Wszyscy robią kamery 360 stopni, ale nikt nie zwraca uwagi na to, czego brakuje im najbardziej
Smartfony i VR. Te urządzenia były wymieniane najczęściej przy podsumowaniach minionych targów MWC. Ja jednak widzę innowację gdzie indziej, a mianowicie w kamerach 360 stopni, które zostały niesłusznie wrzucone do szuflady z podpisem „VR”. Pomysł na sprzęt jest, szkoda tylko, że zabrakło koncepcji na warstwę software.
Targi MWC zdominowały smartfony, co nie jest zaskoczeniem na największej światowej imprezie mobilnej. Zobaczyliśmy premiery najgorętszych urządzeń, czyli Samsunga Galaxy S7, LG G5 i nowej linii Sony Xperia X. Jeśli chodzi o nowe trendy, większość komentatorów zauważa dwa: odejście od tabletów i mocną inwestycję w branżę VR.
Zdjęcie Marka Zuckerberga otoczonego armią „zombie” w okularach VR przejdzie do historii. Ta słynna konferencja była tylko wierzchołkiem góry lodowej jeśli chodzi o świat wirtualnej rzeczywistości przedstawiony na MWC. Poza kinem VR można było zobaczyć cały przekrój sprzętów, począwszy od produkcyjnej wersji HTC Vive po kartonowe okulary Google Cardboard widoczne przynajmniej na kilku dużych stoiskach.
Jest to o tyle ciekawe, że na MWC tak naprawdę nie zobaczyliśmy nowych premier okularów VR. Producenci pokazywali albo istniejące rozwiązania, albo kolejne wersje swoich dobrze znanych prototypów. Nawet w warstwie software’owej nie było absolutnie żadnej rewolucji.
Pojawiła się jednak nowa, znacznie bardziej namacalna kategoria urządzeń, czyli kamery 360 st. Niemal w jednym czasie dwóch najgorętszych rywali z MWC pokazało swoje kamery sferyczne. Samsung zaprezentował Gear 360, a LG kamerkę 360 VR. Urządzenia mocno różnią się wyglądem, ale w istocie oba robią to samo: nagrywają filmy i wykonują zdjęcia w 360 stopniach. Warto podkreślić, że nie są to pierwsze tego typu urządzenia na rynku, bo mamy już kilka wersji kamery Ricoh Theta. Gdzieś na boku Nokia chwaliła się też kamerą Ozo, ale urządzenie na targach MWC jeszcze nie działało.
Powiedzmy sobie raz na zawsze: 360 st. to nie VR
Z niewiadomych przyczyn większość komentatorów kojarzy kamery 360 st. z goglami VR. Być może bierze się to z faktu, że LG zaprezentowało kamerę razem z nowymi okularami 360 VR, a Samsung otwarcie mówi o nowym „ekosystemie”, na który składają się urządzenia Galaxy S7 (oraz S6), okulary Gear VR i kamera Gear 360.
Tyle tylko, że kamery sferyczne są urządzaniami niezależnymi. Filmy w 360 stopniach możemy oglądać w przeglądarce internetowej i na smartfonie. Nie są do tego potrzebne okulary! Kamerkę sferyczną może kupić już dziś każdy zainteresowany, bez wchodzenia w koszt związany z okularami VR. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że filmy z kamery LG można będzie oglądać na smartfonach Samunga i vice versa. Nie ma tu żadnych ograniczeń.
Mamy już sprzęt, ale nadal nie mamy platformy do dzielenia się zdjęciami
Mark Zuckerberg mocno stawia na VR, co pokazał zarówno poprzez przejecie firmy Oculus, jak i poprzez wdrażanie do Facebooka filmów sferycznych. W tej kwestii Internet radzi już sobie całkiem dobrze, bo takie materiały natywnie odtwarza nie tylko player Facebooka, ale również YouTube. Co więcej, oba odtwarzacze potrafią dogadać się z żyroskopami smartfonów, więc jest możliwe rozglądanie się w filmie poprzez ruchy smartfona w powietrzu.
Do filmów nie można mieć większych zastrzeżeń, ale co ze zdjęciami? Niestety są one traktowane po macoszemu. Mamy już sprzęt pozwalający wykonywać zdjęcia sferyczne, ale nie mamy platformy do dzielenia się nimi. Każdy z producentów (Ricoh, Samsung, LG) ma własną aplikację mobilną, która rozumie zdjęcia sferyczne. Ricoh stworzył też przeglądarkę na PC, więc można obejrzeć własne zdjęcia w wygodny sposób.
Nie to jednak liczy się w fotografii. Nikt nie pomyślał o kontekście wykorzystania sprzętu, a schemat jest przecież banalnie prosty.
Robisz ciekawe zdjęcie. Chcesz się nim pochwalić przed znajomymi. W przypadku tradycyjnego aparatu lub smartfona wrzucasz fotkę na Facebooka, Instagram, 500px, czy Flickra, a twoja widownia może cieszyć się zdjęciem. A co w przypadku aparatów 360 st.? Robisz zdjęcie i… trafiasz na ścianę.
Owszem, oddaję sprawiedliwość Ricohowi, który pokazał dość ubogą stronę do udostępniania zdjęć sferycznych. A co z pozostałą dwójką producentów? Czy naprawdę nikt nie pomyślał o dzieleniu się zdjęciami? Podczas prezentacji LG była mowa tylko o udostępnianiu zdjęć do Google Street View, ale nie jest to funkcja, na którą czekamy. Ani w sieci, ani na komputerach nie ma żadnego standardu pozwalającego oglądać zdjęcia w 360 st.
Wszyscy mówią o rewolucji, ale póki co jest ona zupełnie nieprzemyślana. Mamy kilka puzzli, ale nie znalazł się jeszcze ktoś, kto ułożyłby je w pełen obrazek.
A bez pełnego obrazka masowy klient nie kupi ani okularów VR, ani kamer sferycznych. Potrzeba tu wizjonera, który zrozumie kontekst użycia, zapewni odpowiednie narzędzia do jego zrealizowania i sprzeda tę wizję klientom. Bez tego dalej całymi latami będziemy mówić o raczkującym rynku.