REKLAMA

Facebook wypowiedział wojnę fake news w Europie. Pytanie brzmi: kiedy Polska?

Po Niemczech kolej na Francję. Facebook wdroży w kolejnym kraju raportowanie fałszywych treści. Ma to związek ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi.

Facebook pozwoli zgłaszać fałszywe newsy w kolejnym kraju
REKLAMA
REKLAMA

O tym, że fałszywe informacje mogą mieć wpływ na decyzje wyborców dyskutuje się od dawna. Publiczna debata zyskała na sile po kampanii w Stanach Zjednoczonych. W tym kontekście dostało się również sieciom społecznościowym, przede wszystkim Facebookowi. To dlatego Mark Zuckerberg postanowił pójść na wojnę z fake newsami, jak określa się w zagranicznych mediach nieprawdziwe wiadomości czy dezinformację. Pierwszym krajem, w którym testowano specjalne rozwiązania były oczywiście Stany Zjednoczone.

W połowie stycznia Facebook ogłosił, że udostępni niemieckim użytkownikom mechanizm zgłaszania nieprawdziwych informacji. W poniedziałek przedstawiciele serwisu zapowiedzieli wdrożenie analogicznego systemu we Francji. Oczywiście Facebook nie zamierza iść na wojnę w pojedynkę. Wezmą w niej udział tacy francuscy wydawcy, jak Agence France Presse, BFM TV, "L'Express," "Le Monde".

Mechanizm raportowania fałszywych informacji ma być bardzo prosty. Działać będzie na podobnej zasadzie, jak zgłaszanie innych rodzajów "niewłaściwych" treści. Nieprawdziwe informacje będą odpowiednio oznaczane i stracą priorytet w aktualnościach.

Dlaczego Facebook decyduje się na wdrożenie systemu właśnie teraz?

23 kwietnia odbędzie się we Francji pierwsza tura wyborów prezydenckich. Liderką sondaży jest szefowa Frontu Narodowego, znana ze swego eurosceptycyzmu Marine Le Pen. To kandydatka, która głośno mówi i o wystąpieniu Francji z NATO, i referendum w sprawie Frexitu. Na drugim miejscu według badania zleconego przez "Le Figaro" znalazł się były premier Francji, Francois Fillon. Na trzecim pojawił się niespełna 40-letni Emmanuel Macron. O ile zwycięstwo w Le Pen w pierwszej turze jest bardzo prawdopodobne, według sondaży w drugiej turze szefowa Frontu Narodowego może przegrać z obydwoma głównymi rywalami.

Sytuacja w Niemczech jest nieco inna. Wybory parlamentarne u naszych zachodnich sąsiadów odbędą się we wrześniu. Angela Merkel zamierza ubiegać się po raz czwarty o fotel kanclerza. Póki co głównym przeciwnikiem na drodze do celu może być dla tej polityk były przewodniczący Parlamentu Europejskiego i polityk SPD, Martin Schulz. Istotny będzie też wynik eurosceptycznej i antyimgranckiej partii Alternative für Deutschland. Na jej czele stoi Björn Höcke. Zasłynął on niedawno wypowiedzią, w której nazwał berliński pomnik holocaustu "pomnikiem hańby". Zdaniem przewodniczącego AfD, niemiecka historia jest "wyśmiewana" i "obsmarowywana". Ugrupowanie cieszy się w ostatnich miesiącach poparciem na poziomie 10-12 proc.

REKLAMA

Fałszywe informacje mogą wpłynąć na wynik wyborów?

Póki co trudno oszacować wpływ fałszywych informacji w sieci na wynik wyborów. Wiadomo jednak, jak działa ten mechanizm. Podczas kampanii w USA pojawiły się choćby nieprawdziwe informacje o poparciu dla Donalda Trumpa ze strony papieża Franciszka. Viralowo rozprzestrzeniały się "wiadomości" o tajemniczej śmierci lekarza Hillary Clinton czy funkcjonariusza Federalnego Biura Śledczego, który miał mieć związek z wyciekiem maili z Partii Demokratycznej. O tym, że temat traktowany jest przez polityków śmiertelnie poważnie świadczyć może choćby zeszłoroczne wystąpienie Angeli Merkel w Bundestagu, w którym kanclerz zwracała uwagę na tego typu zagrożenie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA