Szybki powrót. Merlin zmartwychwstał i w dwa lata ma zarobić 100 mln zł
Merlin, niegdyś jeden z najpopularniejszych sklepów internetowych w Polsce, znalazł się nad krawędzią przepaści. Jego włodarze nie zrobili strategicznego kroku do przodu. Zamiast tego na chwilę wycofali się, by powrócić na właściwą drogę. Teraz czeka ich walka o odzyskanie zaufania klientów i dawnych zysków.
Kłopoty Merilna zaczęły się już jakiś czas temu, ale więcej można było o nich usłyszeć pod koniec poprzedniego roku, gdy o problemach dowiedzieli się wszyscy. Merlin miał kilkadziesiąt milionów złotych długów, a kondycja firmy była wyjątkowo nadwyrężona. Doprowadziło to do tak drastycznych kroków, jak zaprzestanie realizacji zamówień w okresie przedświątecznym. Gdy inne sklepy liczyły ogromne, niespotykane przez ostatnie miesiące obroty i zyski, Merlin praktycznie zawiesił działanie sklepu. Wiele osób nie otrzymało wtedy zamówionych wcześniej świątecznych prezentów, zaś spółka złożyła wniosek o upadłość.
Koniec Merlina
Pomoc przyszła jednak ze strony firmy Topmall. Działająca na ukraińskim rynku e-commerce firma zdecydowała się postawić Merlina na nogi i to zrobiła. Wydzierżawiła prawa do marki, znaku towarowego i strony internetowej, a następnie w zaledwie kwartał postawiła niezbędną infrastrukturę i uruchomiła sklep. Obiecała też, że klienci, którzy nie otrzymali opłaconych zamówień, otrzymają bony rabatowe o wartości 120% zakupionego wcześniej towaru.
Nie obyło się również bez zwolnień. W wyniki tej restrukturyzacji pracę straciło ponad 100 osób. Niestety w przypadku tak dramatycznej sytuacji firmy nie można było postąpić inaczej.
Gdy pod koniec roku włodarze Topmall zapowiadali te wszystkie działania, rozpływali się nad renomą Merlina i zapowiadali, że są w stanie uczynić ją rentowną w krótkim czasie. Niestety ta wypowiedź nie mówiła zbyt wiele, a w kolejnych artykułach pojawiały się sprzeczne informacje na temat czasu, jakiego potrzebuje Topmall do uzdrowienia Merlina.
100 milionów Merlina
Z wypowiedzi udzielonej Pulsowi Biznesu, dowiadujemy się, że w ciągu dwóch najbliższych lat Merlin ma wrócić do generowania przychodów, które miał w czasach swojej świetności. Mowa tu o kwocie niebagatelnej, bo wynoszącej 100 mln zł.
I całkiem możliwe jest, że klienci faktycznie będą chcieli korzystać z Merlina, ponieważ w asortymencie sklepu mają pojawić się nie tylko dotychczasowe, ale też nowe kategorie. Oprócz książek, muzyki, filmów i zabawek możliwe będzie kupowanie tam artykułów papierniczych, perfum, kosmetyków i towarów dla domu. Marka ta jest powszechnie znana, a większość konsumentów nie słyszała o tymczasowych problemach firmy. Była to informacja bardziej branżowa, niż publiczna, mimo że problemy sklepu dotknęły wielu klientów.
Pojawia się tylko pytanie, czy Merlin znajdzie partnerów do współpracy. Z jednej strony nie powinno to być problemem, ponieważ za sprzedaż odpowiadać będzie odnosząca sukcesy firma Topmall. Z drugiej jednak wiele firm może nie chcieć współpracować z dzierżawionym, farbowanym Merlinem, który jest winny swoim wierzycielom ogromne sumy.
Dwie wersje legendy o Merlinie
Według jednej z dwóch popularnych wersji legendy o Merlinie, pomógł on w odbudowie osuwających się murów zamku, zaś według drugiej uwięziony w kryształowej grocie. Bardzo ciekawe jest, że obydwie można porównać do obecnych działań naszego polskiego, cyfrowego Merlina. Ten dotychczas działający został zamknięty przez swoich wierzycieli, a ten nowy musi odbudować potęgę niegdyś popularnego sklepu.
W ciągu najbliższych miesięcy przekonamy się, jak potoczą się obie historie i czy doczekają się szczęśliwego zakończenia.