Najlepsza zręcznościowa gra wyścigowa od lat. Forza Horizon 3 - recenzja Spider’s Web
Po prostu nie ma sobie równych! Forza Horizon 3 to produkcja niezwykle grywalna, bogata w zawartość, ze świetną mechaniką i masą dodatków. A przede wszystkim - z wypełniającą każdy piksel i woksel miłością do samochodów, która aż kipi z ekranu.
Forza Horizon 3 pojechała w kierunku Gran Turismo. W kierunku aut wszelakich, nie tylko tych najszybszych, najpotężniejszych i najbardziej kultowych. Gra pozwala na ściganie się najrozmaitszymi konstrukcjami, w tym trójkołowcami, a nawet kosmicznym pojazdem opancerzonym z HALO!
Forza Horizon 3 to wielkie święto motoryzacji. To jak dobry odcinek Top Geara, rozciągnięty na wiele godzin.
W zręcznościowej grze wyścigowej jest absolutnie wszystko. Szybkie samochody miejskie, pojazdy z lat 60-tych, dostawczaki, rakiety zaliczane do kategorii super oraz hiper, ikoniczne auta z popularnych filmów, amerykańska klasyka, japoński orient, europejska solidność, prototypy, konstrukcje koncepcyjne oraz perełki budzące uśmiech od ucha do ucha.
Imponującym, zróżnicowanym zbiorem pojazdów przyjdzie się ścigać nie tylko na zamkniętych torach. W Forza Horizon 3 driftujemy, wykonujemy kaskaderskie manewry, szukamy znajdziek, bijemy rekordy prędkości, grzebiemy pod maską, a także poruszamy się po w pełni otwartym świecie. To nie są kolejne nudne wyścigi. To masa aktywności, rozbitych na wielki motoryzacyjny festiwal.
Największą nowością w Forza Horizon 3 jest otwarty teren Australii.
Jest tutaj dosłownie wszystko! Mamy piękne, słoneczne plaże, po których można swobodnie jeździć, mocząc karoserię cieplutką wodą. Mamy lasy i dżungle, przez które ledwo przedzierają się promienie światła, z kolei drzewa i głazy wyrastają jedno na drugim.
Mamy małe wioski i miasteczka, gwarantujące asfaltową nawierzchnię, ale przy okazji masę zakrętów oraz przeszkód. Mamy autostrady, na których wciskamy gaz do dechy. Mamy w końcu wielkie, neonowe miasta, po których ścigamy się na modłę Need for Speeda czy Burnouta. Zróżnicowanie tras w Forzy Horizon 3 jest GI-GAN-TY-CZNE!
Najlepsze jest to, że po całym tym wyspiarskim, przypominającym filmy z piratami terenie możemy poruszać się swobodnie. Wybieramy interesujący nas samochód i nic nie stoi na przeszkodzie, aby samemu zwiedzać wszystkie plaże, wioski, lasy i wielkie miasta. Zwiedzać z kolei warto, ponieważ wirtualna Australia usiana będzie masą znajdziek i bonusów. Mniam.
Na osobne akapity zasługuje system jazdy. Ten jest do bólu zręcznościowy, ale posiada masę ciekawych rozwiązań.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w Forza Horizon 3 grać jak w Need for Speeda. Tracimy jednak w ten sposób wiele, wiele przyjemności. Pierwsze, co zrobiłem do wejściu do opcji wyścigów, to zmiana domyślnego modelu ze zręcznościowego na „symulację”, a także wyłączenie wielu, wielu wspomagaczy.
Dopiero wtedy produkcja nabiera prawdziwych rumieńców. Ferrari pędzące po australijskiej plaży wpada w niekontrolowany poślizg, sunąć po piasku jak kawałek lodu sunie po szklanej tafli. Ręczny ma sens, pedał hamulca odzyskuje znaczenie, a my na nowo przejmujemy się czymś takim jak pogoda, zderzenia i kolizje.
Dziwię się, że producenci nie włączyli domyślnie trybu symulacyjnego oraz zniszczeń, które przekładają się na możliwości pojazdów. Ileż bez tych opcji traci się przyjemności! Jak bardzo spłycana jest wtedy produkcja! Forza Horizon 3 posiada masę, MASĘ kapitalnych ustawień i możliwości. Trzeba je włączyć przed pierwszym przejazdem.
Oczywiście nowa Forza Horizon nigdy nie zamieni się w Forzę Motorsport. Nawet w trybie „symulatora” to wciąż produkcja zręcznościowa, gdzie prędkość można redukować na tylnym zderzaku rywala. Bogactwo tuningu, opcji, suwaków i ustawień sprawia jednak, że coś dla siebie znajdą również ci bardziej wymagający amatorzy motoryzacji. Gra - kompromis.
Najważniejsze jest to, że w nowej Forzy zawsze jest co robić.
To jedna z tych gier, do których siadasz albo na 30 minut, albo na kilka godzin, zawsze odchodząc z uśmiechem od ucha do ucha. Poznawanie nowych pojazdów, ich sterowności, ich osiągów, ich wnętrz, ich tła historycznego, to frajda sama w sobie. Właśnie owo odkrywanie cudów motoryzacji nazwałbym główną ideą Forzy Horizon 3, nie wyścigi same w sobie.
O ile wygrane wyścigi są celem większości gier tego typu, w Forzie to zaledwie środek to celu. To wymówka dla poznawania nowych kołowych konstrukcji. To samochody są główną gwiazdą tej gry. Każdy inny, każdy unikalny, każdy inaczej sprawujący się nie tylko pod kierownicą Logitecha, ale nawet pod kontrolerem Microsoftu. Od każdego bije pieczołowitość i dokładność w produkcji.
Umiłowane przez siebie cacka sprawdzimy w ekstremalnych warunkach. Niczym sam Jeremy Clarkson, przetestujemy je w najbardziej niespodziewanych bojach. Weźmiemy udział w wyścigu z helikopterem, w swobodnym zjeździe z góry, w szaleńczym rajdzie pośród gęstego lasu, bez żadnych wyraźnie zarysowanych dróg i ścieżek. Mniam.
Najbardziej rozczarowani i zmęczeni grą Forza Horizon 3 mogą być chyba tylko posiadacze poprzednich części.
Dla wszystkich innych graczy „trójeczka” będzie prawdziwą bombą. Produkcją niemal doskonałą. Frustrować może masa ekranów ładowania, ale wszystko inne to już niekończący się festiwal ochów i achów. Jeżeli nigdy nie grałeś w tę serię, jeżeli nie masz Xboksa, a nową Forzę chcesz odpalić na Windows 10… ależ ci zazdroszczę!
Zazdroszczę ci, że po raz pierwszy zetkniesz się z mistrzowskim dziełem speców z Turn 10 i Playground Games. To wspaniała przygoda. To jak pierwszy flagowiec z Androidem, pierwsza konsola, pierwszy iPhone. Coś, co wspomina się bardzo miło. Coś, czego się nie zapomina.
Z perspektywy posiadacza poprzedniej odsłony, owe zachwyty będą nieco mniejsze. Forza Horizon 3 to w gruncie rzeczy ulepszona „dwójeczka”, z jeszcze ciekawszymi samochodami, aktywnościami, interfejsami oraz możliwościami. Wciąż gra warta świeczki, ale już bez tego efektu zachwytu. Po prostu jestem przyzwyczajony do niezwykle wysokiego standardu i ten nie zrobi na mnie takiego wrażenia.
Forza Horizon 3 to bezapelacyjnie najlepsza zręcznościowa gra wyścigowa ósmej generacji. Coś czuję, że będzie nią jeszcze przez długi czas.