REKLAMA

To dzięki Polakom Intel Extreme Masters wygląda dzisiaj tak imponująco

Doskonale pamiętam wyjazd na pierwszą edycję Intel Extreme Masters w Katowicach. Wtedy jeszcze finały nie odbywały się w Polsce, więc cała impreza miała miejsce w styczniu. Było zimno, szaro i wiało. Czyli typowy, polski początek roku, który nie nastraja zbyt pozytywnie do podróży.

04.03.2017 09.45
esl facebook
REKLAMA
REKLAMA

Pierwsza polska edycja Intel Extreme Masters była wielką niewiadomą.

Wsiadając w tych pięknych okolicznościach przyrody z innymi dziennikarzami do autokaru, który miał zawieźć nas do Katowic nikt nie wiedział, czego się spodziewać. Pamiętam nawet te wszystkie heheszki rzucane przez branżę w stylu “hehe, no jak można oglądać jak grają w gry, no przecież to głupie”.

Dzisiaj wielu z tych żartownisiów nie tylko przekonało się do oglądania e-sportu - wielu ma swoją ulubioną drużynę i kojarzy sporo zawodników po ich ksywkach. Ta zmiana myślenia ma wiele wspólnego właśnie z IEM-em i Katowicami.

Pierwsza edycja, chociaż brzmi to absurdalnie, kiedy pisze się o imprezie w katowickim Spodku, który jest ogromnym obiektem sportowym, miała charakter dość… kameralny. ESL i Intel, nie spodziewając się wielkich tłumów, przygotowali niewielką część trybun do imprezy, bojąc się, że będą one świecić pustkami.

Nic takiego nie miało miejsca.

Okazało się, że Polacy tak tłumnie pojawili się pod katowickim Spodkiem, który wtedy ze względu na przepisy przeciwpożarowe mógł pomieścić “tylko” 10 tys. osób, że sporo ludzi musiało czekać na swoją kolej do wejścia przez kilka godzin. Na tym mrozie!

Wyobraźcie sobie ten surrealistyczny widok: zimno, wieje, kilkaset osób ogląda mecz w League of Legends na wielkim telebimie powieszonym na kondygnacji Spodka. Do tego większość z widzów zbita jest wokół postawionych przez miasto koksowników - aparatury, która kojarzy się raczej z poprzednią epoką, niż z graniem o duże pieniądze w gry komputerowe.

Natomiast ci, którzy dostali się do środka nie oszczędzali gardeł podczas rozgrywek. Polska publika zachowywała się wtedy iście oskarowo. Bezustanne skandowanie, brawa za każdą dobrą zagrywkę, okrzyki tak głośne, że przez kilka następnych dni po IEM-ie chodziłem lekko przygłuchy - nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego na żywo.

Nie wierzycie? Podam przykład: podczas powyższej akcji xPeke (niecierpliwi niech zaczną od 1:50), Polacy podnieśli taki wrzask (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), że odbywający się w tym samym czasie mecz w Starcrafta został zatrzymany, bo wibracje stanowisk graczy, wywołane przez hałas były zbyt dekoncentrujące. Komentatorzy nie wiedzieli jak to skomentować.

Lubię myśleć, że to właśnie w tym momencie Polacy przenieśli finały Intel Extreme Masters do Katowic.

Zresztą nie tylko ja byłem pod wrażeniem widzów. Rok 2013 był pierwszą i zarazem ostatnią jak dotąd edycją Intel Extreme Masters w Katowicach, która nie była finałem całego sezonu. Nasz doping zrobił na przedstawicielach Intela i ESL tak duże wrażenie, że od 2014 r. rozgrywki w katowickim Spodku są zwieńczeniem całego sezonu. No i odbywają się w marcu, dzięki czemu pod Spodkiem jest znacznie cieplej. Chociaż koksowniki nadal się przydają.

Zainteresowanie Polaków e-sportem okazało się być tak duże, że naszym krajem zainteresowali się inni organizatorzy takich imprez. Mówię tu chociażby o finałach World of Tanks rozgrywanych w Warszawie, czy o finałach EU LCS w League of Legends, które odbyły się w zeszłym roku w Krakowie. Gdyby nie ten “ryzyk-fizyk” z pierwszym IEM-em, kalendarz polskich imprez e-sportowych mógłby wyglądać zupełnie inaczej.

Entuzjazm polskich widzów jest tak duży, że kiedy dowiedziałem się z oficjalnej informacji prasowej o tym, że w tym roku IEM zostanie podzielony na dwa weekendy w najmniejszym stopniu nie obawiałem się o frekwencję. Bardziej zastanawiało mnie to, ile osób postanowi odwiedzić Katowice dwukrotnie. Obstawiam, że sporo.

Co będzie dalej z Intel Extreme Masters?

Żeby nie było: nie wróżę żadnej katastrofy tej imprezie. Po prostu zastanawiam się, jak wyglądać będzie ona za rok. E-sport nie lubi stać w miejscu. To zjawisko wciąż ewoluuje - pojawiają się nowe gry, starsze tytuły tracą popularność, zmieniają się zainteresowania publiczności.

W 2013 r. rozgrywki w Counter-Strike odbywały się na mikroskopijnej scenie, wciśniętej gdzieś między stoiska wystawców, a teraz? Teraz CS:GO może pochwalić się w Polsce taką samą popularnością, jak League of Legends. Jeśli nie większą. Nie mam żadnej konkretnej propozycji w tym miejscu, jestem jednak pewien, że Intel za jakiś czas postanowi znów nieco odświeżyć formułę swojej imprezy.

A tymczasem namawiam do przybycia na drugi weekend tegorocznych finałów. Takie wydarzenie trzeba zobaczyć na własne oczy. A jeśli ktoś akurat nie może, zawsze pozostaje nasza relacja na żywo i oglądanie gier na oficjalnej stronie imprezy. Starcraft 2 zaczyna się o 12:00, CS:GO 35 minut później. Oglądając mecze z domu nie zapomnijcie zamówić pizzy.

REKLAMA

Zobacz: Najlepsze COSPLAYE na IEM 2017

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA