Microsoft wchodzi na pole poważnej fotografii. I robi to z przytupem
Firma Microsoft stworzyła zakrzywioną matrycę, która ma ambicje, by zrewolucjonizować świat foto.
Microsoft nie jest firmą stricte fotograficzną, ale ma spore doświadczenie w kwestii cyfrowego obrazowania. To w końcu oni stworzyli Kinecta, czy Holo Lens. Teraz gigant świata IT jeszcze mocniej wkracza na arenę fotografii, wraz ze swoim nowym wynalazkiem.
Microsoft stworzył zakrzywioną matrycę, która ma być przełomem w świecie fotografii. W teorii brzmi to dobrze, lecz w praktyce podobne rozwiązanie testowało już Sony. Niestety, z mizernym skutkiem.
Zakrzywione ekrany, zakrzywione matryce… Czy to nie poszło odrobinę za daleko?
O ile zakrzywione ekrany pełnią głównie funkcję wizualną, tak zakrzywienie matrycy aparatu jest pomysłem, który może zauważalnie podnieść jakość zdjęć, a zwłaszcza ich ostrość w rogach. Dlaczego?
Bierze się to z faktu, że soczewki obiektywu nie są płaskie. Kiedy światło przechodzi przez obiektyw, musi pokonać dłuższą drogę do krawędzi matrycy, niż do jej środka. Producenci optyki od dekad walczą z tym problemem, osiągając duże sukcesy. Dziś istnieją już specjalne typy soczewek i wyspecjalizowane rodzaje szkła, które niwelują właściwie każdą wadę optyczną.
Generuje to jednak inny problem. Obiektywy mają coraz więcej nietypowych soczewek i są coraz bardziej skomplikowane, przez co stają się coraz większe i droższe. W dobie fotografii mobilnej i miniaturyzacji aparatów nie jest to pożądane rozwiązanie.
Dzięki zakrzywionej matrycy obiektywy będą mogły być mniejsze i lżejsze, a jednocześnie ostrzejsze.
Zakrzywiona matryca wyeliminowałaby cały szereg problemów, które dziś muszą być rozwiązywane na poziomie soczewek obiektywu. Kierunek obrany przez Microsoft jest więc słuszny. Co więcej, matryca cechuje się bardzo przyzwoitą jakością obrazowania.
Microsoft w kwestii jakości porównuje swoje rozwiązanie do Canona 1DS Mark III. Flagowa „jednocyfrówka” Canona robi wrażenie… do czasu, aż zdamy sobie sprawę, że to sprzęt sprzed 10 lat. Z drugiej strony, matryca Microsoftu ma przekątną 1/2.3 cala, a więc jest to rozmiar smartfonowy.
Jeśli smartfon ma robić takie zdjęcia, jak pełnoklatkowa lustrzanka (nawet sprzed 10 lat), to jestem na tak.
Microsoft nie jest pierwszy. Nad tą samą technologią pracowali już wielcy świata foto: Nikon, Canon i Sony.
Zarówno Nikon jak i Canon mają opatentowane rozwiązania na zakrzywione matryce. Największe sukcesy na tym polu ma jednak Sony, które już w 2014 roku było gotowe na masową produkcję takich sensorów. Spekulowało się wtedy, że trafią one do następcy pełnoklatkowego kompaktu Sony RX1.
Co wyszło w praktyce? Jedno wielkie rozczarowanie. Zakrzywiona matryca pojawiła się w aparacie Sony KW1, czyli dziwnym eksperymencie skierowanym do fanów selfie. Od tego czasu słuch o zakrzywionych matrycach zaginął.
Nie chcę się wymądrzać i zakładać z góry, że rozwiązanie Microsoftu jest skazane na porażkę. Ta firma już nie raz mnie zaskoczyła. Obawiam się jednak, że skoro zakrzywionej matrycy nie podołała firma Sony, Microsoftowi tym bardziej się to nie uda. Sony jest w końcu prawdziwym weteranem, jeśli chodzi o sensory światłoczułe, a dziś kontroluje już 50 proc. (!) wartości tego rynku.
Kto wie, może podobne rozwiązanie wcale nie trafi do aparatu.
Myśląc o matrycy automatycznie zakładamy, że trafi ona do aparatu konsumenckiego. Może się jednak okazać, że to rozwiązanie znajdzie zastosowanie na bardziej specjalistycznych rynkach, np. w medycynie lub w wojsku. Tak czy inaczej, nie zapowiada się na to, żeby efekty tej technologii trafiły na rynek wkrótce.