Czy na pewno mówimy o "zabójcy flagowców"? OnePlus 5 rozczarowuje pierwszych użytkowników
OnePlus 5 był smartfonem, na który z niecierpliwością czekali wszyscy fani nowych technologii. Okazuje się jednak, że smartfon ten nie jest tak dobry, jak mogło się wydawać. Pod wieloma względami rozczarowuje on użytkowników, którzy oczekiwali sprzętu z absolutnie najwyższej półki.
OnePlus 5 jest bezczelną kopią iPhone’a 7 Plus.
Na łamach Spider’s Web pisał już o tym Piotr Grabiec, mi wystarczy powtórzyć jego słowa. Chińczycy zachowali się skrajnie niepoważnie. Na prezentacji opowiadali o dziesiątkach zupełnie różnych prototypów nowego urządzenia, a potem… wydali sprzęt, który wygląda niemal identycznie, jak sztandarowy smartfon Apple.
Co mi po najlepszej możliwej specyfikacji, skoro wstydziłbym się wyjść z tym smartfonem na miasto? Entuzjaści technologiczni na pewno byliby pod wrażeniem nowego OnePlus 5, ale stanowią oni kilka, może kilkanaście procent wszystkich ludzi. Zdecydowana większość spotykających się ze mną osób myślałaby, że przez oszczędność kupiłem podróbkę iPhone’a i staram się nią szpanować.
OnePlus 5 oszukuje (rzekomo) w testach syntetycznych.
Ekipa XDA odkryła, że OnePlus 5 ma mechanizm, który dba o zachowanie najwyższej możliwej wydajności podczas uruchamiania testów syntetycznych. Gdy wykrywa on, że uruchomiony jest jeden z popularnych benchmarków, podwyższa on wydajność procesora. A konkretnie, dba o to, by taktowanie rdzeni procesora nie spadało poniżej 1,9 GHz. Wówczas rdzenie pracują z maksymalną częstotliwością przez 95 proc. czasu pracy. W innych przypadkach procesor pracuje z takim taktowaniem przez 24,4 proc. czasu.
Producent wysłał nam oświadczenie, w którym tłumaczy zastosowanie tego mechanizmu. W jego opinii nie ma tu mowy o oszustwie, ponieważ procesor nie został w żaden sposób podkręcony. OnePlus sprawił tylko, że użytkownicy mogą wykorzystać jego pełen potencjał. Szkoda tylko, że mogą to zrobić wyłącznie w programach do badania wydajności urządzenia mobilnego, a nie na przykład w wymagających grach. Sytuacja ta jednak mnie nie zaskakuje, ponieważ
OnePlus 5 ma ekran identyczny do poprzednika.
Społeczność XDA donosi też, że w nowym smartfonie zastosowano ten wyświetlacz Samsung S6E3FA5. Jest to ten sam ekran, co w modelu OnePlus 3T. Producent poprawił wyłącznie jego kalibrację i… to by było na tyle. Nie zmieniła się jego maksymalna jasność, nie poprawiono też jego rozdzielczości. Nadal jest to wyświetlacz wykonany w technologii PenTile, czyli o matrycy RGBG.
Składa się ona z dwóch rodzajów pikseli ułożonych naprzemiennie. Jeden z nich jest składa się z czerwonego i zielonego subpiksela, zaś drugi z niebieskiego i zielonego. Oznacza to, że subpiksele w każdym pikseli są większe. Z tego powodu standardowy wyświetlacz RGB jest bardziej szczegółowy od matrycy RGBG o takiej samej rozdzielczości. Obecność takiego ekranu w telefonie z najwyższej półki może irytować.
OnePlus 5 nie ma najlepszego aparatu.
Wielu użytkowników narzeka na to, że OnePlus 5 nie ma w swoim aparacie optycznej stabilizacji obrazu. To faktycznie spory brak w urządzeniu, które ma być najlepszym smartfonem na rynku. Dodatkowo okazało się, że podwójny aparat w tym urządzeniu nie jest fizycznym, dwukrotnym zoomem. Optyczne powiększenie wynosi 1,6x, a resztę powiększa technologia SmartCapture, która prawdopodobnie jest najzwyklejszym zoomem cyfrowym, kadrowaniem. Jest to zatem rozwiązanie zdecydowanie gorsze, niż to zastosowane w Huawei P10 lub iPhone 7 Plus.
Czy to wszystko oznacza, że OnePlus 5 jest smartfonem złym?
Broń Boże. Niemniej jednak urządzenie to może rozczarować wiele osób, które spodziewały się bezkompromisowego sprzętu, który nie będzie miał żadnych wad. O tym, jaki naprawdę jest OnePlus 5, przekonamy się już niebawem.
NIebawem smartfon dotrze do naszej redakcji. Wtedy rozpoczniemy jego dokładne testy i sami sprawdzimy, czy faktycznie zasługuje on na miano zabójcy tegorocznych flagowców.