Test robota Narwal Flow. Jest przełom, rolka taśmowa musi być nowym standardem
Narwal Flow to pierwszy robot sprzątający w moim mieszkaniu z przesuwaną na boki rolką taśmową mopującą. To świeże, innowacyjne rozwiązanie powinno być nowym standardem oraz punktem odniesienia dla pozostałych producentów.

Tego wcześniej nie było. Inżynierowie marki Narwal opracowali nowe rozwiązanie, gwarantujące im miejsce w annałach domowej robotyzacji. Dzięki unikalnemu podejściu do elementu mopującego, Narwal Flow myje podłogi lepiej niż jakikolwiek inny robot, a testowałem ich już ze dwa tuziny.
Inżynierowie marki Narwal rozbili bank. Rozciągliwa, rolka taśmowa z mechanizmem nacisku powinna być nowym standardem.
Na pierwszy rzut oka, po obróceniu robota na grzbiet, rolka taśmowa wygląda jak klasyczna tacka mopująca. Dopiero po jej wyjęciu widzimy, że to kompletnie inny mechanizm. Mamy do czynienia z bardzo krótką linią taśmową, działającą na podobnej zasadzie, co taśmociągi w wielkich fabrykach. Na taśmę nałożono wyjmowaną, materiałową nakładkę mopującą.
Dzięki możliwości rozciągania rolka taśmowa pozwala wywierać znacznie większy nacisk na podłogę niż talerze mopujące czy tradycyjne tacki. Jest to możliwe, ponieważ tylko pewna część całej rolki dotyka podłoża, dzięki czemu nie spowalnia ona robota, mimo docisku do płytek i paneli. W modelu Narwal Flow nacisk wynosi 12 niutonów, co jest równoważne masie 1,22 kg. Pozwala to robotowi podjąć realną walkę z takimi plamami jak zeschnięty ketchup.
Owa walka jest skuteczna, ponieważ obok rolki taśmowej znajduje się kilkanaście dysz, cały czas namaczających materiał czystą wodą z detergentem, ze zbiornika w robocie. Woda jest gorąca, utrzymywana w temperaturze 45 - 60 stopni. Po przeciwnej stronie dysz są natomiast skrobaczki, oczyszczające materiał rolki z wody brudnej oraz nieczystości. Na to znalazł się osobny zbiornik w robocie. Mamy więc kompleksowe rozwiązanie, bezpośrednio w robocie, bez konieczności czyszczenia materiału w stacji dokującej.


Zdarza się jednak, że Narwal Flow zjedzie to stacji, na generalne pranie rolki taśmowej połączone z oddaniem brudnej wody do większego zbiornika. Wtedy materiał mopujący może być myty gorącą wodą o temperaturze aż 80 stopni, o ile algorytmy oprogramowania uznają, że jest taka potrzeba. Jednak dzięki małym pojemnikom wewnątrz samego robota, Flow zjeżdża do pit stopu znacznie rzadziej niż inne roboty z funkcją mopowania. Co za tym idzie, szybciej sprząta mieszkanie.
Teraz najlepsze: mechanizm rolki taśmowej wysuwa się na boki w zakresie kilkunastu cm. Kapitalnie to działa i wygląda.
Narwal Flow potrafi wysunąć szynę mopującą mocno w lewo lub w prawo, w zależności od sytuacji. Dzięki temu materiał mopujący o dużym nacisku myje podłogi tam, gdzie inne roboty nie mają szansy dotrzeć. Flow w czasie rzeczywistym przesuwa szynę lewo-prawo, co wygląda cholernie futurystycznie. Aż trudno oderwać wzrok. Decyzje maszyny są błyskawiczne, robot w mgnieniu oka dopasowuje szynę np. do tego, od której strony mija nogę stołu czy szafę w sypialni.
Jestem pod OGROMNYM wrażeniem, jak precyzyjnie robot manewruje szyną. Taki wystający element mógłby przecież obijać się o meble, nogi krzeseł i framugi, zostawiać permanentne uszkodzenia. Jednak podczas trzech tygodni testów Narwal Flow zawsze zachowywał ten ledwo widoczny skrawek przestrzeni, oddzielający jego szynę od pionowej krawędzi. Oprogramowanie jest pod tym względem świetnie dopracowane.


