40 minut stania w kolejce tylko po to, by przejechać się przez chwilę kolejką w kinie przyszłości. Warto? I to jak!
Mimo że okulary Samsung Gear VR testowałem już kilka miesięcy temu, to dopiero dziś pokazały mi one swoją prawdziwą moc.
Na targach MWC trafiłem na stanowisko Samsunga, gdzie można było obejrzeć krótki film w kinie 4D. Samsung przygotował miniaturową „salę kinową” wypełnioną siedzeniami. Nie było tu jednego ekranu, a zamiast tego każdy widz miał swój własny wyświetlacz, w postaci okularów Samsung Gear VR. W takim kinie można było odbyć przejazd rollercoasterem. Obraz był nagrany kamerą 360 st. podczas prawdziwego przejazdu.
Największym bodźcem były ruchome fotele, zsynchronizowane z nagraniem. Każdy widz siedział zapięty pasami, a wrażenia podczas seansu były bardzo rzeczywiste. Czasami miało się wrażenie, że niebawem wypadnie się z fotela.
Ewa Lalik napisała ciekawy felieton, w którym neguje wirtualną rzeczywistość w dzisiejszym formacie.
Tymczasem to nie tak. Po krótkiej przejażdżce rollercoasterem w kinie 4D Samsunga, wiem jedno:
VR smakuje lepiej w towarzystwie.
Paradoksalnie, największą zaletą kina Samsunga był społecznościowy charakter tego seansu. Do świata wirtualnej rzeczywistości nie przeniosłem się sam, tylko z całą grupą osób siedzących obok. Podczas szybkich zjazdów wszyscy przeżywaliśmy to samo. Krzyki, śmiech i przypadkowe szturchnięcia rękami nadawały całości specyficznego charakteru.
Jasne, nie widzieliśmy siebie nawzajem, ale czuliśmy się i jak najbardziej mogliśmy rozmawiać. „Spójrz w lewo!”, „Uwaga na nogi!” – tak jak na prawdziwym rollercoasterze, możemy zwrócić się do osób siedzących obok, bo każda przeżywa to samo. Nawet w warunkach targów było to ciekawym doświadczeniem, ale byłoby jeszcze lepszym w grupie znajomych.
Dotychczas myślałem o VR jako o jednoosobowym doświadczeniu. Spodziewałem się, że w przyszłości będą możliwe „cyfrowe spotkania” w wirtualnej rzeczywistości, czyli np. oglądanie filmu w jednej sali kinowej z osobą z drugiego końca świata. To jednak melodia przyszłości. Tymczasem namiastkę kina VR można byłoby wdrożyć już dziś. Myślę, że niebawem będzie to bardzo popularna forma zabawy np. w parkach rozrywki, albo nawet w wyspecjalizowanych lokalach poświęconych graczom.
Nie sądzę, że szybko zobaczymy prawdziwe kina VR, w których oglądalibyśmy filmy fabularne. Technologicznie jest to jak najbardziej wykonalne, natomiast problemem jest stworzenie treści, które mogłyby się obronić w 360 stopniach. O ile krótkie filmy – takie jak przejazd kolejką – sprawdzają się świetnie, to jest to tylko demo technologiczne. Długi format wymaga znacznie więcej pracy jak i samego pomysłu.
Społecznościowy charakter VR to dla mnie zupełna nowość i rewelacyjne doświadczenie. Jeśli będziecie mieli okazję doświadczyć czegoś podobnego, bardzo polecam. Być może to właśnie w tym kierunku rozwinie się cały rynek VR.