Windows 10 S to krok naprzód dla Okienek. Nie wiem tylko, czy nie ostatni
Mój eksperyment zakładający poleganie wyłącznie na Windows 10 S nadal trwa. Chcąc nie chcąc, jestem zmuszony do obserwowania zmian w Sklepie Windows związanych z jego premierą. Zmian na lepsze, choć odbierające szanse Windowsowi na prawdziwą rewolucję.
Microsoft ma poważny problem. Choć nadal jest jedynym naprawdę liczącym się dostawcą platform operacyjnych na PC, to od dwóch dekad nie udało mu się z sukcesem wprowadzić na rynek żadnej nowej platformy uruchomieniowej.
Gdybym miał zgadywać czemu tak się dzieje, wskazałbym za winnego system Windows Vista. Microsoft tak długo pracował nad następcą Windowsa XP, że zapomniał oglądać się na konkurencję. A zanim się zorientował, że twórcy oprogramowania inwestują swój czas i energię na zaspokojenie olbrzymiego popytu na oprogramowanie na iOS-a i Androida, było już za późno.
Reakcją giganta były Windows 8, Windows RT i Windows Phone. Platformy, które nie miały szans na prawdziwy sukces z uwagi na jeden, zasadniczy błąd: tak jak w wielu aspektach skutecznie nadgoniły zaległości za konkurencją – a w niektórych nawet je przegoniły – tak wyalienowały setki milionów użytkowników, które ceniły Windows za to, czym był do tej pory. A więc bycie platformą operacyjną do poważnej pracy.
Windows 10 naprawił wszystkie błędy. Ale, ponownie, na to już za późno.
System Windows 10 znów uczynił peceta fajnym. Zachował większość zalet poprzednika, a więc, między innymi, hybrydowość (nawet ją poszerzając) czy interfejs przewidujący interakcje za pomocą dotyku, jednocześnie przywracając do Windows… no cóż, pracę w oknach.
Problem w tym, że Windows 8.x skutecznie zniechęcił miliony użytkowników Windows do eksperymentowania i dawania szansy nowym rozwiązaniom. Choć Universal Windows Platform nadzorowana przez Sklep Windows daje użytkownikom w zasadzie same korzyści, interfejs Metro skutecznie obrzydził użytkownikom eksperymentowanie. Ci wolą swoje dojrzałe aplikacje Win32 i .NET, bazujące na fundamentach mających już ponad 20 lat.
Microsoft postanowił więc wykonać jeszcze jeden krok. Skoro użytkownicy nie chcą porzucać tego co już znają (a programiści, widząc brak odzewu, ich do tego zmuszać), to może zaoferować im coś, co znają? Tak powstały tak zwane „mosty”, które bardzo ułatwiają przenoszenie aplikacji na iOS, XboxOS, webowych i tych Win32 do Sklepu Windows.
Żadna z powstałych tą metodą nie spełnia założeń Universal Windows Platform.
Wraz z premierą Windows 10 S, tych „pomostowych” aplikacji zaczęło przybywać w Sklepie Windows.
Widzę to w zasadzie na co dzień. Nie jest jasne czy Surface Laptop i inne komputery z Windows 10 S odniosą sukces. Na pewno jednak pojawi ich się sporo w sklepach, na wszystkich półkach cenowych. Szczególnie tych niższych. Można więc zakładać, że przynajmniej początkowo znajdą wielu nabywców.
To w połączeniu z łatwością dostania się do Sklepu Windows powoduje, że aplikacji od ważnych twórców przybywa. Mamy już Office’a, Evernote’a, Spotify, niedługo iTunes, Photoshop Elements… nawet stareńki IfranView w końcu się pojawił. Żadna z nich nie jest aplikacją UWP. To aplikacje Win32 opakowane w kontener UWP. A więc mogące mieć aktywne kafelki czy korzystać z Centrum akcji i które są od systemu izolowane, co zapewnia jego maksymalną higienę. Nie korzystają jednak z nowoczesnego interfejsu, nie mają wielu trybów pracy w zależności od trybu energetycznego czy wielu innych cech, jakie mogą mieć nowoczesne aplikacje UWP.
Ten sukces Sklepu Windows oznacza dalsze opóźnianie rozwoju Windows 10.
Windows 10 S działa, Sklep Windows z dnia na dzień wypełnia się coraz bogatszą ofertą oprogramowania. To dobrze, bowiem poleganie wyłącznie na systemowych instalatorach i kontenerach dla aplikacji oznacza, że system będzie nieporównywalnie bardziej bezpieczny, stabilny i bezawaryjny.
To jednak oznacza, że nadal będziemy tkwić w technologii, która ma dwie dekady. Która, rzecz jasna, jest nadal rozwijana, ale która ma zbyt archaiczne fundamenty by przeskoczyć niektóre z barier. Na razie żaden z twórców oprogramowania z okazji Windows 10 S nie zdecydował się przepisać swojej aplikacji na „prawdziwe” UWP. Wszyscy korzystają z półśrodka, który sam Microsoft im bardzo ochoczo wręczył.
Krok naprzód, tyle że kto wie czy nie ostatni.