Gdyby tego było mało, Narwal Flow potrafi też kompletnie podnieść mechanizm szyny, np. po wjeździe na dywan, aby go nie namaczać. Albo kiedy poprosimy go wyłącznie o odkurzanie. W przypadku dywanów inżynierowie zrobili coś kapitalnego: wraz z podniesieniem szyny mopującej opuszczona zostaje osłona głównej rolki z otworem ssącym. Dzięki temu Narwal Flow zasysa nieczystości dywanu z gigantyczną mocą 22000 paskali, pożerając okruszki, pyłki i kurz schowane głębiej we włosiu. Robot robi to samodzielnie, automatycznie rozpoznając dywany. Rasowy transformer.
Efekt? Moje podłogi nigdy nie były czystsze, a moje dywany lepiej odkurzone. Tak, wiem jak to brzmi…
Wiem, że w sieci możecie przeczytać masę buńczucznych zdań o tym, jak to dany robot najlepiej mopuje czy odkurza. Niestety, zazwyczaj pisanych mocno na wyrost. Jednak w przypadku modelu Narwal Flow naprawdę mamy do czynienia z kolejnym kamieniem milowym. Następnym przełomem. Przetestowałem dla Spider’s Web wiele robotów i serio – nigdy nie miałem tak czystych, lśniących podłóg. Rolka taśmowa robi robotę.
Z mojego doświadczenia wynika, że najbliżej czystości oferowanej przez Narwal Flow są modele z wysuwanym tylnym ramieniem z talerzem wirującym. Czyli modele z absolutnie topowej półki. Narwal Flow jest tańszy od wielu z nich, a przy okazji skuteczniejszy, przynajmniej jeśli chodzi o mopowanie.


Zachwycam się rolką taśmową, ale nie chciałbym, aby w cieniu pozostał drugi GIGANTYCZNY atut tego robota: czyszczenie dywanów. Pomysł na opuszczaną osłonę głównej rolki i otworu ssącego okazuje się strzałem w dziesiątkę. Taka odizolowana przestrzeń ssąca sprawia, że Flow połyka nieczystości, które były kompletnie poza zasięgiem innych robotów. Także odczuwalnie droższych. Narwal Flow robi rewelacyjne wrażenie na dywanach. Też na tych najgorszych, z bardzo grubym włosiem.
Największe obawy miałem o wjazdy pod łóżko i bieżnię. Narwal Flow to bowiem całkiem wysoki robot.
Ruchoma szyna mopująca z funkcją podnoszenia/opuszczania. Opuszczana osłona otworu ssącego. Hydraulika umożliwiająca pokonywanie progów o wysokości 3 cm (łączonych na 4 cm). Dodatkowe tylne kółeczko zwiększające zwrotność. To wszystko elementy, przez które Narwal Flow jest odczuwalnie wyższy (9,7 cm) od typowego robota. Nawet mimo braku wieży LIDAR. Zamiast niej, LIDAR znajduje się z tyłu.
Obawiałem się, że wysoki robot nie wjedzie mi pod łóżko, bieżnię czy kaloryfer. W praktyce Narwal Flow zdobył wszystkie te trzy miejsca. Chociaż przyznaję – pod kaloryferem robi się czasem nerwowo. Robot niemal czuje go na swoim grzbiecie, ale mimo tego delikatnie, centymetr po centymetrze, zdobywa kolejny teren. Niestety, w efekcie powstały na nim rysy, widoczne pod światło. Sorry Narwal, przepraszam kolejny testerze!


Narwal Flow przeszedł także mój wyśrubowany test bieżni. W przeciwieństwie do przestrzeni pod łóżkiem, pod moją bieżnię da się wjechać wyłącznie od jednej strony, gdzie na robota czeka mały labirynt, zbudowany z rolek taśm do pakowania oraz rakiet do tenisa (nie pytajcie). Mimo tych problemów, Flow bez problemu wjeżdża i wyjeżdża spod najdroższej suszarki na pranie w moim życiu.
Wróćmy do LIDAR-a. Ten znajduje się na kuprze robota. Z kolei na froncie mamy dwie kamery RGB, umożliwiające rozpoznawanie obiektów. Robot ma dzięki temu widzieć kable, psie odchody czy szklanki z wodą, świadomie unikając kolizji. W praktyce Narwal Flow okazuje się robotem ostrożnym, który niemal nie wykorzystuje przedniego zderzaka do niuchania. To jeden z bardziej dżentelmeńskich i zachowawczych robotów, z jakimi miałem do czynienia. Jednocześnie bardzo precyzyjnych. Wymierzyłem odległość, z jaką sprzątał wokół pełnego, chwiejnego worka na śmieci – 0,7 cm. Nieźle. Samego worka nie dotknął ani razu.
Z kolei stacja dokująca to przemyślana klasyka premium, ale z kilkoma imponującymi parametrami.
Im więcej robotów testuję, tym coraz bardziej skłaniam się ku zdaniu, że najważniejszą funkcją każdej stacji jest funkcja automatycznego oczyszczania wnętrza. Zestaw Narwal Flow ją wspiera, co za tym idzie, nawet osoby wrażliwe bakteryjnie nie muszą się przejmować, że w jamie stacji powstanie nowa cywilizacja. Do tego wnętrze jest wyjmowane, dzięki czemu można je szorować pod bieżącą wodą.


