Według Map Apple mieszkam w obozie koncentracyjnym
Minęło ponad cztery lata odkąd Apple zaprezentował swoje mapy. Mam bardzo osobisty powód, by wytykać firmę palcami właśnie za ten produkt.
Wiecie czym był Konzentrationslager Lublin, znany bardziej jako KL Majdanek? To niemiecki obóz koncentracyjny, zbudowany na polecenie Heinricha Himmlera. Rozkaz jego stworzenia otrzymał dowódca SS i policji Dystryktu Lubelskiego, Odilo Globocnik, zbrodniarz, który zorganizował też obozy w Bełżcu, Treblince i Sobiborze. Majdanek stanowił ważny punkt na mapie niemieckich działań w ramach tzw. "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Funkcjonował od października 1941 r. do lipca 1944 r. Do historii przeszedł jako fabryka śmierci i miejsce zagłady blisko 80 tys. ludzi, w tym 60 tys. Żydów. Więźniowie Majdanka pochodzili z 30 krajów świata. Jednym z nich była moja nieżyjąca już babka. Trafiła do obozu w 1943 r. Udało jej się przeżyć, ale do końca życia zmagała się z poobozową traumą. Po wkroczeniu na Lubelszczyznę Armii Czerwonej Majdanek zaadaptowany został przez NKWD.
Do dziś widok baraków i budynku krematorium mrozi krew w żyłach. Nieopodal tego ostatniego znajduje się mauzoleum, w którym złożono prochy zamordowanych więźniów.
Zapytacie, co ma Apple do niemieckiego obozu zagłady?
Oczywiście nic. Prawie nic. Od kilku lat nie zmienia się w mapach giganta jedno: ludzie przebywający czy mieszkający w promieniu 2 – 3 kilometrów od obecnego Miejsca Pamięci i Muzeum na Majdanku lokalizowani są w „Obozie Koncentracyjnym Majdanek”. Taka etykieta obejmuje dwa duże osiedla mieszkaniowe znajdujące się w pobliżu, co najmniej kilkanaście tysięcy mieszkańców. Rzecz dotyczy nie tylko map, ale również aplikacji Moi znajomi, która je wykorzystuje. Co ciekawe etykieta „Obóz Koncentracyjny Majdanek” nie pojawia się w aplikacji Znajdź mój iPhone. Jest też pewna niekonsekwencja, bo gdy podamy konkretną ulicę w tym rejonie jako cel podróży, nie zobaczymy takiego oznaczenia. Jeżeli nawigujemy do ustawionej „pinezki” będzie widoczne.
Można by uznać ten problem za niezbyt istotny, bo przecież to tylko mapy, na dobrą sprawę w Polsce niszowe. Niesmak jednak pozostaje, nawet gdy tylko akcydentalnie korzysta się z usługi amerykańskiej firmy. Bo rzecz dotyczy wyjątkowo delikatnej materii. Chyba żadna inna niedokładność nie nasuwałaby takiej lawiny skojarzeń. Zwłaszcza, gdy mieszka się nieopodal lub, co gorsza, w rodzinie ma się ofiary niemieckiej fabryki śmierci. Poza tym zwyczajnie poraża absurdalność sytuacji, w której mieszkańcy tego czy innego osiedla mieszkaniowego lokalizowani są w obozie koncentracyjnym.
Pamiętam, gdy po udostępnieniu Map Apple Internet miesiącami kpił z ich jakości.
Na przykład nad Poznaniem w widoku satelitarnym można było dostrzec przez długi czas chmurę, która zasłaniała spory fragment terenu. W Warszawie były miejsca oznaczone chińskimi napisami. Wielu użytkowników zapamiętało też drogi czy autostrady w trybie 3D, które przypominały obrazy Salvadora Dalego. Kilka miesięcy temu, zatem długie lata po wdrożeniu map przez firmę z Cupertino, znajomy przebywający na Malcie próbował wyszukać na wyspie sklep spożywczy. Najbliższy znajdował się według Apple w Arabii Saudyjskiej. W linii prostej oba kraje dzieli odległość ponad 3,2 tys. kilometrów. Aktualność map w Polsce również pozostawia wiele do życzenia. Zmiany są wprowadzane, ale bez wyraźnej logiki. Ostatnio zaktualizowano np. w Lublinie nazwę ulicy, bo ta doczekała się przemianowania przez Radę Miasta, ale już ulica obok, wydłużona o kilkaset metrów w związku z nowo powstałymi budynkami, pozostaje w stanie sprzed roku.
Podczas konferencji WWDC w połowie roku Apple pokazał iOS 10. Sporych zmian doczekały się również mapy. Ułatwiono wyszukiwanie, dodano sugestie ciekawych miejsc, wprowadzono możliwość łatwego odnajdywania zaparkowanego samochodu. Mapy mają być bardziej interaktywne i np. pozwalać na rezerwację miejsca w restauracji bez wychodzenia z aplikacji. Nad Wisłą zapewne nie skorzystamy jeszcze długo z niektórych funkcji. Patrząc zresztą na rozwój tego produktu z punktu widzenia mieszkańca kraju, który nie jest dla Apple priorytetowy można zrobić tylko jedno: wejść do App Store i pobrać mapy konkurencji.