REKLAMA

Facebook pokaże cycki mając na uwadze interes publiczny

Do wielu słów i wartości mógłbym sprowadzić ten artykuł, ale chyba takim najbardziej uniwersalnym będą: cycki. 

21.10.2016 19.10
facebook
REKLAMA
REKLAMA

Facebook postanowił zmienić swoją dość radykalną do tej pory politykę, w imię której nieco beznamiętnie cenzurował wszelkie elementy nagości. Potrafiło się więc oberwać nie tylko pornografii, ale i sympatycznemu brzuchaczowi, który załapał się na jakieś zdjęcie bez koszulki. A w bardziej dobitnych przypadkach - fotografiom o znaczeniu historycznym, obrazującym prawdziwe dramaty sprzed kilkudziesięciu lat, które Facebook potrafił cenzurować, bo było w nich za dużo przemocy i nagości.

Facebook pokaże cycki mając na uwadze interes publiczny.

Dla społeczeństwa facebookowego, zarówno lewicowego, jak i prawicowego, taka forma cenzury serwisu była oczywiście dość kuriozalna. Facebook przyznał zresztą niedawno, że był w tej materii bardzo mocno wyczulony, mając na uwadze nawet najdelikatniejsze uwarunkowania kulturowe, które w jednych częściach świata mogą uchodzić za chleb powszedni, podczas gdy w innych budzą skrajne zgorszenie.

Zgodnie z zapowiedzią serwisu, Facebook w najbliższym czasie zacznie bardziej racjonalnie reagować na treści publikowane przez użytkowników. A zrobi to, by fotografie oddające wydarzenia ważne, historyczne, społecznie istotne mogły bezpiecznie, bez narażenia na skasowanie czy nawet blokadę facebookowego konta, rozchodzić się za pośrednictwem jednego z najważniejszych mediów świata.

Należy przy tym przypomnieć, że Facebook generalnie dość wybiórczo respektował już dotąd rozmaite wartości. Nie tak dawno temu prawicowe media zupełnie bez sensu wywołały aferę, że jedna z prominentnych osób polskiego oddziału serwisu chodzi na marsze KOD-u. Zupełnie mi to nie przeszkadza i uważam, że wypominanie takich rzeczy łącząc prywatną i publiczną sferę działalności jest daleko nie na miejscu.

Czy Facebook jest dobrym sędzią?

Jednocześnie jednak niezalezna.pl za fanpage'em "Żelazna Logika" przytacza słowa tej samej Pani Sylwii de Weydenthal tłumaczące dlaczego na Facebooku tolerowane są strony w sposób oczywisty naruszające cześć Jana Pawła II, który dla schyłku XX wieku jest nie tylko ważną postacią historyczną, nie tylko odgrywa szczególną rolę w sercach i umysłach wielu Polaków, ale przede wszystkim jest świętym Kościoła Katolickiego. W rezultacie czego otoczony jest szczególnym kultem, a w konsekwencji - także szczególną ochroną prawną. Przyznam szczerze, że mam umiarkowane zaufanie do źródła, ale jeśli przytaczane słowa są prawdziwe, to...

Jest to niesamowite w kontekście tego, jak często Facebook staje w roli samozwańczego sędziego, który do tej pory w pojedynkę dokonywał osądów na temat moralnych aspektów konkretnych spraw, a także w zupełnie własnym zakresie ustalał czy stan faktyczny ma pokrycie w rzeczywistości czy też nie.

Nowa wizja respektowania konkretnych treści przez Facebooka leży oczywiście w interesie internautów, choć trudno powiedzieć czy wszystkich. Już obecna praktyka pokazuje, że pracownikom serwisu często zdarza się definiować "interes publiczny" przez pryzmat czubka własnego nosa, momentami w stopniu sięgającym absurdu.

REKLAMA

Czytaj również: 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA