykle zawężoną funkcjonalność. Wyjście na sekundę z sieciowego lobby na Switchu od razu sprawia, że aplikacja wyrzuca cię z pokoju do czatowania. Tyczy się to nawet gospodarza.

To nie koniec dziwnych decyzji Japończyków. Bardzo się zdziwiłem, gdy podczas minimalizacji Nintendo Switch Online i uruchomieniu innej aplikacji… wylogowało mnie z pokoju. Program musi być stale „na wierzchu”, aby pozostać w kontakcie ze znajomymi graczami. To żenujące. Takie rozwiązanie z miejsca dyskwalifikuje dobrą aplikację do komunikacji głosowej.

O dziwo są jednak rzeczy, które Nintendo Switch Online robi bardzo dobrze.

Bardzo, bardzo spodobał mi się pomysł automatycznego podziału na drużyny. Gdy w Splatoon 2 oczekujecie na rozgrywkę w lobby, każdy może rozmawiać z każdym. Jednak jak już dochodzi do starcia na arenie, Nintendo Switch Online dokonuje podziału na dwie grupy głosowe, pokrywające się z podziałem na drużyny w grze wideo. Członkowie jednej ekipy nie słyszą tego, co mówią członkowie drugiej ekipy. Kapitalna sprawa! Po zakończonym starciu wszystko wraca do normy, a zawodnicy obu ekip znowu mogą ze sobą swobodnie rozmawiać.

Bardzo spodobało mi się również to, że Nintendo Switch Online wykracza daleko poza możliwości czatu głosowego. Ten program to potężny kombajn, w obrębie którego mieszczą się pomniejsze aplikacje towarzyszące dla poszczególnych gier. Dla Splatoon 2 jest to SplatNet 2, który pozwala na zadziwiająco wiele. Dzięki aplikacji nie tylko podejrzymy nasze statystyki i postępy, ale również odblokujemy specjalne nagrody oraz zamówimy elitarny ekwipunek.

REKLAMA

Później takie zamówienie odbieramy w grze wideo, oczywiście o ile mamy odpowiednio dużo środków zdobytych podczas sieciowej rozgrywki. Świetnie działa to w praktyce. Natychmiastowo. Bez żadnych błędów. Jestem pod wielkim wrażeniem, jak płynnie udało się połączyć Nintendo obszar aplikacji z obszarem gry wideo. Te dwa środowiska nieustannie się przenikają, robiąc to z zadziwiającą, imponującą wręcz lekkością. Akurat w tym obszarze Nintendo może służyć za przykład do naśladowania. Jeżeli ktokolwiek chce stworzyć aplikację towarzyszącą dla głośnej gry wideo, niech najpierw sprawdzi, jak działa SplatNet 2 dla Splatoon 2.

Niestety, nie zmienia to ogólnego wrażenia dotyczącego czatu głosowego. Nintendo Switch Online to niezwykle restrykcyjny, mało intuicyjny program, który silniej dzieli niż łączy graczy. Tym bardziej chce mi się śmiać, że w 2018 roku możliwość korzystania z tej aplikacji zostanie objęta koniecznością opłacania sieciowego abonamentu, który już teraz istnieje na PlayStation (PS Plus) oraz Xboksie (Live Gold).

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA