Ta gra nie ma żadnego odpowiednika, żadnej konkurencji. Destiny 2 – pierwsze wrażenia Spider’s Web
W momencie gdy czytacie ten tekst, wracam z pierwszego pokazu dla prasy gry Destiny 2. Wracam będąc pod dużym wrażeniem tego, co zaprezentowało studio Bungie. Ta gra nie ma odpowiednika, nie ma żadnej konkurencji. Tylko czy będzie równie dobra jako całość, co w zademonstrowanych nam fragmentach?
Wiemy już „wszystko” o Destiny 2. Nie tylko widzieliśmy promocyjne materiały wideo, ale również zaproszeni przez Activision do Los Angeles przedstawiciele mediów mogli doświadczyć kilku fragmentów gry kontrolując ją za pomocą pada i – po raz pierwszy w historii Destiny – również za pomocą myszki i klawiatury. Fragmentów bardzo skromnych. Jedna mapa otwierająca, jedna na Strike i jedna na tryb PvP. Mogliśmy pograć na PlayStation 4 Pro i na całkiem wypasionych pecetach.
Gra pojawi się w sprzedaży ósmego września. Latem mają zostać uruchomione jej publiczne beta-testy. Gra będzie dostępna na Windows poprzez Battle.net, na PlayStation 4 i PlayStation 4 Pro (zaoferuje tu wyższą rozdzielczość), na Xbox One / Xbox One S oraz… coś ma być ciekawego z Xbox One „Scorpio”, choć twórcy na razie nie chcą o tym mówić. Jakiś czas po premierze mają pojawić się dwa duże dodatki DLC.
No ale dobra, dość tego wstępu. Czas porozmawiać o tym, jaka ta gra właściwie jest.
Destiny 2 to „nowe otwarcie”.
A to oznacza, że nie trzeba będzie znać doskonale pierwszej części, by móc cieszyć się sequelem. Nie tylko z uwagi na nową fabułę, ale też na samą mechanikę. Pierwsza część Destiny miała wysoki próg wejścia, trzeba było dużo, dużo eksperymentować i czytać o grze, by zrozumieć wszystkie rządzące nią prawidła. Destiny 2 ma być „easy to get into, hard to master”, a więc nie będzie to uproszczona wersja gry która uraziłaby fanów, ale też będzie w sposób zrozumiały dla graczy prezentowała mechanizmy które ją definiują.
Gra ma być pełna „filmowości”. Twórcy obiecują, że sequel będzie zawierał dużo więcej elementów narracyjnych i „głębokiej historii”. Gra ma powodować, że będziemy się interesować czymś więcej, niż tylko „lootem”, a więc nagrodami za pokonywanie kolejnych wyzwań. Mamy być zaintrygowani losami rzekomo bardzo ciekawych postaci, mamy być nakręcani na eksplorację i zwiedzanie świata gry.
Zupełnie nowe PvP. Nie wszyscy będą zachwyceni zbudowanym od nowa Crucible.
Crucible w Destiny 2 jest napisane w zasadzie zupełnie od nowa. I w pewnym sensie jest bardziej ograniczone od tego z poprzedniej gry. Jedyny dostępne bitwy to 4 na 4. A to oznacza, że niektóre tryby z Destiny albo znikają, albo też zostaną przebudowane tak, by uwzględnić powyższy limit.
Nowy tryb Countdown który ogrywałem, polegający na naprzemiennej obronie dwóch stref przed wysadzeniem i próbie podłożenia ładunków wybuchowych w tych miejscach zdecydowanie był bardzo grywalny. Mapa została zaprojektowana tak, by przy tej liczbie graczy było zarówno dynamicznie, jak i taktycznie. Ciężko mi jednak oceniać tę decyzję na podstawie dwóch 10-minutowych meczy na jednej i tej samej mapie. Całość przypominała mi nieco… połączenie Counter-Strike’a i Overwatcha. Z pierwszej gry zaczerpnięto walory taktyczne, z drugiej zaś (no i oczywiście z pierwszej części Destiny) specjalne umiejętności i zręcznościowy styl pojedynków.
Otwarty świat Destiny 2 ma się nam nie (z)nudzić. Pojawią się cztery nowe światy.
Destiny 2 ma być największą grą w historii Bungie pod każdym względem. W szczególności jeśli chodzi o rozmiar świata i tego, co można w nim robić. Podczas zwykłej eksploracji napotkamy na naszej drodze NPC-ów oferujących Przygody (czyli takie poboczne questy). Owe przygody to poszukiwanie skarbów w wyznaczonych miejscach na mapie, czy też odkrywanie Utraconych Sektorów, w których czekać na nas będą skrzynia ze skarbami i boss dzierżący do niej klucz.