Imponujące liczby dotyczące stacji dokującej to 80 oraz 120. W aż 80 stopniach może być prana rolka taśmowa robota, o ile algorytmy uznają, że walczył z wieloma plamami i nieczystościami. Z kolei 120 dni to czas, jaki wytrzyma szczelny worek na nieczystości 2,5 l wewnątrz stacji, przy regularnym sprzątaniu. Wymiana worka raz na cztery miesiące? Mnie to pasuje.
Nie każdemu spasuje natomiast to, że ani robot, ani stacja nie posiadają dedykowanego zbiornika na detergent, umożliwiającego jego automatyczne dozowanie. Zamiast tego dołączony do zestawu środek czystości wlewa się bezpośrednio do zbiornika z czystą wodą. Będąc przy zbiornikach – Narwal Flow ma wbudowany sensor informujący o tym, gdy jakieś niepłynne ciało się w nim znajduje. Duży plus, takiego bajeru nie ma nawet część znacznie droższych modeli.
Jeśli chodzi o aplikację i oprogramowanie, tutaj mamy do czynienia z klasyką premium. Jest nawet polski spiker.
Mapy 3D. Raporty o napotkanych obiektach i przeszkodach wraz z ich zdjęciami. Zdalne sterowanie smartfonem. Podział na piętra. Wirtualne ściany oraz strefy wyłączenia. Asystent AI dobierający parametry sprzątania. Estymowany czas pracy. Integracja ze wszystkimi czołowymi asystentami. Skróty Siri. Narwal Flow oferuje wszystko, czego można się spodziewać od robota z najwyższej półki. Główne parametry sprzątania, jakie wybieramy w aplikacji, prezentują się następująco:
- Tryb: odkurzanie i mopowanie, mopowanie po odkurzaniu, odkurzanie, mopowanie
- Moc ssania: tryb cichy, normalny, silny i super mocny
- Mopowanie: lekko suche, normalne, na mokro
- Dywany: priorytetowe czyszczenie, intensywne czyszczenie
- Ścieżka: standardowa, dokładna
- Powtarzanie: x1, x2, x3
- Dodatkowe zmienne: tryb krawędziowy, czyszczenie mopa po 10/15/20m2


Miłym dodatkiem jest polski spiker. Ta funkcja wciąż nie pojawia się w każdym robocie, a szkoda. Z własnego doświadczenia wiem, że taki spiker znacząco ułatwia obsługę seniorom oraz osobom mniej obytym z technologiami.
Narwal Flow to mocny debiut, poważnie zagrażający największym rynkowym konkurentom
Flow mocno miesza na rynku. Sprzęt w premierowej cenie 3999 zł jest skuteczniejszy i dostał praktyczniejsze innowacje od prawie dwukrotnie droższych rywali. Wcześniej postrzegałem markę Narwal jako solidnego producenta z drugiej linii, ale teraz się to zmienia. Jestem pod szczerym wrażeniem jak dobrze, skutecznie i szybko działają unikalne rozwiązania tego robota.
Największe zalety:
- Rewelacyjna rolka taśmowa z mocnym dociskiem…
- …która pracuje w zakresie lewo/prawo i góra/dół
- Diablo-skuteczne sprzątanie dywanów. Świetny patent
- Dobre rozpoznawanie obiektów, duża precyzja
- Świetny tryb cichy. Sprzątanie w nocy bez budzenia
- Mocne wsparcie aplikacji. Niczego jej nie brakuje
- Zdalne sterowanie oraz polski spiker
- Znośna cena (3999 zł) za innowacyjny robot premium
Największe wady:
- Dosyć wysoki odkurzacz, nie wszędzie wjedzie
- Początkowo bał się części plam, algorytmy się uczą
- Polskie tłumaczenie aplikacji mogłoby być lepsze
- Brak osobnego dozownika na detergent
Narwal Flow to robot klasy premium, w bardzo przyjemnej cenie jak na tę kategorię, który powinien stanowić nowy punkt odniesienia w aspekcie mopowania oraz sprzątania dywanów. Inżynierowie tej firmy pokazali, że mają świetne pomysły, a sektor robotów sprzątających wciąż jest na początku drogi, z masą niesamowitych innowacji zmierzających w naszą stronę.







































