Facebook, tfu
Zuckerberg podobno spotkał się ostatnio z papieżem i rozmawiał o tym, jak pomóc biednym dzieciom. Teraz pewnie główkuje, jak wygasić kolejny kryzys, który powstał na skutek cenzury zdjęć, która dotknęła nawet norweską premier. Nie chcecie prawdy, ale to Facebook czy Google kontrolują wolność słowa. Nie prawo czy my sami.
Norweski dziennikarz postanowił stworzyć serię opowiadającą o najważniejszych wojennych zdjęciach. Wśród nich znajdowało się zdjęcie Nicka Uta “The Terror of War”, potocznie nazywane "The Napalm Girl”. Zdjęcie przedstawia wietnamskie dzieci uciekające przed napalmem, w tym nagą, przerażoną dziewczynkę.
Facebook zablokował dziennikarza. Potem kolejnego, który opublikował wpis ze zdjęciem w ramach protestu. Najpierw kazał usunąć lub spikselizować zdjęcie, jednak zbanował zaraz potem. Erna Solberg, premier Norwegii, w solidarności z prasą i w imię wolności słowa też wrzuciła wspomniane zdjęcie i… jej post też został usunięty, a właściwie ocenzurowany.
W międzyczasie Facebook tłumaczył się korpomową dlaczego tak jest, dlaczego standardy są takie i nie inne, i że choć docenia historyczną wartość zdjęcia, to narusza ono jego regulamin. Ten sam korporacyjny bullshit, który od lat pozwala Facebookowi robić co mu się tylko podoba i unikać odpowiedzialności za nieodpowiedzialne działania.
Czy muszę przypominać, że Facebook to ten sam portal, na którym rozsiewane są durnowate zmyślone historie, na którym nawoływanie do nienawiści na tle rasowym stało się niemal codziennością, na którym komentarze o tym, dlaczego tych i tamtych trzeba zagazować a innych rozstrzelać to wcale nie taka rzadkość? To ten sam portal, który nie usuwa sprzecznych ze swoim własnym regulaminem stron o zabarwieniu nazistowskim, ale jest pierwszym, który usunie i nawet zbanuje za kawałek cycka?
Z obrzydzeniem patrzę na wszystkie serwisy, które przytuliły się z fejsem i na nim publikują swoje treści, zawierają umowy na tworzenie wideo czy stawiają na fejsa jako na źródło, przez które pozyskują sporą część czytelników.
Jesteście głupi, nieopowiedzialni i działacie na własną szkodę.
Facebook to hegemon informacyjny. To przez niego nawet połowa internautów dowiaduje się co dzieje się na świecie i to z niego trafia na publicystykę. Zachwycone media nie tylko zgadzają się na hegemonię, ale trzymane za mordę płacą Facebookowi za promocję, bo przecież nie ma innego wyjścia. Tracą na tym wszyscy.
Standardowe głodne kawałki o tym, że Facebook to firma prywatna i może robić co chce, i ustalać jakie chce zasady, nie mają racji bytu nie tylko ze względu na rozmiar i siłę Facebooka. To dyskusja, która toczy się od dziesiątek lat o… odpowiedzialności prasy.
Facebook czy Google stały się prasą i podjęły jej obowiązki w momencie, gdy zaczęły oceniać wartość i prawdziwość artykułów, w momencie gdy zaczęły segregować je nie tylko chronologicznie, ale też pod względem jakości. Są jak prowadzący prasę czy programy informacyjne. Zresztą Facebook sam potwierdził to, że jest prasą, gdy zaczął aktywnie współpracować z redakcjami i aktywnie zachęcać je do tworzenia treści pisanych i wideo (za co nawet płacił). A ponieważ z Facebooka do informacji korzysta jakieś 500 mln osób, odpowiedzialność tej firmy za informowanie ludzi jest ogromna.
Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka, co w przypadku fejsa znaczy mniej więcej tyle, że nie można mieć serwisu do wszystkiego i nie ponosić żadnej odpowiedzialności. Zdjęcie Napalm Girl nie pasuje do serwisu, którego może używać młodzież i nawet dzieci, nie pasuje do rodzinnego charakteru Facebooka? Zdjęcia, na których czasem widać sutka mogą być gorszące i oburzać co bardziej konserwatywno-prawicowe środowiska?
Buuu, biedni użytkownicy, tacy zmuszeni do oglądania nagości.
Sprawa zdjęcia napalmowej dziewczynki podobno została rozwiązana i serwis ugiął się pod naciskiem opinii publicznej. Zdjęcie zostało opublikowane. Jednak nie oszukujmy się - to tylko jeden przypadek, gdy Facebook usuwa i karze za wrzucanie ważnych i informacyjnych, edukacyjnych materiałów. Zdarzało się, że serwis usuwał klasyczne obrazy, na których pojawiało się trochę nagości czy ważne dziennikarsko relacje z wydarzeń dotyczących policyjnej brutalności. Bo są nieodpowiednie. Pal licho, że są niezwykle ważne kulturowo czy społecznie.
O wielu takich przypadkach nie słyszymy, bo większość z nich nie zahacza o premier jednego z ważnych zachodnich państw. O większości nigdy nie usłyszymy.
Tymczasem Facebook, platforma, której twórca zgrywa dobrego kolesia, który chce uczynić świat lepszym, będzie powtarzał jak to mocno broni wolności słowa i pozwalał na istnienie treści, które faktycznie łamią lokalne prawo. Przecież fejs nie jest w stanie ogarnąć wszystkiego, prawda?
Facebook będzie kontynuował zamykanie użytkowników w bańce informacyjnej, będzie zdalnie wpływał na to, co publikują serwisy dostosowujące się do regulaminu, bo po prostu nie mogą pozwolić sobie na utratę takiego ruchu.
Facebook będzie kontynuował psucie i tak już zepsutego krajobrazu mediów. Ważne, żeby wypadał dobrze w gierce public relations, w której udział bierze już nawet papież.