Wszystkie aktywności na danym świecie będzie można uruchomić z jego powierzchni, nie trzeba będzie udawać się na orbitę. Co ciekawe, do tego należy otwarcie Directora celem przeniesienia się na inną planetę.
No i pojawią się też cztery nowe światy: Tytan, Io, Nessus i ziemska Strefa Europejska. W trybie Strike udało mi się pograć na powierzchni Nessusa. W momencie gdy piszę ten tekst na serwer wysyła się nagranie z rozgrywki, jednak hotelowe Wi-Fi powoduje, że na koniec wysyłki będę musiał jeszcze poczekać parę godzin. Nessus wygląda świetnie, jest pełen szczegółów, pięknych krajobrazów i dobrze zaprojektowanych lokacji. A przynajmniej w tej jednej kooperatywnej misji.
Klany już nie tylko poza grą. Destiny 2 będzie je oficjalnie obsługiwać!
Jak założyć klan w Destiny? Cóż, w zasadzie to… jak chcesz, bo gra nie przewiduje takiej możliwości i musisz to robić poza nią, wykorzystując witrynę internetową Bungie. Na szczęście „dwójka” nadrabia zaległości i wprowadza natywną obsługę klanów. Służy to dwóm celom. Pierwszy, dość oczywisty, gra ułatwi wspólną zabawę, pozwoli na wspólne levelowanie i „kilka niespodzianek”, o których Bungie na razie nie chce opowiadać.
Klany to również paradoksalnie korzyść dla tych, co przemierzają grę zazwyczaj samotnie. Jak się okazuje, ponad 50 proc. graczy pierwszego Destiny na oczy nie widziało Raidów czy trybu Nightfall, a więc jednych z najbardziej satysfakcjonujących elementów w grze. Mechanizm Guided Games pozwoli takim graczom na tymczasowe dołączenie do wybranego klanu celem wsparcia go w tych najtrudniejszych misjach w zamian za szansę uczestnictwa w tych misjach, normalnie dla samotnika niedostępnych.
Nowe Supermożliwości i system broni napisany w zasadzie od nowa. Tym razem nie mamy się czego obawiać.
Zmiany w PvP są dość kontrowersyjne, ale nowy system broni spodobał mi się od razu jak tylko zacząłem grać w Destiny 2. Znika podział na główną, dodatkową i ciężką klasę broni. Zamiast tego mamy podział na bronie kinetyczne, energetyczne i siłowe (kinetic, energy, power). Te ostatnie to karabiny snajperskie, fuzyjne, działa obrotowe czy granatniki.
Pojawią się też nowe supermożliwości. Wszystkich na razie nie znamy, ale warto wskazać Dawnblade dla Warlocka, czyli możliwość ataku mieczem z góry powalającym kilku przeciwników na raz. Sentinel dla Titana to coś w stylu tarczy Kapitana Ameryki a Arcstrider Super to coś w stylu potężnego kija aikido. Niestety, nie miałem okazji wypróbować żadnej z nich.
Najlepsza wersja Destiny 2 to prawdopodobnie wersja na PC. Nielimitowane klatki na sekundę, 4K i Battle.net.
Co prawda wszystko mogą zrujnować liche zabezpieczenia przed oszustami czy problemy techniczne z grą, ale przy założeniu że Bungie upora się z tymi zagrożeniami, to zdecydowanie ta wersja gry będzie najbardziej rozbudowana technicznie. Choć jej premiera ma się odbyć „nieco później” od wersji konsolowej.
Pecetowa wersja będzie w pełni zintegrowana z platformą Battle.net Blizzarda, dokładnie w ten sam sposób, jak obecne już w niej inne gry. Destiny 2 na komputerach PC obsugiwać będzie rozdzielczość 4K, klatkaż nie będzie limitowany, będzie też można modyfikować FOV oraz wykorzystywać monitory o proporcjach 21:9.
Spędziłem 10 minut z wersją na PC i wyglądało to po prostu zjawiskowo. Co prawda wersja gry którą się bawiłem nie obsługiwała z jakichś względów szczegółowości graficznej wyższej niż „medium”, ale za to grałem w 4K przy płynności, na oko, 60 klatek na sekundę i wersja na PS4 Pro nie umywa się do tej pecetowej.
Ale to nie wszystko!
Jak już wspominałem wyżej, staram się wysłać używając hotelowego Wi-Fi w Los Angeles ponad 10 GB materiału wideo. To niestety potrwa jeszcze kilka godzin plus montaż. Możecie się jednak spodziewać publikacji na Spider’s Web TV dwóch materiałów nagranych na PlayStation 4 Pro. Jednego z misji typu Strike, drugiego z meczu PvP. Oprócz tego… a zresztą, przekonacie się sami, po co psuć niespodziankę!