Wykres dnia: tak smartfony zabijają tradycyjne aparaty
Proponuję odpowiedzieć sobie na dwa pytania: kiedy ostatnio kupiłeś aparat kompaktowy i kiedy kupiłeś ostatniego smartfona?
Ja prawdopodobnie należę do mniejszości, bo aparat kompaktowy kupiłem kilka miesięcy temu, podczas gdy smartfon jest ze mną sporo dłużej. Tendencje na rynku wyglądają jednak zupełnie inaczej.
Serwis Statista pokazał bardzo ciekawy wykres, na którym widać jak na przestrzeni lat zmieniała się sprzedaż aparatów z wbudowanym obiektywem (tzw. kompaktów) i aparatów z wymienną optyką (głównie lustrzanek i bezlusterkowców). Na wykresie znajdziemy dane dotyczące wyłącznie aparatów cyfrowych.
You will find more statistics at Statista
W 2003 roku cyfrowe aparaty zaczęły stawać się coraz popularniejsze. Tego roku sprzedało się na świecie 43,4 miliona aparatów, a przez pięć kolejnych lat obserwowaliśmy duże wzrosty sprzedaży. W 2008 roku sprzedało się ok. 120 milionów aparatów. W 2009 roku nastąpiło zawahanie, ale rynek po roku wrócił do formy, a klienci kupili 121,5 mln aparatów.
Od 2010 roku obserwujemy krach wywołany smartfonami
W 2010 roku świat przechodził z iPhone’a 3GS na iPhone’a 4. Fotografia mobilna dopiero raczkowała. Z każdym kolejnym rokiem jakość zdjęć ze smartfonów znacznie się poprawiała, co widać w statystykach sprzedaży tradycyjnych aparatów.
W ubiegłym roku sprzedano tylko 35 mln aparatów. To mniej niż w 2003 roku, kiedy zaczął się boom na aparaty cyfrowe.
Byli użytkownicy kompaktów dziś kupują smartfony. Użytkownicy lustrzanek - lustrzanki.
Wykres sprzedaży pokazuje bardzo ciekawą zależność. Od 2010 roku rynek kompaktów umiera i ciągnie cały rynek foto w dół. Mimo to sprzedaż aparatów z wymienną optyką pozostaje na mniej więcej stałym poziomie. Cały czas jest to nisza obejmująca 15–20 mln aparatów rocznie, ale cały czas widać zapotrzebowanie na ten typ aparatu.
I tak właśnie wygląda rzeczywistość. Ani pasjonat, ani profesjonalista nie są w stanie przerzucić się w całości na smartfony. W fotografii nadal liczy się duża matryca i jasny obiektyw. Tego smartfony nie są w stanie zasymulować oprogramowaniem. Jeszcze nie teraz.
Większość osób wybiera wygodę, a więc zostaje przy smartfonie, który mieści się w kieszeni. To zrozumiałe. Tyle tylko, że nadal są osoby, którym bardziej zależy na jakości niż na wygodzie.
Nie zmienia się liczba osób, które szukają jakości, a nie tylko poręczności.
Niesie to za sobą dwie wiadomości, dobrą i złą. Dobra wiadomość to taka, że nadal istnieje rynek dla lustrzanek, bezlusterkowców i wymiennych obiektywów. Są producenci, którzy nadal będą rozwijać tą gałąź.
Niestety jest i zła wiadomość, czyli ceny. Producenci przestali zarabiać na kompaktach, więc windują ceny poważniejszych aparatów i obiektywów.
Smartfony można traktować jako wroga tej tradycyjnej fotografii, ale byłoby to krzywdzące. Kiedy widzę pomysły takie jak Lytro lub Light L16, odnoszę wrażenie, że to urządzenia mobilne mają szansę zrewolucjonizować fotografię. Nikt nie będzie płakać po lustrzankach, jeśli kiedyś rozwiązania mobilne będą potrafiły w pełni zastąpić dużą matrycę i jasny obiektyw.