REKLAMA

Lotniska muszą być cichsze niż drogi. Mamy absurdalne przepisy

Zarządzający polskimi lotniskami twierdzą, że nasze normy są wyjątkowo surowe na tle europejskich przepisów.

lotnisko
REKLAMA

Mieszkańcy żyjący w pobliżu lotnisk skarżą się na hałas - i to nie tylko tych największych maszyn. O ich problemach wspominaliśmy na łamach Spider's Web. Inną perspektywę mają władze portów. Płacą odszkodowania, ale ich zdaniem to efekt niewłaściwych, bo nadmiernych norm.

- Nie dość, że limity hałasowe dla lotnictwa w Polsce są ustalone na poziomie znacznie bardziej rygorystycznym niż w innych krajach europejskich, to jeszcze sposób mierzenia hałasu lotniczego na naszych lotniskach nie jest sprawiedliwy. Wszystko przez to, że jest brana pod uwagę jedna doba w roku, podczas której emisja hałasu pochodzącego z działalności lotniczej jest najwyższa - stwierdza cytowany przez "Dziennik Gazetę Prawną" Łukasz Chaberski, prezes Polskich Portów Lotniczych.

REKLAMA

Jak informuje "DGP", PPL i Związek Regionalnych Portów Lotniczych "nie ustaną w walkach o liberalizację norm hałasowych". Zdaniem przedstawicieli trzeba włączyć do rozmów Ministerstwo Infrastruktury.

Dowodem na wyśrubowane normy jest porównanie z hałasem drogowym.

W nocy, między 22:00 a 6:00, hałas przy drogach nie może przekraczać 56 dB. W przypadku lotnisk norma wynosi zaś 50 dB.

W trakcie niedawnej debaty strategicznej VIII Kongresu Rynku Lotniczego Adam Sanocki, członek zarządu Polskich Portów Lotniczych ds. strategii i marketingu, przekonywał, że wprowadzenie pomiaru hałasu w dłuższym okresie (półrocznym lub rocznym), wyciągnięcie średniej oraz podwyższenie norm z 50 do 51 dB pozwoliłoby zwiększyć liczbę połączeń lotniczych nawet o 20 proc. Doprowadziłoby to do wzrostu PKB per capita o 1 proc. Przy czym dalej nie zbliżylibyśmy się do norm WHO, stawiających barierę na poziomie 55 dB.

Sanocki zwrócił również uwagę na odpowiedzialność władz lokalnych.

Jest wielu innych interesariuszy, w tym – władze lokalne, które odpowiadają za planowanie przestrzenne. Nieraz zgadzają się na budowę osiedli w bezpośrednim sąsiedztwie lotnisk, a koszty tego sąsiedztwa są potem przenoszone na nas. Są kraje, w których nie lotniska, lecz władze (lokalne lub państwowe) ponoszą za to finansową odpowiedzialność. Widzimy tu wiele aspektów do poprawy – cytuje jego wypowiedź "Rynek Lotniczy".

O jakich kosztach mowa? Całkiem potężnych. Samo poznańskie lotnisko w ciągu ostatniej dekady wypłaciło w sumie 150 mln zł odszkodowań osobom mieszkającym blisko portu.

REKLAMA

- Za kwotę wypłaconych odszkodowań moglibyśmy zbudować osiem stanowisk postojowych, dwa hotele albo nowy terminal przylotowy – wyliczał w rozmowie z portalem pasażer.com Grzegorz Bykowski, prezes zarządu Port Lotniczy Poznań-Ławica.

Zdjęcie główne: Kevin Piechota / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-12-23T10:32:43+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T09:53:14+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T06:51:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T06:31:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T06:21:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T20:26:25+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T19:10:43+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T17:07:53+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T16:07:57+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T14:53:45+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T12:15:55+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T12:00:04+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T10:19:38+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T09:57:11+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T06:13:49+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T06:10:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-22T06:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-21T13:30:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA